22.

68 0 0
                                    

Ethan:
Po przyjściu Adriana całe towarzystwo się rozkręciło, normalnie król imprez. Chociaż jednak nie wszyscy, bo Kariny nadal nie ma od kiedy wybiegła z salonu. Musi się nacierpieć dziewczyna. Szkoda mi jej.
Ja nie piję dziś, bo przecież nie mogę. Grayson mnie ochrzanił jak chciałem wziąć drinka i powiedział, że mnie ubije jak coś wypije. Wiec raczej wolę jeszcze pożyć.
Poszedłem do drzwi, ponieważ ktoś zadzwonił dzwonkiem. Przed domem ujrzałem usmiechniętego Caluma i Karolinę. Od razu wpuściłem ich do środka. Weszliśmy do salonu, gdzie impreza, która była niczym na początku,  trwała w najlepsze. Odwróciłem się, by powiedzieć coś do Caluma, a tam nikogo nie było. Boże nie ogarniam tych ludzi. To czas chyba iść Julki popilnować. Zacząłem szukać ją wokół Siebie i nigdzie nie mogłem jej dostrzec. Nagle zobaczyłem, że stoi obok Mike'a. Zbyt blisko. I tak się na Siebie patrzą. Kurwa. Nie wytrzymam zaraz. Moje nerwy są słabe. Podszedłem do nich z lekkim wkurwieniem wymalowanym na twarzy. Nie mogłem tego ukryć. I chyba nie chcę.
-Hej kochanie.-Objąłem ją moją ręką i przytuliłem.
-No hej Ethan. Co taki spięty?-Zapytała podejrzliwie. Nosz kurde.
-Ja? Nie. Co Ty mówisz?-Zacząłem się zacinać. Głupi jesteś. Głupi Ethan.
-Oj Ethan. Jesteś zazdrosny, bo gadam z Mikem. Wyluzuj.-Powiedziała ze śmiechem. No to się wkopałem.
- Nie prawda. To ja idę do chłopaków. Pogadamy później.-Powiedziałem na jednym wdechu. Szybko pocałowałem ją w czoło i poszedłem do Graysona, który stał obok Ashtona. Ciekawie.
Marlena:
Siedziałam w kuchni wraz z Sara i Karoliną, która nie jest w dobrym humorze. Cały czas tylko zrzędzi i gada jaka jest głupia. Zaczyna mnie to denerwować. Wzięłam swoją szklankę i nalałam do niej pół na pół wódki i soku. Tak to jest mi potrzebne. Nie wiem jak to się stało, ale z każdą wpypitą szklanką było coraz gorzej choć śmieszniej. I czemu jestem sama w tej kuchni? Gdzie one polazły tak beze mnie?!
Karolina 2:
Siedziałam z Calumem na kanapie w salonie. Był na prawdę blisko mnie i do tego jeszcze cały czas przytulał. Podobało mi się to, nawet bardzo. Do tego, mówił tyle komplementów. On jest taki cudny.
-Księżniczka ma ochotę na jakiegoś drinka?-Zapytał z uśmiechem.
-No w sumie, mogę spróbować.-Powiedziałam niepewnie.
Calum wstał i poszedł do kuchni. Ja zostałam sama, ale nie na długo, bo po kilku minutach był już obok mnie z drinkiem. Napój bogów jak to inni czasem mówią, był dosyć niezły. Kiedy już wypiłam go do końca, odstawiłam szklankę i wtuliłam się w ciało Caluma. Pachnie bosko. Tak cholernie.
Marlena:
Wyszłam z tej pojebanej kuchni, ledwo trzymając się na nogach. I podeszłam do nie wiem kogo i go bardzo mocno przytuliłam.
-Kocham Cię.-Wydukałam ledwo co.
-Mnie? Marlena żyjesz? Tam stoi Grayson.-Luke zaczął się ze mnie śmiać, a ja nic z tego nie czaiłam co do mnie mówił, ale też zaczęłam się śmiać.
-Mena idź lepiej spać.-Usłyszałam głos Ethana za mną.
-Spierdalaj. Spanie jest dla kotów. A jak widzisz nie jestem jakimś sierściuchem.-Tupnełam nogą w podłogę jak małe dziecko.
-Dobra, dobra. Ciii.-Wyrzucił ręce w geście obbronym i odszedł.
Muszę się napić. Najlepiej wódki. Poszłam znów do tej kuchni nalałam wódki do szklanki i coli. I całość od razu pochłonęłam. Paliło trochę w gardło, ale natychmiast przestało. Poszłam w tany. Jakieś dzikie dance.
Co ja kurwa wyprawiam.
Calum:
Pragnę tej dziewczyny. Tak cholernie. Boże pożądanie we mnie rośnie. Coraz  bardziej. Z każdą sekunda, jest większe. Muszę coś zrobić ze sobą.
Karolina:
Calum wziął mnie za rękę i zaprowadził na górę, bo chcę być ze mną sam na sam. Powiedział, że na dole jest dla niego za głośno. Weszliśmy na górę do pokoju Graysona, który był pusty. Weszłam w głąb pokoju i usiadłam na łóżku. Cal zamknął drzwi i zaraz był obok mnie. Położył mnie na łóżku i zaczął namiętnie całować. A ręka jeździł po całym moim ciele. Przechodziły mnie ciarki. Czy to nie za szybko?
-Cal proszę zejdź ze mnie. To za szybko.-Powiedziałam drżącym głosem.
-Zamknij się. Kurwa.-Powiedział srogo. Przez moje ciało przeszedł niesamowity lęk. Kurde zaczynam się go bać.
-Zostaw mnie. Rozumiesz!-Teraz ja już krzyknęłam, lecz on to chyba ignorował. Powoli zaczął zachaczać o moją bluzkę. Po chwili ją zdają i zaraz potem złapał moje ręce. Nic nie mogłam zrobić. Jest cholernie silny.
-Calum. Do cholery! Przestań!-Krzyknęłam.
-Zamknij się i lepiej współpracuj bo pożałujesz.-Zaczął się drzeć, aż się zlękłam.
On mnie zaraz zgwałci. Po moich polikach zaczęły płynąć łzy. Zaczęłam się drzeć jak opętana, lecz on zaraz zasłonił mi usta dłonią. Po chwili usłyszałam huk.
Ethan:
Poszedłem na górę, by poszukać Julki, bo mi gdzieś zniknęła. Pewnie poszła gdzieś z tym całym Mikem. No kurwa. Przechodząc koło pokoju Graysona, usłyszałem krzyk i płacz. A później ciszę. Coś mi tu kurwa nie gra. Chciałem otworzyć drzwi, lecz były zamknięte. Zbiegłem szybko na dół, by ktoś mi pomógł.
Napotkałem na drodze Ashtona.
-Ash proszę chodź ze mną na górę. Ktoś chyba potrzebuje pomocy. Szybko.-Zacząłem go ciągnąć, a on bez żadnej chwili zawachania pobiegł za mną. W kilka sekund byliśmy już przy drzwiach. Próbowaliśmy je wyważyć, ale to na nic. Po chwili wziąłem rozbieg i z całej możliwej siły w nie przywaliłem. Udało się, otworzyły się. Wpadliśmy we dwójkę do pokoju i zauważyłem jak Calum chcę gwalcić Karolinę. Kurwa. Co za chuj. Ashton wziął go za ręce i pchnął na ścianę. Wydzierając się na niego. Ja podszedłem do Karoliny i dałem jej bluzkę. Założyła ją w mgnieniu oka. Objąłem ją ramieniem i lekko przytuliłem, ale ona się odsunęła. Jezu skrzywdzić tak krucha dziewczynę.
-Ethan. On uciekł!-Wydarł się Ash. Wstałem na równe nogi i zacząłem biec na dół, po schodach. I zaraz byłem w drzwiach na dole, zakładając buty. Wybiegłem na podwórko, lecz on akurat odjeżdżał z piskiem opon. Usłyszałem czyjś pisk. Nagle zauważyłem Tima, który leżał na drodze. Nie ruszał się. Przez moje ciało przeszedł ból. Ten jebany cwel zabił nam psa. Nienawidzę go. Podszedłem do mojego czarulka. Jeszcze oddychał, lecz jego oddech był coraz płytszy. Wziąłem go na ręce i zacząłem go głaskać jedna ręką.
-Kocham Cię Ty mały głupku. Przepraszam.-Po moim poliku spłynęła łza. Szczeniak spojrzał na mnie i jego brązowe oczka się zamknęły. Już na zawsze. Wróciłem na podwórko z Timem. Położyłam go niedaleko drzwi i poszedłem do Graysona. Stanąłem na przeciwko niego.
-Ethan co jest?-Zapytał że śmiechem. Schlał się. Jak zwykle, a mi to groził. Jak on mnie czasem denerwuje.
-Ten chuj.-Urwałem. Jest mi tak ciężko.
-On przejechał Tima. Timo nie żyje.-Spojrzałem mu w oczy.
 Grayson spojrzał na mnie pustym spojrzeniem. Już wiem, że go to ruszyło. Wyszedł na dwór. Ja tylko wziąłem koc i wyszedłem za nim. Grayson wziął go na ręce, a ja wziąłem łopatę. Poszliśmy na tyły podwórza. Wykopałem dosyć duży dołek i włożyłem tam koc.
Mój brat pocałował szczeniaka w głowę i przejechał ręką po jego uszach.
-Śpij maluszku.-Powiedział niemal nie słyszalnie.
Schował go tam i przykrył tym kocem. Ja zacząłem powoli zakopywać, wykopany przedtem dołek. Po chwili było już gotowe. Grayson stał z wbitym spojrzeniem w ziemię. Objąłem go ręka i lekko ścisnąłem jego ramię. Postanowiłem go zostawić. Samego. I po prostu poszedłem do domu. Sprawdzić jak z innymi.
...

Again./Dolan TwinsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz