::..!..:: Łza Dwudziesta Trzecia ::..!..:: W Iwa.

277 19 0
                                    

W czasie następnego tygodnia dość dobrze zdołała zaznajomić się z całością Akatsuki. W końcu uznała, że czas wyrwać się trochę z siedziby.

-Cisza! – zawołał Pein, próbując opanować chaos panujący w kuchni. – Przydziały na misję.

Wszyscy spojrzeli zainteresowani na rudego.

-Pierwsza! Deidara, Sasori. Kusa-gakure i misja zdobycia tajemnej wody – rzucił lalkarzowi teczkę z dokumentami. – I jeszcze jedna. Kakuzu, Hidan. Bierzecie sakryfikantkę...

-...która ma imię... – stwierdziła Kat.

-...i idziecie do Iwa-gakure – dokończył Pein, gromiąc wzrokiem Szarooką. – Macie zrabować bank Iwa.

Deidara parsknął śmiechem, ale nic nie powiedział. Za to zrobił to Lider.

-Najlepiej strzeżony bank świata – wyjaśnił. – Żadnych shinobi, za to masa pułapek. Musicie znaleźć skarbiec w labiryncie, ominąć zasadzki i przynieść nam trochę pieniędzy. Zahaczycie też o Iwa, sakryfikantka...

-...która ma imię... – warknęła już Szarooka.

-...będzie wiedziała, co kupić – dokończył rudy. – I nie zgubcie jej po drodze.

Wszyscy zebrali się i wyszli z kuchni. Szarooka natychmiast dołączyła do Kakuzu i Hidana, którzy od razu skierowali się od wyjścia. Deidara i Sasori także ruszyli za nimi. Przed wejściem do organizacji obie drużyny rozdzieliły się. Kakuzu bez słowa ruszył między drzewami, za nim podążył Hidan.

-Chodź, mała! – zawołał na Kat. – Nie będziemy na ciebie czekać.

Dziewczyna bez słowa dołączyła do obu shinobi, idąc pomiędzy nimi.

-Gdzie masz broń? – zainteresował się Hidan.

-W orbitalu – rzuciła.

-Gdzie? – zapytał.

-W orbitalu – powtórzyła. – Półmaterialnym świecie nierzeczywistym, w którym można przetrzymywać rzeczy orbitujące, to znaczy takie, które znikają i się pojawiają.

-Ta jasne... – rzucił Hidan. – Orbital...

Dziewczyna westchnęła i wyciągnęła przed siebie rękę. Na jej dłoni pojawiła się najpierw chmura pyłu, która z każdą chwilą przybierała kształt długiej dzidy.

-To jest przyzywanie z orbitalu – wyjaśniła. – A to odsyłanie...

Dzida zniknęła, a chmura pyłu rozwiała się na ich oczach.

-To nie jest sztuka shinobi – zauważył Kakuzu.

-Nie – potwierdziła. – To umiejętność magiczna. Nieosiągalna dla was.

-Nie jesteś stąd – powiedział Kakuzu. – Nie z tego świata.

-Pochodzę z Ziemi Właściwej – potwierdziła, nieco dziwiąc się, że Kakuzu zna podział światów. – Ale mój ojciec był stąd.

-Dlatego wydawałaś mi się dziwna – rzucił shinobi Taki. – Nawet wtedy... Pod Konoha. Niby, że byłaś kunoichi, ale... Dziwnie walczyłaś i nie przypominałaś ninja.

-Jeszcze to pamiętasz? – zaśmiała się nieco.

-Doskonale – potwierdził. – Byłaś pierwszym sakryfikantem, jakiego kiedykolwiek spotkałem.

Hidan zerknął n Kakuzu. Znowu nie bardzo rozumiał o czym mówią. Konoha? Oni nigdy nie byli pod Konoha. A jedynym sakryfikantem Wioski Liścia był Kyuubi. Poza tym o Wokamina byłoby głośno, dziesięć ogonów to niespotykana sprawa, a o nich nie słyszano od przeszło stu lat.

Katharsis Dealupus - Historie KatDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz