Remus tej nocy długo przewracał się z boku na bok, myśląc o tym, co się wydarzyło. Niby to było zwykłe wyzwanie, a jednak pocałunek Blacka… Nigdy nie doświadczył czegoś tak głębokiego. Jego zmysły szalały, gdy tylko powracał do tego w myślach. Chciał przestać, jednak kiedy chociaż na moment sprzed jego oczu zniknął obraz szatyna, powracał podświadomie, atakując Lupina. Nigdy nie widział w Syriuszu tyle mężczyzny, co dzisiejszego wieczoru. Nawet teraz, leżał obrócony tyłem do łóżka przyjaciela. Miał wrażenie, że jeśli tylko spojrzy w tamtą stronę, stanie się czerwony niczym burak, a mimo powszechnego w sypialni mroku, nie chciał takiego obrotu spraw. Nawet, gdy z trudem zasnął, cwana istota zjawiła się w jego snach, jakby nigdy nic.
~*~
Znajdowali się zupełnie sami, chociaż o tej porze w centrum Londynu powinno być pełno ludzi. Jakby nigdy nic, przemierzali ulice ręką w rękę, z uśmiechami na twarzach. Black jak zawsze pozostawał szarmancko pewny siebie, Remus zaś, obserwując ową scenerię z perspektywy trzeciej osoby, dostrzegał w swoich oczach świecące iskierki. A może tylko mu się zdawało? Nie upewniał się za bardzo, skupiony na Blacku. Nie słyszał, co mówili, a mimo to czuł się nadwyraz utożsamiony z obecną sytuacją. Nagle Syriusz zatrzymał się, wpatrując w towarzysza. Długie włosy opadały mu na połowę twarzy tak, że Remus był w stanie dostrzec jedynie nos gryfona. Przez moment pusta ulica wydała się jeszcze większym odludziem, niż dotychczas. Black zbliżył się do Lupina, prawie łącząc ich usta…
~*~
— Remus… — Usłyszał. Początkowo to zignorował, mimo że obraz przed jego oczami zdążył się już całkowicie rozmazać. Ktoś nim potrząsnął. — Remus, krnąbrny tłuku! — Nad uchem zagrzmiał mu gromki głos przyjaciela. Tego samego, który jeszcze przed chwilą miał pocałować Lupina. Poderwał się gwałtownie, uderzając głową w nos Blacka.
— Na brodę Merlina! — zaklął chłopak — Czemu nigdy mnie nie ostrzegłeś, że budzenie Cię może być bolesne?
Remus zamrugał, patrząc na chwytającego się za narząd oddechowy kumpla. Jego czaszka pulsowała z bólu, policzki natomiast pokryło dziwne ciepło.
— W-wybacz… — bąknął.
— Powinieneś być już dawno ubrany — mruknął — zaraz zaczną się zajęcia.
~*~
Jak tam rok szkolny?
Ja osobiście walczę ze zdrowiem, to też byłam w szkole zaledwie raz, ale po samych notatkach jestem przerażona. [*]
CZYTASZ
[ WolfStar ] OTP CHALLENGE
FanfictionPoczątkowo miało to być wyzwanie, ale.. Sami widzicie, jak opornie mi idzie, prawda? Przedstawiam wam, moi drodzy, moi mili, zbiór opowiadań o wolfstar wg. KowaiKaktus :D Zastrzeżenia: Można dostać cukrzycy. Piszę raz na ruski rok. Niektóre początk...