Dzień trzynasty - Kupno zwierzątka

1K 126 38
                                    

Wiem, wiem. Na tę "pechową" (moją ulubioną, swoją drogą) liczbę jest zapisane spotkanie z rodzicami, ale nieszablonowy kaktusik zrobi po swojemu! Kupujemy zwierzątko. Rebels po całości.

— Wydaje mi się, że działania zodtały rozdzielone prawidłowo — James istnie taktycznym wzrokiem spojrzał na trójkę swoich przyjaciół — aby się jednak upewnić, panowie, że wszystko pójdzie zgodnie z planem, przypomnij proszę Remusie, co zamierzamy zrobić.

Wilkołak uśmiechnął się lekko, zadowolony z powierzonego "zadania", którym, rzecz jasna było ponowne powtórzenie zadań. Istna incepcja, sprawiała mu jednak ogromną przyjemność, zwłaszcza w tak ekscytujących okolicznościach. To będzie nie lada coś do opowiedzenia wnukom.

— Akcje rozpoczynamy z samego rana, korzystając z wolnego dnia i oczywiście w ogóle nie przygotowując się do nadchodzącego sprawdzianu z transmutacji — tutaj zgromił Syriusza spojrzeniem.

— Daj spokój, Remy! — przyjaciel wesoło się uśmiechnął — To będzie świetne ćwiczenie, zresztą, efekt jeszcze lepszy!

— Zdaję sobie z tego sprawę. Po prostu..

Po prostu nie mogłem sobie oszczędzić tego komentarza. Uśmiechnął się pod nosem.

— Ehm. Remusie, czas. — James naśladując mugolskie gesty wskazał ręką na zegarek.

— Peter, wraz z mapą poszuka pierwszego lepszego z brzegu ślizgona, najlepiej płci męskiej, co jest oczywistym wykluczeniem Smarkerusa. Owego oguszy i zdobędzie jego włos, a następnie gdzieś ukryje na czas misji. — Uważnie spojrzał na Glizdogona.

— Zgadza się. — Animag nie śmiał zaprzeczyć, szczerze podekscytowany nadchodzącą misją. Remus jednak zastanawiał się, dlaczego to właśnie jemu James powierzył owe zadanie, a już tym bardziej rozważał, czy młody Pettigrew na pewno podoła. Starał się jednak jak najszczerzej wierzyćw przyjaciela, nawet jeśli czasem poruszał się jak słoń w składzie porcelany. Poza tym, James zawsze miże mu pomóc, w razie potrzeby.

— W międzyczasie James doda owy składnik do ważonego pod jego łóżkiem eliksiru tojadowego, pilnując oczywiście, aby wszystko przebiegło pomyślnie. Nie możemy narażać misji najmniejszym błędem.

Remus doskonale pamiętał, jak strasznie ubrudzili się i ile rzeczy pomieszali, próbując uważyć eliksir za pierwszym razem. W końcu cała papka poszła w błoto i tyle z zabawy, udało im się jednak po kilku próbach dobrze zaopatrzyć w miksturę. Brakowało tylko osoby, w którą mogliby się przemienić, a przecież nie zamierzali trzymać zakładnika przez cały miesiąc.

— Kiedy będzie miała miejsce przemiana Rogacza, ja i Łapa będziemy już wracać z kociakiem. Wydostaniemy się za pomocą proszku fiuu, przez kominek w gabinecie dyrektora, który, według naszych ustaleń, ma jutro dzień pełen roboty. Co do hasła, mam sporządzoną całą listę potencjalnie możliwych słodyczy, które syriusz będzie dyskretnie po kolei wypowiadał, kiedy to ja będę pilnował wejścia. — Celowo położył nacisk na słowo dyskretnie. Remus doskonale znał możliwości Syriusza, kiedy to jakaś głupota strzeli mu do głowy.
Co prawda, spokojny i zrównoważony Łapa byłby o wiele mniej atrakcyjny, ale.. Oblał się rumieńcem, rozumiejąc nagle, w jaką stronę zmierzają jego myśli.

— Umiem się zachowywać "dyskretnie" — Black prychnął, krzyżując dłonie na piersi. Remus jedynie pokiwał pokornie głową.

— Oczywiście — mruknął Lupin, z nadzieją, że żaden z przyjaciół nie zwróci uwagi na przebarwienia na jego twarzy. — Dostajemy się do Zoo i sprzątany stamtąd Aligatora. Ma być różowy i wrócić następnego dnia rano. — Co prawda, mogli zatrudnić do tej roli cokolwiek, ale kto byłby lepszy w roli Aligatora, niż aligator? — James dostaje się do sypialni Smarkerusa, aby tam pozostawić zwierzę. Coś pominąłem?

— Pominąłeś fakt, że to będzie jego najlepszy prezent urodzinowy w dziejach! — Syriusz wyszczerzył się, gotowy do działania. — Chociaż wciąż podtrzymuję, że potrafię być dyskretny — uzupełnił. Huncwoci zaśmiali się gromko.

Akcja poszła w ruch z samego rana. Wyjątkowo żaden z huncwotów nie miał najmniejszego kłopotu ze wstaniem wcześnie. Punkt piąta wszyscy byli zwarci i gotowi, wybrnęli więc na swoje stanowiska, niczym strzały uwolnione przez armaty.

Peter zagadał Jamesa, kiedy byli już sami.

— Dlaczego nie wybrałeś sobie zadania z Łapą? Czasem mam wrażenie, że jesteście jak bracia. — W odpowiedzi James wysłał mu dziwny uśmiech.

— Właśnie dlatego, że jesteśmy jak bracia, postanowiłem dać mu zadanie razem z Remusem. Myślę, że obu im to odpowiada. — Glizdogon przekrzywił głowę, nic jednak nie powiedział. Na twarzy Jamesa dalej gościł uśmieszek. Miał tylko nadzieję, że Syriusz i Remus nie będą zbyt zajęci sobą, aby nie zawalić misji.

— Potrafię zawołać kompletną ciszę! — zawołał Syriusz.

— Więc się przycisz — Remus lekko poklepał go po ramieniu. Animag prychnął, stając pod drzwiami. Chwycił listę i kolejno wyszeptał wszystkie słowa, jakie były na niej napisane. drzwi jednak ani drgnęły.

— Głośniej — parsknął Remus.

— Miałem być dyskretny — zauważył. Remus przewrócił oczami.

— Żarty sobie robisz? — Podszedł, po czym półgłosem wypowiedział wszystkie słowa. Drzwi otworzyły się w połowie czytania listy.

— To jest ta twoja "dyskretność"? — zapytał, wchodząc do środka.

— Pozostaliśmy niezauważeni, więc owszem.

Nagle twarz Syriusza rozjaśnił dziwny uśmiech.

— Ach tak? — Przybliżył się do niego, wręcz przypierając go do ściany. — Więc to też będzie dyskretne? — Po tych słowach musnął lekko jego usta i odsunął się.

Remus, czerwony niczym burak wpatrywał się w przyjaciela. Black przez moment po prostu stał w miejscu, aby następnie stłumić wybuch śmiechu.

— Cholera, Lunatyku, żałuj, że nie widziałeś swojej miny! — Chwycił jego nadgarstek i pociągnął w górę schodów.

[ WolfStar ] OTP CHALLENGE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz