19.

64 3 0
                                    

Następny dzień.
Maks:
Obudziłem się cały obolały. Dosłownie. Moje mięśnie i każdy zakamarek ciała przeszywa ogromny ból.
Wywieźli mnie gdzieś i zamknęli. Nie wiem co się dzieję. Związali mnie i bili cały wieczór. A później wstrzyknęli coś. Dalej nie pamiętam co sie działo. Ciemność.
Znajduje się w jakieś jakby piwnicy, nie dociera tu światło. Tylko świeci mała lampka nad drzwiami, które są zamknięte na kilka zamków. Kto to do cholery jest? Czego oni chcą ode mnie?
Tęsknię za Krainą. Co ona musi teraz czuć, gdy mnie nie ma i nikt nie daję żadnego znaku. Oni nadal myślą, że jesteśmy na komisariacie. Kurwa. My nawet tam nie pojechaliśmy. Mike coś ukrywa i nie wiem jakim cudem ja w tym siedzę. I gdzie jest teraz Mike? Boże.
Grayson:
Przebudziłem się i rozejrzałem do okoła. Znajdowałem się na kanapie w salonie, obok mnie leżała Mena, która jeszcze smacznie spała. Jeszcze na kanapie spał Radek, a obok niego Alex, która była w niego wtulona. Koło kanapy leżała Karina a obok niej Ash wraz z Sara. Wstałem na nogi i prawie się wywaliłem przez nogi Ash'a.
-Kurwa.-Cicho przeklnąłem.
Poszedłem do kuchni, a tam siedziała Karolina. Była blada jak trup i do tego miała podkrążone oczy, i lekko czerwone. Czyżby płakała,ale czemu?
-Karolina coś się stało?-Zapytałem spokojnie.
-Nie nic Grayson, jest dobrze.-Spojrzała na mnie przestraszona i szybko wyszła z kuchni.
Aha? To było dziwne.
Wziąłem szklankę do której nalałem wody. Strasznie jestem spragniony. Wychodząc z kuchni potknąłem się o własne nogi i z hukiem runąłem na podłogę.
Nagle, każdy spojrzał na mnie. No kurwa brawo Grayson. Zaraz Cię zabiją. Zobaczysz.
-Co Ty odpierdalasz Grayson?-Zapytał wkurzony Radek.
-No nic. Potknąłem się i patrz są tego skutki.-Usmiechnąłem się słabo.
 Mena wraz z Krainą i Sarą wybuchły śmiechem. Ja szybko wstałem i zawołałem na cały dom "Ethan". Już mnie to gówno obchodzi, że ktoś śpi. Jestem głodny, a on ma dziś zrobić śniadanie.
-Zamknij ryj. Niektórzy tu śpią.-Nagle z za zasłony wyłoniła się głowa Calum'a. Każdy w salonie zaczął się śmiać. Nagle z góry zbiegł Ethan z gaśnica w ręku.
-Boże. Ethan na chuj Ci tą gaśnica?-Zapytałem ze śmiechem.
-No, bo kurde drzesz się jakby się paliło, więc to, tak na wypadek wziąłem.-Spojrzał na czerwony sprzęt ze skwaszoną miną.
-Nie. Masz nam śniadanie zrobić. Najlepiej dużo.-Zaśmiałem się szyderczo.
-No tak. Już robię królu.-Pokazał mi faka i poszedł do kuchni z obrażoną miną.
- Chodźcie mi pomóżcie, proszę.-Zawołał jeszcze w progu drzwi do kuchni, robiąc przy tym słodką minkę.
Jak na zawołanie Mena,Karina i Alex poszły do kuchni. Szkoda mi ich. Radzę im tam nie iść, bo będzie kazał im robić wszystko za Siebie. Przebiegły głupek.
Sara:
Leżałam wraz z Ash'em na kanapie. Byłam wtulona w niego i ze spokojem rozkoszowałam się zapachem jego cudnych perfum. Jestem szczęśliwa. On przynajmniej mnie kocha. Nie tak ja mój były. Cholerny nicpoń. Jak mogłam się w nim zakochać? Jak? Poczułam jak Ash całuje mnie w czoło, tak czule. Na moim ciele momentalnie pojawiła się gęsia skórka. Do czego on mnie doprowadza. Złapał ręką za mój podbródek i podniósł go lekko do góry, by mieć łatwiejszy dostęp do ust. Spojrzał mi głęboko w oczy i po chwili złączył nasze usta. Całował tak czule i niekiedy przygryzał moją wargę. Dzięki niemu czuję się kochana. A przynajmniej tak myślę, że mnie kocha.
Nagle do pokoju ktoś wszedł i głośno odchrząkną. Spojrzeliśmy natychmiast na ową osobę. Był nią Radek. Przyglądał nam się z chytrym uśmieszkiem.
-Zakochańce chodźcie do kuchni, bo już zrobili śniadanie.-Powiedział ze śmiechem.
-Dobra już idziemy.-Powiedział spokojnie Ash.
Złapał moją rękę i oboje wstaliśmy z kanapy, kierując się do kuchni. Tam byli już wszyscy, dosłownie. Zajadali się jajecznicą, którą zrobił Ethan, wraz z dziewczynami.
W sumie przyznam, że była wyśmienita.
Ethan:
Po śniadaniu, każdy poszedł w swoją stronę.
Ja zostałem z Julka w domu a inni gdzieś pojechali. No prócz Kariny, ona siedziała wraz z Timem na dole. Biedaczka. Bez Maksa jest taka samotna. A my nadal nie wiemy co z nimi. Żadnych wiadomości. Nic.
Mena z Graysonem wraz z Karoliną i Luke'em pojechali na zakupy do Warszawy. Wiecie żarcie i te sprawy. No bo kurde co ja będę jadł?
Sara z Ash'em pojechali odpocząć u chłopaków w domu. Nie chce wiedzieć co tam się dzieje. Mają być grzeczni i leżeć w łóżku jak my z Julką, czytając komiksy.
Jak mnie słuchy doszły to Radek poszedł z Alex do Siebie grać w Fife. Podobno dziewczyna wymiata. Mam nadzieję, że Radkowi ego nie spadnie jak go Alex pokona.
Calum podobno pojechał spotkać się z dziewczyną z naszej klasy. Czuję, że będzie jakiś romans, chyba.
Karina:
Siedziałam na kanapie i oglądałam jakiś denny serial. Na moich kolanach leżał Timo i słodko chrapał.
Każdy dziś ma co robić, prócz mnie. Siedzę sama. Tak mi brakuje Maksa. Chce wiedzieć jak się czuję i co z nim będzie,lecz on nie daję żadnego znaku. Żadnej wiadomości. Po prostu nic, ale czemu? Czy ja zrobiłam coś nie tak.
Nagle mój telefon zawibrował,  informując, że dostałam wiadomość.
Od nieznany:
~Twój kochaś jest w tarapatach. Jeśli chcesz go uratować zapłać nam dużą sumę pieniędzy. No chyba, że chcesz go ostatni raz widzieć, na jego pogrzebie. To jak mała?
Kiedy to przeczytałam, myślałam, że moje serce zaraz stanie. Co oni chcą mu zrobić. O co tu kurwa chodzi. Wstałam na równe nogi i zaczęłam biec na górę. Stanęłam przed drzwiami od sypialni Ethana i zapukałam. Po moich polikach ciekło już tysiące łez. Po chwili usłyszałam ciche proszę i jak popażona wpadłam do sypialni. Oni spojrzeli na mnie zdziwieni.
Julka:
Leżeliśmy wraz z Ethanem na jego łóżku i rozmawialiśmy o naszej przyszłości. Takie tam.
Nagle po pokoju rozległo się pukanie. -Proszę.-Powiedziałam cicho.
Drzwi otworzyły się z hukiem, a w nich stanęła zapłakana Karina. Moja mina wyrażała nic innego jak zdziwienie i nutkę przerażenia. Wstałam z łóżka i podeszłam do niej pytając.
-Karina co się stało?-Zapytałam cicho.
-Oni chcą go zabić. Julka pomóż.-Zaczęła płakać. I podeszła do ściany po której się zsunęła. Bezsilność. Skąd ja to znam.
-Cii spokojnie.-Nagle obok mnie pojawił się Ethan.
-Kogo?-Zapytał spokojnie.
-Maksa. Oni chcą zabić Maksa.-Krzyknęła.
Ethan mało się nie przewrócił ze strachu.
-Jak to zabić?-Zapytałam.
-Nie wiem Julka. Boję się.-Wytrała łzy rękawem od bluzy, patrząc na mnie bez uczuć.
Nagle po mieszkaniu rozległ się hałas.
Kurwa zaczynam się bać.
........
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba.
Będę się starać regularnie dodawać.
;)

Again./Dolan TwinsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz