maska za maską
lądują bez życia
na zimnej posadzce
zakładam i zrzucam
wciąż w nich przebieram
powiedz mi jaką dzisiaj
mam przywdziaćprzekleństwo ty moje
znów mnie znalazłeś
chowasz się sprytnie
za maską
mojątwarzy swej nie mam
więc na jej miejsce
wpełzasz przebiegle
wężowy szakalu
tako się żywisz
niby padlinąi powolutku
zdobycz oplatasz
dusisz ją lękiem
sączysz jej dech
sięgasz głęboko
do serca już
poddanego
zaciskasz szpony
na nim
niby myszy martwejby potem nagle
rozerwać
skąpać się w krwi
ciepłej jeszcze
skażonej strachemlecz nikt nie widzi
nigdy nie widział
i nie zobaczy
bo skryłeś się sprytnieza maską
CZYTASZ
Szklanka burzy dla nikogo
PoetryJa i poezja zawsze skakałyśmy sobie do gardeł. Stawiano ją siłą na mojej drodze jak przeszkodę nie do ominięcia. Im usilniej ja się przed nią wzbraniałam, tym mocniej ona napierała, aż zapałałam do niej szczerą i stale podsycaną nienawiścią. Nie roz...