W czasie następnego tygodnia dość dobrze zdołała zaznajomić się z całością Akatsuki. W końcu uznała, że czas wyrwać się trochę z siedziby.
-Cisza! – zawołał Pein, próbując opanować chaos panujący w kuchni. – Przydziały na misję.
Wszyscy spojrzeli zainteresowani na rudego.
-Pierwsza! Deidara, Sasori. Kusa-gakure i misja zdobycia tajemnej wody – rzucił lalkarzowi teczkę z dokumentami. – I jeszcze jedna. Kakuzu, Hidan. Bierzecie sakryfikantkę...
-...która ma imię... – stwierdziła Kat.
-...i idziecie do Iwa-gakure – dokończył Pein, gromiąc wzrokiem Szarooką. – Macie zrabować bank Iwa.
Deidara parsknął śmiechem, ale nic nie powiedział. Za to zrobił to Lider.
-Najlepiej strzeżony bank świata – wyjaśnił. – Żadnych shinobi, za to masa pułapek. Musicie znaleźć skarbiec w labiryncie, ominąć zasadzki i przynieść nam trochę pieniędzy. Zahaczycie też o Iwa, sakryfikantka...
-...która ma imię... – warknęła już Szarooka.
-...będzie wiedziała, co kupić – dokończył rudy. – I nie zgubcie jej po drodze.
Wszyscy zebrali się i wyszli z kuchni. Szarooka natychmiast dołączyła do Kakuzu i Hidana, którzy od razu skierowali się od wyjścia. Deidara i Sasori także ruszyli za nimi. Przed wejściem do organizacji obie drużyny rozdzieliły się. Kakuzu bez słowa ruszył między drzewami, za nim podążył Hidan.
-Chodź, mała! – zawołał na Kat. – Nie będziemy na ciebie czekać.
Dziewczyna bez słowa dołączyła do obu shinobi, idąc pomiędzy nimi.
-Gdzie masz broń? – zainteresował się Hidan.
-W orbitalu – rzuciła.
-Gdzie? – zapytał.
-W orbitalu – powtórzyła. – Półmaterialnym świecie nierzeczywistym, w którym można przetrzymywać rzeczy orbitujące, to znaczy takie, które znikają i się pojawiają.
-Ta jasne... – rzucił Hidan. – Orbital...
Dziewczyna westchnęła i wyciągnęła przed siebie rękę. Na jej dłoni pojawiła się najpierw chmura pyłu, która z każdą chwilą przybierała kształt długiej dzidy.
-To jest przyzywanie z orbitalu – wyjaśniła. – A to odsyłanie...
Dzida zniknęła, a chmura pyłu rozwiała się na ich oczach.
-To nie jest sztuka shinobi – zauważył Kakuzu.
-Nie – potwierdziła. – To umiejętność magiczna. Nieosiągalna dla was.
-Nie jesteś stąd – powiedział Kakuzu. – Nie z tego świata.
-Pochodzę z Ziemi Właściwej – potwierdziła, nieco dziwiąc się, że Kakuzu zna podział światów. – Ale mój ojciec był stąd.
-Dlatego wydawałaś mi się dziwna – rzucił shinobi Taki. – Nawet wtedy... Pod Konoha. Niby, że byłaś kunoichi, ale... Dziwnie walczyłaś i nie przypominałaś ninja.
-Jeszcze to pamiętasz? – zaśmiała się nieco.
-Doskonale – potwierdził. – Byłaś pierwszym sakryfikantem, jakiego kiedykolwiek spotkałem.
Hidan zerknął n Kakuzu. Znowu nie bardzo rozumiał o czym mówią. Konoha? Oni nigdy nie byli pod Konoha. A jedynym sakryfikantem Wioski Liścia był Kyuubi. Poza tym o Wokamina byłoby głośno, dziesięć ogonów to niespotykana sprawa, a o nich nie słyszano od przeszło stu lat.
CZYTASZ
Katharsis Dealupus - Historie KatD
FanficTa opowieść nie jest moją własnością. Oryginalną wersję można znaleźć na http://historie-katd.blog.onet.pl/2009/08/29/lza-pierwsza-swiat-ktory-potrzebuje-opieki/ Życzę miłego czytania.