Miejsce zbrodni

327 10 6
                                    

Obudziłem się i od razu spojrzałem się na zegarek. Była równa północ. Mój tefon bez przerwy dzwonił. Wziąłem go do ręki.Oczywiście dzwonił mój szef. A któż by inny o tej porze by mnie dręczył.

- Co się stało szefie?

- Słuchaj przyjeżdżaj na plażę Del Perro.

- A co się stało?

- Zabito agenta Hainesa.

- Tego Hainesa?

- Tak. Przyjeżdżaj.

- A Jennifer jest?

- Też jedzie na plażę

- Dobra już jadę.

Odłożyłem telefon i od razu przebrałem się szybko. Zabrałem z swojego sejfu służbowy pistolet i wyszedłem z swojego mieszkania. Wsiadłem do mojego czarnego Benefciciona Schwartagen Mieszkałem na Atla St, więc miałem trochę drogi.

Po 2 godzinach jazdy samochodem zaparkowałem przed diabelskim młynem. Zobaczyłem od raazu czerwonego SUV'a mojej partnerki Jennifer. Na całym molo było tam sporo policjantów. Nagle zauważyłem Jennifer, która rozmawiała z ochroniarzem .Nagle zaczepił  mnie policjant.

- Przepraszam kim pan jest? - zapytał mnie, a jednocześnie trzymał rękę na pistolecie.

- Nazywam się William Black. Jestem agentem FIB.

- Proszę pokazać legitymację.

- Proszę bardzo.

Pokazałem policjantowi moją legitymację służbową. On dopiero wtedy odłożył rękę od pistoletu.

- Aha. Proszę się rozejrzeć.

- Dziękuje panu bardzo. - odparłem ironicznie.

W końcu podeszłem do Jennifer. Jak zwykle była ubrana na czarno i perfekcyjnie ułożone rude włosy.

- Cześć.

- Nareszcie się zjawiłeś Will.

- Co my tu mamy?

- Nie wiem nic więcej niż ty. Chodź podejdziemy do patologa.

Poszliśmy do patologa. Nazywał się Max Chlot. Był w średnim wieku i był również profesjonalistą w swojej robocie. Nie znałem lepszego patologa.

- Co tu mamy Max?

- Zastrzelono go jednym strzałem. Dostał w głowę. - streścił szybko.

- Wiesz z jakiej broni strzelał zabójca?

- Podejrzewam że to był karabin snajperski.

- Aha dzięki. Coś jeszcze zauważyłeś?

- Sprawca musiał być blisko, więc może kamery coś zauważyły.

- Miejmy nadzieję. Coś jeszcze Max?

- Nie.

- Dobra, dzięki.

Trochę odeszliśmy od patologa, żeby na spokojnie rozdzielić zadania.

- Jennifer zajmij się kamerami ja zajmę się gapiami może coś widzieli.

- Ok.

Poszedłem do tłumu gapiów, który patrzył na nas z wielkim zainteresowaniem.

Agent FIB i agentka FIBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz