Szarooka obudziła się w środku nocy. Czuła się, jakby wciąż walili jej w głowę stalowym młotem. Jęknęła przeciągle i otworzyła szare jak stal oczy. Nikłe światło księżyca wpadało przez okno do pokoju. Dziewczyna zdołała zauważyć siedzącego w fotelu przy łóżku Tobiramę. Chłopak zasnął, podpierając głowę ręką. Kat wstała i roztarła skronie. Zwlokła się z łóżka i ściągnęła z niego koc, okrywając nim Nidaime. Była ciekawa, jak długo Hokage siedział przy niej.Wyszła z pokoju, cicho zamykając za sobą drzwi. Cicho skierowała się do kuchni i otworzyła szafkę z herbatami. Ziół Hokage nie posiadali, co Kat skwitowała niechętnym pomrukiem. Wyjęła herbatę z melisy, mięty i rumianku. Rozdarła torebki i wsypała mieszankę na talerz. Ułożyła rękę nad herbatą i wyszeptała kilka zaklęć. Zioła natychmiast podzieliły się w równe stosiki. Dziewczyna wybrała stamtąd trochę czystego rumianku, melisy i mięty. Wsypała to do kubka ze szczyptą herbaty oraz kilku innych ziół i zalała wrzątkiem. Wiedziała, że nie bardzo to pomoże, ale nie chciało jej się teraz szukać ziół w pokoju.
Wypiła napar i odstawiła kubek do zlewu. Głowa nadal bolała ją niemiłosiernie, chociaż nie tak bardzo, jak wcześniej. Szarooka powoli weszła z powrotem do własnego pokoju i po ciemku wybrała z szafy jakąś koszulkę nocną. Rzuciła przelotne spojrzenie na nadal śpiącego Hokage i weszła do łazienki.
Gorąca kąpiel nieco ukoiła ból, zwłaszcza, że dziewczyna dodała do wody własne olejki lecznicze. Kat dopiero w łazience zauważyła siniaka na policzku. Zamruczała coś niechętnie i zebrała w sobie jeden z darów odziedziczonych po matce – możliwość samouleczania. Przyłożyła dłoń do twarzy i siniak zniknął po minucie.
-Głupi shinobi... –jęknęła, rozcierając skronie. – Nienawidzę tego świata...
Wyszła z łazienki ubrana jedynie w krótką koszulkę nocną szarego koloru. Podeszła do Nidaime. Zastanawiała się, czy warto budzić chłopaka. Widocznie siedział tu długo, a spanie na siedząco jest niezbyt wygodne. Kat uklękła przed nim i spojrzała na jego spokojną twarz, oświetloną jedynie światłem księżyca.
Nie przeczyła... Tobirama Senju był cholernie przystojny. Dziewczyna zarumieniła się na samą myśl o tym, że Drugi Hokage pociągał ją jako mężczyzna.
-Tobirama-san... – zaczęła cicho, trącając go w ramię. – Tobirama-san.
Powoli otworzył oczy i spojrzał półprzytomnie na Kat.
-Tobirama-san... – szepnęła. – Nie siedź już przy mnie. Idź spać.
-Kat? – zapytał, rozkosznie przecierając oczy. – Wszystko w porządku?
-Tak – odpowiedziała.
Wstała z podłogi, a Hokage zrobił to samo.
-Dobranoc, Kat – rzucił w drzwiach.
-Dobranoc, Tobirama-san – odpowiedziała.
Zamknął za sobą cicho drzwi, a Kat wślizgnęła się pod pościel. Po chwili zasnęła.
Obudziła się, gdy pierwsze promienie słońca zaczęły drażnić jej twarz. Niechętnie zamruczała coś pod nosem i zakryła głowę kołdrą. Usłyszała, że drzwi powoli się otwierając.
-Kat, wstań – powiedział radośnie Tobirama, zamykając drzwi nogą. – No nie śpij już tyle. Przyrośniesz do łóżka.
Odpowiedział mu niechętny pomruk i jakieś urywane słowa w nieznanym mu języku. Tobirama położył tacę ze śniadaniem dla dziewczyny na szafce nocnej i usiadł na brzegu łóżka.
-Wstaniesz? – zapytał.
-Nie... – usłyszał stłumiony głos spod pościeli.
-To rozkaz sensei – zauważył z uśmiechem Nidaime.
CZYTASZ
Katharsis Dealupus - Historie KatD
FanficTa opowieść nie jest moją własnością. Oryginalną wersję można znaleźć na http://historie-katd.blog.onet.pl/2009/08/29/lza-pierwsza-swiat-ktory-potrzebuje-opieki/ Życzę miłego czytania.