12.

87 2 0
                                    

14 luty. Walentynki.
Grayson:
Dziś był dzień miłości. Nie jest to raczej moje ulubione święto bo według mnie jest to trochę bez sensu. Przecież miłość powinno się ukazywać codziennie a nie tylko w jakieś popieprzone walentynki. Dobra ale szanuje. Dziś Mena zaprosiła całą grupę imprezowa do swojego domu bo jej rodzice wyjechali na dwa dni w góry właśnie z okazji tego święta. Więc ona też postanowiła świętować. Tak czuję że będzie grubo. Tylko mam jeszcze mały problem. Nie mam jeszcze prezentu dla mojej księżniczki,ale mam zamiar kupić jej projektor gwiezdnego nieba czy cus takiego. Podobno fajne. Oczywiście Ethan też planuje coś dla Julki ale niestety kretyn nie chciał powiedzieć co to takiego. Pojechałem wraz z Ekranem do Warszawy. Kupiłem prezent dla Marleny a bałwan kupił Julce, lecz nadal nie wiem co. Kupiliśmy też jakieś przekąski,picie itd. Na dzisiejszą balange. Miało być nawet sporo osób. A alkohol miał załatwić 5sos, bo oni owszem też mają być. W ogóle postanowli się tu przeprowadzić, więc jak dla mnie spoko, bo mam przynajmniej jakiś kolegów z zagranicy. Oczywiście nie żeby coś. Wróciliśmy około 16 do domu a impreza miała być o 19, więc jeszcze 3 godziny. Od razu po wejściu  do housa i odlożeniu zakupów,  ruszyłem na górę do łazienki by wziąć prysznic. Po kąpieli, umyłem zęby i wysuszyłem włosy, stawiając je lekko do góry. Założyłem na siebie czarne jeansy i zwykła szarą koszulkę z jakimś napisem a na to niebieską koszulę. Zszedłem na dół a tam czekał już wystrojony Ethanek w rude spodnie i czarną bejsbolówke. A obok niego stał nasz kochany Timo. Wesoło merdał ogonem a w pysku trzymał miskę. Pewnie jest głodny.
-Ethan Ty glupku, czemu nie nakarmiles Tima?
-No dopiero zszedlem.
-No niech Ci będzie.
Poszedłem więc do kuchni po psie żarcie.
Ethan:
Kiedy mój kochany braciszek poszedł do kuchni to ja wziąłem miskę Tima. I poszedłem do Graysona. Nałożył mu jedzenie a ja odstawiłam miskę tam gdzie powinna stać i zawolalem psiaka. W trzy sekundy był już koło mnie i rzucił się na jedzenie. Naprawdę był głodny. Nagle zawołał mnie Grayson że już powinniśmy iść, więc wziąłem prezent dla Julki i wszystko co kupiliśmy i poszedłem do niego. Wyszliśmy z domu o 18.10 i ruszyliśmy w stronę chałupy Marelny. Szmal drogi ale da się przeżyć. Po jakiś 20 minutach byliśmy na miejscu. Zapukalem do drzwi a w nich stanęła Merlena. Nie powiem że nie ale wyglądała ślicznie. Graysonowi to już ślinka ciekla. Weszliśmy obydwoje do przed pokoju i zdjelismy kurtki oraz buty. I poszliśmy w stronę kuchni. Przy blacie na krześle barowym siedziała Julka wraz z Karoliną. Obydwie były tak wystrojone, że boże no, ale były śliczne. Podszedłem do mojej księżniczki i wreczylem jej prezent a mianowicie kuferek kosmetyczny i srebny naszyjnik z kształtem małego serduszka z napisem "Na zawsze Twój ~Ethan". Kiedy dziewczyna zobaczyła prezent to od razu rzuciła się na mnie i zaczęła mnie przytulać i całować. Szczerze podobało mi się to. Wziąłem jej twarz w swoje ręce i pocalowalem ja mega namiętnie, aż mnie ciarki przeszły. Kocham ją. Tak bardzo. Nagle do mieszkania przybyło całe 5sos i Sara. A chłopaków nadal nie było. Marlena postanowiła każdemu zrobić po drinku. Tak na rozluźnienie.
Ash:
Siedziałem sam na krześle barowym, sącząc mojego drinka z sokiem i kostkami lodu. Impreza nieźle się rozkrecila bo kilka osób tanczylo w salonie. Nagle zauważyłem że blondynka która przyszła wraz z nami, przygladala mi się z ciekawością. Usmiechnalem się do niej miło a ona lekko to odwzajemnila i natychmiast oblala rumiencem. Nie powiem że nie ale bardzo ślicznie wygląda gdy się rumieni. Ogólnie jest śliczna. Ciekawe czy kogoś ma. Ej Ashton uspokoj się. Czas odstawić alkohol. Ta. Nadzieja matką głupich. Po jakiś 30 min. Byle nieźle wstawiony. Nie wiem czy myślałem, czy nie. Wiem że rozmawiałem z owa blondynka czyli Sara. Tak idę w dobrym kierunku. Brawo ja.
Karolina:
Po jakiś 2 godzinach po rozpoczęciu imprezy każdy był w stanie nie dozniesienia,czyli w tym mocno wstawionym. Ja postanowiłam być dziś tak w miarę. Wypilam zaledwie dwa drinki i uznam że nie jest źle. Zobaczyłam, że koło grzejnika stoi Radek. Niestety biedaczek jeszcze nie wszystko pamięta, ale idzie w dobrym kierunku. A dokładnie nie pamieta zeszłego całego roku. I tyle wystarczyło by to się na nim odbiło. Stał się cichy, w niczym się nie udziela po prostu unika ludzi. Myśli że to jest dla wszystkich lepsze, lecz niestety nie. Każdy się o niego martwi i rozumiemy że jest mu ciężko, ale mógłby się postarać i powalczyć. No ale jest tak jak jest. Podeszłam do niego a on spojrzał się prosto na mnie i lekko się uśmiechnął. Cud. Radek się uśmiecha.
-Hej. Jak się bawisz?-Zapytałam.
-No cześć. Tak nawet.-Usłyszałam z jego głosu że nie był do końca trzeźwy. Zajebiscie i teraz będzie trzeba go pilnować bo cos jeszcze odwali.
- To oki. Ej tylko proszę Cię nie szalej za bardzo.-Powiedziałam z troską.
-Jasne. Martwisz się o mnie?-Zapytał podejrzliwie a ja się chyba zarumienilam. Zrobił krok ku mnie aż czułam jego oddech na swojej głowie. Boże. Co on robi? Zaczynam się bać. Luke gdzies jesteś?
-Jesteś dla mnie ważny,więc się martwię.-Powiedziałam zgodnie z prawdą. No sorry kłamać nie będę. Radek był jeszcze bliżej mnie. Nagle poczułam jego rękę na mojej tali. No kurwa co tu się dzieje. Nasze twarze były coraz bliżej. I nagle ktoś mną szarpna ale nic mi się nie stało. Było to nawet lekkie szarpniecie. Pomiędzy mną a Radkiem pojawił się Luke cały w nerwach. Ocho to teraz będzie,ale przynajmniej Bóg mnie wysłuchał. Dobra ale kurwa jednak to też moja wina. Załapałam za rękę Luke i lekko szarpnelam w moja stronę. Stanął twarzą do mnie i był totalnie wściekły, ale ja się do niego przytulilam. A on odziwo to odwzajemnil i mocno optulil mnie ramionami.
Ethan:
Siedziałem wraz z Julką w salonie. Ona przytulala się do mnie a ja lekko calowalem jej szyję. Podobało mi się to. Tak w kij. Nagle do salonu wszedł Maks z jakimś chłopakiem. Był brunetem i od razy przykuł Julki uwagę. Byłem zazdrosny, ale spokojnie ona Cię kocha przecież. Julka zeszła z moich kolan i oznajmiła mi że idzie do toalety. Ja podnioslem się z kanapy i poszedłem do kuchni by zrobić sobie drinka. Z gotowym alkoholem poszedłem na zewnątrz by się przewietrzyć. Tego było mi w tej chwili potrzeba. Po jakiś 20 minutach wróciłem do środka. Mojego drinka już nie było a ja dziwnie ledwo stałem i chciało mi się śmiać. Kurwa. Jak? Spojrzałem w stronę kuchni a przy blacie siedziała Julka z tym pieprzonym brunetem. Uśmiechała się do niego. Wyglądała na szczęśliwą. Aż mnie coś zabolało. Widziałem jak ten frajer się do niej zbliża. No chyba Sobie żarty stroi. Ja mu kurwa zaraz Sudety od góry pokaże. Ruszyłem w ich stronę. Ledwo co bo na schodach prawie Sobie zęba bym wybił ale to szczegół. Podeszlem do owego brunecika i złapałem za rękę. No i tak jakoś wylądował na podłodze. Rzuciłem się na niego i dałem po mordzie. Stanąłem na równe nogi, zadowolony ze swej roboty. Gdy nagle dostałem chyba w głowę i zobaczyłem nicość. No tak brawo Ethan. Słyszałem jeszcze głośny krzyk Julki. Obudziłem się chyba w pokoju Merleny i trochę bolała mnie głowa. Znaczy strasznie bo nie mogłem się podnieść. Obok mnie leżała Julka więc odruchowo się w nią wtulilem. A ona lekko się uśmiechnęła. Kiedy nagle otworzyła szeroko oczy patrząc na mnie jak na ducha. I odruchowo się we mnie wtulila.
-Tak się martwilam Ethan.-Powiedziała.
-Ciiii już jest dobrze.-Usmiechnałem się. Jak ja ją kocham.
Grayson:
Siedziałem na kanapie i piłem już kolejnego drinka. Nie wiem dokładnie którego. Czułem się coraz lepiej. Przestałem chyba myśleć. Na dywanie leżał Cal z Mike i mówili że widzą smoki. Nie wiem czy to normalne ale ja widziałem jednorozece. Na fotelu siedział Luke a Karolina leżała na nim. W kuchni słyszałem Huberta,Radka,Maksa,Marlene. Z prawej strony na kanapie siedziała Sara obok Ashtona i cały czas się smieli i rozmawiali. A i z tam tymi w kuchni była jeszcze Karina jak mniemam. A pozostali gdzieś wyparowali. Dobra skupmy się na tych jednorozcach. Są śliczne. Takie niebieskie. Wstałem gwałtownie z kanapy i poszedłem do kuchni. Zrobiłem Sobie drinka i podszedłem do owego towarzystwa. Staliśmy tak w gronie i rozmawialiśmy Na wszelakie tematy. Nie wiem która była godzina ale poczułem się senny. I nieszczęsny ja wyladowalem w kabinie prysznicowej bo wydawała się wygodna. Ta. Tak mi się zdawało.

Again./Dolan TwinsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz