Lilianna:
Lucas od rana miał trening, zaś ja od jakiegoś czasu rozmawiałam z kilkoma samicami w kuchni. Zgodnie z ich wskazówkami postanowiłam pozwiedzać 'rupieciarnię', czyli pomieszczenie piwniczne, pełne starych mebli i drobiazgów. W salonie brakowało miejsc siedzących, zaś biurko w sypialni prosiło o pomstę do nieba. Młode wilczki dość szybko niszczyły zabawki, a w kuchni brakowało pojemników do przechowywania.
Co z tego, że za dwa tygodnie rozpocznie się wojna. Ostatnie chwile w tym domu muszą być miło spędzone. Poza tym, większość rzeczy z tego domu będzie trzeba przetransportować.
Tak więc, w chwili obecnej przeciskam się między zakurzonymi gratami. Nie ma co liczyć na pomieszczenie pełne cudów, w większości są to połamane krzesła, czy niesprawne urządzenia.
~Po co tutaj właziłaś- wilczyca od jakiegoś czasu przeżywa każde moje oddalenie się od Alfy.
Ignorując jej protesty brnęłam dalej, w poszukiwaniu potrzebnych rzeczy. Rękami odgarniałam większe kłęby kurzu.
-Dobrze że nie ma pająków- pocieszałam się na głos.
Malutkie okna piwniczne dawały odrobinę światła, przez co jeszcze się nie zabiłam. Wszystko co chciałam odkładałam koło wejścia i wracałam w poprzednie miejsce. Zgodnie z moim rozkazem, po treningu kilku z mężczyzn zaniesie przesortowane rzeczy do salonu, gdzie zostaną oczyszczone i przetransportowane w odpowiednie miejsca. Kilka piłek powinno ucieszyć maluchy, zaś dodatkowe pojemniki przydadzą się do przeprowadzki.
~Co to jest?- głos wilka nakierował mnie na małą, czarną szkatułkę, która leżała w stercie zabawek.
-Ma na sobie symbol Kręgu- czyżby jedna z samic kręgu była wygnana? Widocznie nie jestem pierwsza.
Otworzyłam delikatnie wieczko, a moim oczom ukazał się drobny kryształ Crystii.
Każda członkini Crystii miała swój niepowtarzalny kryształ, w którym kumulował się dany talent samicy. Mój był błękitny, ten zaś pokryty był czarnym matem. Czyli właścicielka umarła, a kryształu nie odnalazła jej wnuczka- W Crystii chcąc uniknąć walk o władzę, moc przechodziła na co drugie pokolenie w rodzinie. I tylko na samice.
~Sprawdź imię na spodzie- zaciekawiona wilczyca kręciła się wesoło.
-Levi Romanov- przerażenie zawładnęło moim ciałem- Moja matka.
~~
Do końca dnia nie mogłam uspokoić galopujących myśli.
Nie zabili jej? Porzucili w lesie? W takim razie, dlaczego jej nie spotkałam. Wilki szczyciły się długim wiekiem. Należała do Kręgu? Nigdy mi o tym nie mówiła, to nieprawdopodobne. Dlaczego więc i ja mam moc? Wilcze Wyrocznie nigdy się nie myliły, a jedynym wyjściem z tej sytuacji do udać się do wyroczni. Jednak ze względu na wojnę, ta sprawa musi poczekać.
-Coś ty taka zamyślona?- Lucas musiał wyczuć moje zaniepokojenie, kiedy wróciłam do sypialni zmyć kurz z siebie. Szkatułka spoczywała na dnie szafki z bielizną i jak na razie byłam jedyną osobą, która o tym wiedziała
-Nic ważnego, sprawy Crystii- zbyłam go machnięciem ręki. Tą sprawę muszę rozwiązać samodzielnie.
-Mam nadzieję, że nie rozmyśliłaś się co do wojny i pełni. Wiesz, nie chcę robić nic przeciw tobie.
-Wszystko okej, nie martw się- przytuliłam się do jego wiecznie spiętych pleców.- Lepiej opowiedz co z ustaleniami w sprawie ataków na główny zamek.
~~~
Króciutki rozdział, mała niespodzianka. Mam nadzieję, że niedziela mija spokojnie ;)
Odświeżyłam dzisiaj statystyki i ,,Wygańcy" mają #50 miejsce w rankingu o wilkołakach♥
( 12.02.2017r)
Dziękuję za każdą gwiazdkę i komentarz! Z racji tego, że następny rozdział jest gotowy, proponuję mały zakład.
Pojawi się on w sobotę, chyba że dobijecie 20 komentarzy i 80 gwiazdek- wtedy dodam od razu.Dla zachęty dodam, iż obejmuje pełnię i wasze ,,dzikie seksy" ( kocham wasze komentarze ♥)
Powodzenia!
~Morphium_1305♥
CZYTASZ
Wygnańcy
LobisomemDeszcz moczył moje ciało kiedy stałam przed ogromnym, ciemnym lasem. Łzy przysłaniały widok, a czekająca śmierć tylko potęgowała moje przerażenie. Pozbyli się mnie. Jestem wygnanym wilkiem. Ogromny jeep odjechał z piskiem niszcząc ostatnią nadzieję...