Rozdział 24.2 Nie możesz bronić mnie przed całym złem tego świata

15.6K 1.2K 363
                                    

Sky:

  Od dobrej godziny leżę na boku i wpatruję się na rozciągnięte obok mnie ciało Aarona. W mojej głowie kotłuje się setki myśli; od nienawiści, przez smutek do nieskończonych pokładów szczęścia. Nie potrafię spuścić wzroku z jego idealnie wyrzeźbionej twarzy, którą znam już na pamięć. Z zamkniętymi oczami potrafiłabym odtworzyć na kartce papieru rysy jego twarzy, kształt i kolor oczu, mikroskopijną bliznę na szczęce. Nie mieści mi się w głowie, że on tu jest, leży przy mnie. W uszach nadal brzęczą mi jego słowa. „Kocham cię". Nie mogę się nacieszyć jego spokojnym oddechem.

Nie zmienia to faktu, że czuję się jak na rozstaju dróg. Szarpią mną niebezpieczne emocje. Nadal mam na pamięci jego zaprawione goryczą słowa, którymi mnie poczęstował na pikniku. Na wspomnienie owych słów w moim sercu powiększa się ziejąca chłodem dziura, ale gdy pomyślę o zeszłej noc, to szala się wyrównuje, a dziura się zasklepia. Czuję się, jakbym dzieliła duszę na dwie, tę nienawidzącą chłopaka i tę, która coś do niego czuję. Ale gdzie w tym wszystkim jestem ja. Prawdziwa ja.

Zrzucam z siebie koc i najciszej jak tylko potrafię, opuszczam pokój. Na palcach przemierzam korytarz i gwałtownie się zatrzymuję na widok bruneta w kuchni. Ten za to wydaje się wyjątkowo zadowolony z siebie.

— Dzień dobry, słonko — wita się, upijając przy tym łyk kawy.

— Dzień dobry — odpowiadam, związując w kok roztrzepane włosy.

— Dobrze spałaś?

Mierzę go ostrożnym spojrzeniem, a jego uśmiech nie daje mi spokoju. Przemierzam kuchnię i również robię sobie kawę.

— Może być.

Brunet kiwa w zamyśleniu głową.

— Siadaj, musimy porozmawiać.

Rzucam mu pytające spojrzenie.

— Nie patrz tak na mnie, tylko siadaj, bo odłączę ci Wi-Fi.

Przewracam oczami i zasiadam na krześle, on robi to samo, usadawiając się naprzeciwko mnie z dwoma kubkami kawy. Jeden podaje mi. Milczymy. Nad naszymi głowami wznosi się przytłaczająca cisza i para.

— Posłuchaj — przerywa ciszę, wlepiając we mnie spojrzenie. — Przyjaźnimy się prawda?

Kiwam ostrożnie głową i mrużę oczy, doszukując się w jego słowach drugiego dna.

— Więc zadam ci to pytanie jako przyjaciel, a nie jako opiekun. Czy ty... coś do niego czujesz?

— Do kogo? — pytam głupio, skrupulatnie unikając wzroku Grega.

— Do chłopaka, który leży w twoim łóżku — odpowiada brunet.

Wstrzymuję oddech, a kubek z kawą zamiera w połowie drogi do moich ust. Szybko się reflektuje i przybieram maskę obronną.

— Którego?

— Sky — grozi mi. — Możesz przestać chociaż przez chwilę być królową lodu i porozmawiam ze mną?

Wlepiam w niego zaskoczone oczy. Jeszcze nigdy nie widziałam go tak wrogo nastawionego do mnie.

— Nic do niego nie czuję — kłamię. Ten spogląda na mnie spod byka. — Aaron Hollow to najgłupszy, najbardziej wkurzający i zadufany w sobie kretyn.

— Zapomniałaś dodać, że zamiast mózgiem myśli fiutem.

— Co? — pytam, marszcząc brwi.

— Dokładnie tych samych słów użyłaś nim w dniu, w którym się wprowadziliście. Przeszło trzy miesiące temu — podsuwa melancholijnie, jakby to było wczoraj. — Ma w sobie chłopak i dobre cechy i ty dobrze o tym wiesz.

Moje NieboOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz