2 Banitka

2.6K 243 10
                                    

Ostrożnie stąpałam po miękkiej, mokrej ściółce. Za paskiem od spodni miałam srebrny nóż,
a z każdym szelestem niespokojnie ściskałam skórzaną rękojeść.

Obserwowali mnie.

Bawili się mną.

Już dawno straciłam z oczu mur otaczający granicę. Z rany na ramieniu pomału sączyła
się krew,
a znając wilczą regenerację za chwilę nie będzie po niej śladu.

Nigdy nie byłam grzeczną dziewczynką, która posłusznie chodzi przy nodze. Nie daję się zdominować, sama wyznaczam własne szlaki. Nie na rękę płakać mi w ramię.

Niestety mam dużo wrogów. W wilczej hierarchii nie jestem akceptowana, mimo krwi Alf. Rodzice zabici, podobno mój brat przeżył. Nie mam możliwości go szukać, mimo tego nie przestaję wierzyć. Chcieli się nas pozbyć z powodu koloru futra. Głupie przesądy i trochę magii sprawiły, iż muszę ukrywać swoje pochodzenie. Mam swój dar i nie zamierzam go potępiać. Taka już jestem.

Lilianna Moore.

Banitka.

~~

Nie stałam w miejscu. Cały czas brnęłam przed siebie w poszukiwaniu dogodnego schronienia. Byłam wycieńczona ciągłym marszem. Wilczyca siedziała cicho w środku, prawdopodobnie obwiniając się za moją sytuację. No cóż. Jednak nie mam jej tego za złe.

Las składał się z potężnych i mrocznych drzew, niezliczonych krzewów i cholernych jeżyn, które plątały się pod nogami. Nie ma zabudowań, tylko mroczna puszcza pełna wilkołaków.

-Nie uważasz, że marnujemy czas?- odwróciłam się w stronę męskiego głosu.

Wysoki basior o mocnej budowie łypnął na mnie głodnym wzrokiem.

-Laluniu, takie jak ty nie powinny chodzić same po lesie. Coś może Ci się stać.- oblizał spierzchnięte wargi i zdecydowanym krokiem ruszył w moim kierunku- Samice przeważnie siedzą w domu, więc co robisz tutaj sama? Nie lubię porywać takich dziewczynek, niestety nie mam wyboru..

-W życiu mnie nie tkniesz- warknęłam wyciągając nóż i raniąc go w policzek.

Psychol miał ponad 190 cm, muskulaturę i liczne blizny na odkrytym brzuchu. Nie miałam szans z nim wygrać. Pozostała ucieczka.

-Zobaczymy- warknął wściekle ocierając ranę. Kilku zmiennych wyszło pod postacią wilków otaczając mnie. Każdy z nich miał wygłodniały wzrok, blizny i wilcze spojrzenie. Nie dziwię się, iż w takim miejscu wilcze ja przejęło częściową kontrolę.

-Nie podoba się mi to- powiedziałam opierając się o wysoki dąb- Chyba ktoś mnie wołał. Papa!

Zdecydowanym ruchem odbiłam się od ziemi i wdrapałam na drzewo.

Na sam czubek.

~~

Komentujcie i gwiazdkujcie, chętnie poczytam co sądzicie o nowej powieści.

~Morphium_1305♥

WygnańcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz