Miasto bezsennych

11 4 2
                                    

W mieście bezsennych
Latarnie się palą
Światłem wabią
Obłąkane wzroki
Skryte w ciemnościach
Za szybami

W mieście bezsennych
Ulice cichną
Topnieją dnia zastępy
A słudzy ciszy
Nie śmią przeszkadzać
Swej Pani królować

W mieście bezsennych
Łzy są słyszalne
Westchnienia rozbrzmiewają
Dłonie po szybach błądzą
Z sił ogołocone
Dotknąć próbują nieuchwytne

W mieście bezsennych
Leją się słowa
Z warg jak z pęknięcia
W kruchym naczyniu
Szepczące bezgłośnie
Niewypowiedziane

W mieście bezsennych
Nie szuka się gwiazd
Bo blask ich wątpliwy
Spogląda się w dół
Na ślady turnieju życia
Gdzie już brak uczestników

W mieście bezsennych
W mieście przytłoczonych
Brak sił na kłamstwa
O czasie zwierzeń
Noc nas osłoną chroni
Byśmy raz byli prawdziwi

W mieście bezsennych
Nikt się nie lęka
Nie ma tu spojrzeń
Wyciągniętych palców
Słów siarkowych
Nie trzeba uciekać

A jednak...

W mieście bezsennych
Mieszkają samotni
We własnych murach
Nikt nie wychodzi
Nikt nie pozdrawia
Nikt nie jednoczy

Patrzą...
Nie widząc podobnych sobie

* * *

W mieście bezsennych
Sokoła oczy jak ścierwo
Rzucić można w kanały
Zbędne są one
Skoro i przed latarnią
Wiele się kryje

Słuchaj...

Bo w mieście bezsennych
Wielu jest niewysłuchanych

Szklanka burzy dla nikogoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz