Rozdział 12

235 31 0
                                    

Wtorek 27.06.2017

Wyjechałam z nim do Londynu... Dlaczego to zrobiłam? Kocham go? Wiem to nie jest argument, ale co ja poradzę. Jestem z nim tu 2 dzień.. Dzisiaj ma mnie poznać ze swoim ojcem. Mega się stresuje, ale jakoś to przeżyje. Chyba?? Powiedział, że gdy znajdzie pracę i zarobi dość sporo pieniędzy polecimy do Mediolanu, do moich rodziców.. Na "konfrontację", jest to zdecydowanie zły pomysł, ale uparł się jak cholera. Nie chcę ich widzieć.. Jestem trochę zła, bo gdy zacznie się koniec sierpnia, ja będę musiała wrócić do szkoły.. Nie chcę go tu zostawiać na tyle miesięcy.. Tak wiem, mam przerwy i ferie, ale to i tak zdecydowanie za dużo. Żaden związek nie przetrwa próby odległości i braku czasu dla siebie. Pomiędzy nami układa się całkiem dobrze i za nic nie chcę tego stracić, więc będę musiała znaleźć jakiś sposób, żeby ściągnąć go do Oslo.. Pogoda w Londynie mnie dobija, jest tak skrajnie chwiejna, że aż nie chcę mi się wychodzić z łóżka. Dzisiaj wyjątkowo świeci słońce, ale jak to mówi William, takich dni jest tu mało. Już chyba wolę w chuj dużo śniegu i zimno, ale mieć chociaż trochę słońca codziennie, a nie tak w dzień w dzień mieć pochmurne poranki.. Nie mam czasu wyprostować włosów, więc robię małego kucyka z grzywki. Dziewczęco.. Zresztą kto będzie o to dbał? W sumie policja.. 20 latek chodzi z 18 latka, która wyglądem przypomina 12 latke. Chyba się jednak pomaluje, rzadko to robię, ale jednak zrobię to ze względu na pierwszy raz z jego ojcem. Jestem ciekawa czy są podobni do siebie? Po kim William odziedziczył swój charakter..

-Nooraaaaaa, ja Cię proszę nie myśl tak dużo.-nie zauważyłam od kiedy stoi w tych drzwiach. Uśmiecham się do niego.

-Spokojnie, stresuje się tylko trochę..- szepcze.

-Nie masz czym, będzie tylko on i moja kuzynka.-śmieje się.-Od kiedy się malujesz na takie głupoty?-dziwi się.

- To nie są głupoty... Stresuje się Wilhelm! Nie pomagasz!-śmieje się wstajac i go przytulajac.

-Pamiętam jak Ty mi nie pomagalas w wzwodzie...

-Wilhelm!-besztam go.

-Wstydzioooch.-przeciaga złośliwie. I wychodzi, zabieram torebkę i idę za nim. Nie ma go? Chyba biegiem leciał do tego auta. Śmieje się sama do siebie, zamykam drzwi od domu i idę w kierunku jego głupiego porsche.. Otwiera mi drzwi od środka, słyszę the fray, patrzę się na niego wdzięczna.

-Przeglądales moje iTunes?-mierze go podejrzliwie wzrokiem.

-Jednym okiem..- szepcze i rusza. Kręce głową.

-Wolę to niż hymn Penetrators.-śmieje się.

-Nie był zły! Co się czepiasz.-śmieje się. -No dobra wiało kiczem, ale tanczylas przy nim? To cicho.-dodaje. Mnie się przypomniała bójka i znowu straciłam humor... William to zauważył. -Noooooooooooooooorraaaa!!!-jeczy. -Chcesz z takim grymasem przywitać Starego Magnussona?-pyta się. Robią sztuczny uśmiech. -Zaraz będziemy.-mówi. Ja kiwam głową.
William podjeżdża pod wielki biały dom... Parkuje, lecz nie wychodzi.

-Idz, ja Zaraz dojde. Muszę wyjąć prezent.-uśmiecha się. Kiwam głową i idę do domu, niepewnie wchodzę i jestem świadkiem kłótni.

-..wynos się stąd nie zniszczysz mu drugi raz szczęście!-krzyczy jakiś starszy Pan, a obok niego niewiele młodsza kobieta.. Stoję i nie wierzę własnym oczom..

-Dzień dobry..- szepcze zmieszana gdy zaczynają się już na mnie patrzeć..

-Witaj... Kim jesteś?-podchodzi kobieta..

lyse svart | SKAM:NOORA✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz