Szarooka siedziała w kuchni, przyrządzając chłopakom obiad. Po treningu i walce z Sasori'm Akatsuki patrzyło na nią dość dziwnie. Część z uznaniem, część z zainteresowaniem i był nawet jeden delikwent, który rzucił jej dość napalone spojrzenie. Kat nie przejęła się tym za bardzo, wiedziała, że trudno jej będzie zdobyć tu zaufanie, a to miał być dopiero pierwszy krok. Chciała, by Akatsuki było jednością, drużyną, a nie grupą indywiduów. A praca nad bym była jak orka na ugorze.Przynajmniej miała już pretekst do zaznajomienia się z Sasori'm. Naprawdę chciała poznać sztukę lalkarzy i przede wszystkim pomóc Akasunie naprawić jego kukły.
Zerknęła na siedzącą w kuchni grupę. Deidara męczył się nad jakimś zeszytem, zapełnionym szkicami i rysunkami. Kisame przeglądał zwój z zakazana techniką wodną, Itachi po prostu siedział z kubkiem herbaty, a Tobi biegał wokoło stołu, starając się poskładać kilka piosenek w jedną całość.
W końcu Kat skończyła robić obiad i spojrzała na zegarek - została jej jeszcze jakieś dwie godziny do podania. Szarooka wyjęła z szafki pusty zwój i napisała na nich kilka pieczęci i sobie znanych zaklęć.
-Pono - szepnęła. - Credo...
Wszystkie przygotowane przez nią dania zniknęły, zamieniając się w chmurę pyłu, która szybko wchłonęła się w zwój. Dziewczyna zwinęła go i rzuciła do koszyka stojącego na bufecie. Napotkała zaciekawione spojrzenie Itachi'ego, ale nie zareagowała na to. Przeszła obok Deidary i zatrzymała się nad nim, zerkając mu za ramię. Leżący przed nim zeszyt zapełniony był rysunkami niewielkich ptaków, żab i owadów, oraz masą notatek. Dziewczyna zauważyła pytania: „Prędkość, a zwrotność?", czy: „Skoczność, a punkt kierowania?".
-Dodaj skrzydła na ogonie - poradziła, wskazując na jednego z ptaków.
-Co? - Deidara podniósł głowę.
-Dodaj mu skrzydła na ogonie - powtórzyła. - Zwiększy szybkość, pozwalając jednocześnie zachować zwrotność. Poza tym... Możesz przedłużyć ogon, nawet bardzo. Będzie mógł lepiej manewrować.
-Znasz się na tym, un? - zapytał, mrużąc nieco oczy.
-Na twoich jutsu nie - powiedziała. - Ale na biologii owszem.
Wyszła z kuchni, zostawiając nieco zdezorientowanego Deidarę i zainteresowanego postawą dziewczyny Itachi'ego. Na korytarzu uznała, że dobrze byłoby pójść do Sasori'ego. Szybko odnalazła jego pokój i zapukała do drzwi. Usłyszawszy dość niemiłe pozwolenie, weszła do środka.
-To ty... - rzucił Sasori, zerkając na drzwi. - Coś się stało?
-Miałam ci pomóc - zauważyła, zamykając za sobą drzwi. - Rozwaliłam ci marionetki, powinnam ci pomóc je naprawić.
-Przecież się na tym nie znasz - zauważył z nikłym uśmiechem.
-Szybko się uczę - stwierdziła, rozglądając się po pokoju.
Pomieszczenie nie różniło się wiele od innych pokoi w Akatsuki. Wszędzie jednak stały bojowe kukły, wokoło walały się stosy papierów i narzędzi oraz części do marionetek. Pachniało tu klejem do drewna i słodkim zapachem żywicy. Szarooka podeszła do lalkarza, który stał przy szerokim blacie roboczym, na którym leżał Hiruko - marionetka ze stalowym ogonem.
-To chyba moje - zauważyła Kat, wyciągając z ogona kukły swoją dzidę. - Przygięła się, uh...
Przejechała ręką po włóczni, która natychmiast stała się jak nowa. Dziewczyna schowała ją za plecy, a broń rozpłynęła się w powietrzu.
CZYTASZ
Katharsis Dealupus - Historie KatD
FanficTa opowieść nie jest moją własnością. Oryginalną wersję można znaleźć na http://historie-katd.blog.onet.pl/2009/08/29/lza-pierwsza-swiat-ktory-potrzebuje-opieki/ Życzę miłego czytania.