Należysz do Mnie, Aniele

1.9K 132 12
                                    

Słowa trafiły do mnie niczym pocisk. Ból przeszedł przez całe ciało a w głowie pojawiły się ciemne scenariusze. Nie pamięta mnie. To najgorsza wiadomość jaką usłyszałem. Łzy zaczęły się lać na moich polikach. Popatrzyłem na jej twarz. Widziałem jej obrazę. Pokój zaczął się chwiać. Obraz był nie wyraźny. Nagle zrobiło mi się słabo ale później zobaczyłem tylko ciemność.

2 godziny później

Powoli otworzyłem oczy. Byłem w szpitalnej sali. Od razu zerwałem się ale czyjaś ręka mnie powstrzymała.

- Stary, musisz odpocząć - powiedział Rev w moją stronę. Przez chwilę się wyrywałem jednak dałem sobie spokój. Byłem w chuj zmęczony. Opadłem na łóżko. - Przez całe życie myślałem, że jesteś twardy. Tymczasem Ty mdlejesz jak ciota. - zaczą się śmiać ale posłałem mu złowrogie spojrzenie.

- Co z nią? - zapytałem patrząc mu w oczy. Rev w końcu się ogarnął.

- Lekarz powiedział, że ma amnezje. To z powodu uderzenia w głowę. Jednak mówił, że to chwilowe. - odpowiedział i podał mi kubek z wodą. Upiłem łyk. - Sophie była nie co zszokowana. Ale martwiła się o ciebie. Powiedziała, że musicie porozmawiać.

- Chociaż tyle. Dlaczego mi musi się to przydarzać. Co ja takiego zrobiłem? Dlaczego Bóg mnie pokarał? - zapytałem kumpla a ten dla wsparcia ścisnął mi ramię. Po jakiejś godzinie zostałem wypisany z oddziału. Kazali mi odpoczywać i mniej się stresować. Kurwa. Co ja baba w ciąży? Zaraz po tym udałem się do pokoju Sophie. Dziewczyna leżała i wpatrywała się w ścianę na przeciwko. Miała pusty wzrok. Nic nie było w ich głębi. Wszedłem do pokoju a dziewczyna podniosła głowę. Na jej usta wszedł lekki uśmiech. Usiadłem na skraju łóżka i wziąłem głęboki wdech.

- Jak się czujesz? - zapytałem z trudem. To tak jakbym rozmawiał z osobą, która mnie nie zna.

- Dobrze. - odpowiedziała ale spuściła wzrok- Słuchaj wiem, że to popaprana sprawa ale... - urwała tak jakby się zastanawiała co powiedzieć. To Sophie. Ona zawsze gadała jak najęta. - Rev krótko mi opowiedział o co tu chodzi. Jednak nie wiem wszystkiego- wiem do czego zmierza. To ja mam jej opowiedzieć. - Chce wiedzieć wszystko.

Wziąłem głęboki wdech i zacząłem mówić. Od początku.
- Mówiłem, że się ładnie rumienisz - pokazałem swój popisowy uśmiech- Widziałem jak byłaś w biblotece, więc nie mów, że nie mogłaś bo do biblioteki chodzi sie dla ochoty. Dlaczego nie przyszłaś ?

Znowu rumieńce. Ja pierdziele !!!. Można się rumienić tak często. Może ona jest chora?

- J-jaa....- jąkała się. A to znaczy, że mnie lubi. Albo jej się podobam. Na tą myśl znów się uśmiechnąłem - Nie często dostaje liściki o spotkaniu w szatni. I w dodatku od nieznajomego. A już zwłaszcza od ludzi takich jak ty.- powiedziała dziewczyna. Nie wiedziałem o co jej chodzi. Przecież jest śliczna. Chłopaki się za nią oglądają. Może było by lepiej gdyby nie nosiła worków na ziemniaki.

- Czyli jakich ?- zapytałem skanując jej twarz.

- Znanych, popularnych....  takie osoby ze mna nie rozmawia...- powiedziała Sophie a mi się chciało śmiać. Móże i jestem znany ale bez przesady.

- Ja z tobą rozmawiam. - jestem pewny siebie.

- Tak, bo jest już po lekcjach i nie musisz się martwić że ktoś nas zobaczy.- Czy ona mi właśnie odpyskowała?! Znirzyłem głowę i popatrzyłem w podłogę. Policzki zaczęły mnie piec. KURWA. Czy ja właśnie się zarumieniłem?-  Na jej twarzy ujrzałem uśmiech a po chwili otworzyła znów szafkę.

- To czego chcesz ? - nie patrzyła mi w oczy. Wstydzi się.

- Znasz mój zespół ?

-  Black Ice. - uwaga!! Nawet kujonka go zna.

-Taaa.... planujemy duży koncert. Na skale lokalną. Potrzebna nam reklama a wiem że ty dobrze rysujesz.- kłamię jak z nut.

- JA ? - przerwała mi i popatrzyła nanie wielkimi oczami - Ja wcale nie rysuję, zwłaszcza dobrze. A po zatym skąd wiesz jak maluje, hmm ?
  
   Wtedy wyciągnąłem z plecaka jej  rysunek. . Były na nim jakieś tam konie. Wzięła i schowała go do swojego plecaczka.

- Skąd go masz ?- zapytała z wyrzutem

- Znasz może pewną blodynkę, o niebieskich oczach. Zadziorna i koleguje się z tobą ?- znowu posłałem jej uśmiech. Może zmięknie.

- Grace - powiedziała przez zaciśnięte wargi. A na uśmiecha nie zwróciła nawet uwagi.

-No właśnie. Potrzebna nam twoja pomoc. Potrzebujemy plakatu. Mogłabyś go zrobić ?

Zastanawia się ale wiem, że tego pragnie. Wszystkie padają mi do stóp. Sophie nie jest inna. Wygram ten pieprzony zakład.

-Dobra. Zgadzam się ale nie za darmo. - Bzykanko? Czy ona ma na myśli seks?  Dobra Evan jesteś chory na mózg.

- 150.

- Ile ? Boże w życiu nie miałam tyle kasy za malowanie. - uśmiechnęła się do mnie szczęśliwa. Ma piękny uśmiech. Kurwa, Rogers ogarnij się. Miała zamiar już iść ale  złapałem ją za rękę. Wyciągnęłem długopis i zapisałem numerki.

-To mój numer. Jeśli będziesz miała jakiś problem lub potrzebowałabyś pomocy, dzwoń- cały czas trzymam ją  za dłoń. Strzelam znów uśmiech i całuje dziewczynę w policzek. Momentalnie ma rumieńce i stoi sparaliżowana. Ona jest jak niewinny, bezbronny Aniołek. - To do zobaczenia, Aniele. A i nie za pomnij pięknie się rumienisz. - musiałem strzelić jej komplement na koniec.

Nasze pierwsze spotkanie coś we mnie zmieniło. Tak jak dalsza znajomość. Dziewczyna spuściła wzrok i szybko oddychała.

- Tak się poznaliśmy? - zapytała patrzą na mnie z nadzieją.

- Tak. Od tamtej pory należysz do mnie, Aniele.



Elo 320 xd witam Was serdecznie i PRZEPRASZAM. Głównie za to, że nie było tak długo rozdziału. Ale postaram się nie robić tak długich przerw. Jeśli macie jakieś zastrzeżenia to proszę o komentarz. Do następnego 😘

Love ForeverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz