Krótka notka pod rozdziałem.
Lucas:
Powoli kończył się nam czas. Za niecałe 72 godziny rozpoczyna się wojna. Nie mogłem się uspokoić na myśl, iż moje maleństwo będzie walczyć z nami. No cóż, Lilianna jest upartą kobietą. I wie co robić aby przekonać mnie co do swoich racji.
Na wspomnienie wspólnej pełni uśmiechnąłem się pod nosem.
-Alfo, batalion pierwszy jest gotowy. Drugi kończy przygotowania, podobnie jak trzeci. Sprzymierzeńcy również są gotowi.~
Prawie wszystkie sprawy były dopięte na ostatni guzik. Tak, jak lubię. Perfekcyjnie i bez marudzenia.
-Dziękuję Marco- odparłem zadowolony. Może wilkokrwisty jest porywczy, jednak dobrze zna się na swoich obowiązkach.- Zawołasz proszę Lilię?
-To nie wiesz Alfo?- zapytał, a ja momentalnie zamarłem.- Razem z kilkoma wojownikami ruszyła po nowych wygnanych przy granicy.
-Jak ją dorwę, to normalnie przywiążę do łóżka- wstałem szybko przewracając przy tym krzesło.- Chodź, dawno razem nie biegaliśmy.
Przecież oni mogą ją zabić!
~~
Lilianna:
Od rana miałam dziwne przeczucie. Nie mogłam się skupić na niczym innym. Coś miało się wydarzyć, coś co zmieni ostatnie dni tutaj.
Nawet kobiety zauważyły, iż chodzę rozdrażniona. Starałam się je uspokoić, nikomu nie jest potrzebna panika.
Tak jak myślałam, kilka minut po 13 przyszła informacja.
-Lance, John i Wiliam. Idziecie ze mną- powiedziałam stanowczo- Trzeba ich przechwycić, zanim zrobią coś głupiego.
-Alfa wie, że z nami idziesz Luno?- zapytał jeden niepewnie.
-Lucas ma na barkach sprawy wojny, nie mam zamiaru zawracać mu czasu.
Basiory zgodnie pokiwały głowami i po chwili biegliśmy w stronę muru.
~Lilo- głos małej dziewczynki zmusił mnie do przyśpieszenia- Lilo pomóż nam!
Nie mogłam skontaktować się z nią. Moja wilczyca jakby zamarła.
Zamiast tego zawyłam przeciągle.
~Lilo oni ją zabiją!
Moja mała kruszynka! Pchana niewidzialną mocą przyśpieszyłam, kiedy usłyszałam szamotaninę.
Wyskoczyłam z krzaków jak torpeda i zaatakowałam jednego ze strażników muru, który okładał moją przyjaciółkę. Przestraszona dziewczynka cały czas mnie wołała.
Jak była mniejsza nie potrafiła powiedzieć Lilia, ciągle powtarzała Lilo. I tak zostało.
Bez zastanowienia przeorałam mu twarz pazurami, jednocześnie odciągając go od nieprzytomnej. Chłopcy z którymi przybiegłam zajęli się innym. Atakowałam zaciekle i drapałam gdzie popadnie. Kiedy uderzył mnie mocno w nogę, zawyłam.
Nie zdążyłam nic zrobić, a już po chwili Lucas rozszarpywał jego ciało. Mój Alfa.
Zostawiłam facetów samych i podbiegłam do Nastii.
-Co wy tu robicie?!- zapytałam sześciolatkę- To nie jest miejsce dla was!
-Twoja ciotka nas wyrzuciła- Nina zanosiła się płaczem- Lilo przepraszam, my nic nie zrobiłyśmy!
CZYTASZ
Wygnańcy
WerewolfDeszcz moczył moje ciało kiedy stałam przed ogromnym, ciemnym lasem. Łzy przysłaniały widok, a czekająca śmierć tylko potęgowała moje przerażenie. Pozbyli się mnie. Jestem wygnanym wilkiem. Ogromny jeep odjechał z piskiem niszcząc ostatnią nadzieję...