7. Podobno imprezy nie zabijają... part II.

377 27 9
                                    

Westchnęła odkręcając wodę w kranie. Impreza się jej nie podobała. Wszyscy tylko zachwycali się nową dziewczyną tego głupka Denisa, nikt nie zwracał na nią uwagi a na dodatek Cherry gdzieś zniknęła, zagadywana przez jakiegoś bezmózga ze szkolnej drużyny pływackiej. Wywróciła oczami, patrząc na swoje odbicie w lustrze.  Rude włosy spięła w luźnego koka i postawiła na delikatny makijaż, który delikatnie rozjaśnił jej twarz ale nie pozbył się z niej pewnej aury złości.  Odkąd zaczęła przebywać z Sethem, zauważyła że ludzie lekko się jej boją. Jakby miała wokół siebie otoczkę zła, samego diabła a przecież inni przecież nie widzieli jej niematerialnego chłopaka. No oprócz Chayenne ale ona od zawsze była dziwna z tego co słyszała. Zresztą Seth sam się jej ukazywał żeby podręczyć biedną blondyneczkę. Jednak ona też powoli na tym cierpiała. Musiała udawać miłą osobę  żeby ktokolwiek się do niej zbliżył. Czy naprawdę zło Setha mogło przeniknąć na nią ? Wprawdzie odkąd go zobaczyła to uwierzyła, że wszystko jest możliwe ale czasami i tak zdrowy rozsądek podpowiadał jej co innego. Musiała o tym z nim porozmawiać. Jeśli się oczywiście dowie gdzie łaskawy pan duch się podziewa.
-Bu!
Pisnęła cicho gdy zobaczyła jego twarz w lustrze.  Jak ona nienawidziła gdy ją tak straszył ! Jakby nie mógł normalnie i po ludzku jakoś ją zawiadomić o tym, że się zjawi.  Wiedziała przecież, że napisanie kartki to nie jest dla niego taki wielki wysiłek zwłaszcza, że ciągle zostawia Saint jakieś wiadomości. Odwróciła się cała wściekła ale widząc jego chłodne spojrzenie, lekko zadrżała. Czasami się go bała.
-Miałeś tak nie robić.- powiedziała z wyrzutem, zakręcając kran i opierając się tyłem o umywalkę.- I gdzieś ty był ?
-Rozmawiałem z Rosemery.- odpowiedział chłodno, unosząc się kilka centymetrów nad ziemią. – Wiem, wiem nie lubisz jak się ciebie straszy ale wczoraj było ci miło jak cię zaskoczyłem w pokoju.- posłał jej wredny uśmiech na co Miranda lekko się zarumieniła, starając się wymazać z pamięci tamto wydarzenie.  Dobra, miał prawo być wściekły ale to był tylko pocałunek ! Nie jej wina, że niektórzy koledzy się jej nie boją i ją podrywają.
-Nie musisz ironizować Seth.- odpowiedziała cicho.- I możesz mi powiedzieć chociaż gdzie jest Jamie ?-spytała z lekką obawą w głosie.
-Gdzieś w lesie. Nie wiem gdzie konkretnie się rozbił ale powiem ci, że ogień był niezły.  Lekko się spalił chyba ale po skręceniu karku nie powinno go to boleć.
Przełknęła ślinę, starając się uspokoić bijące serce. Dobra, powinna wiedzieć, że tak to się skończy ale nadal to był dla niej szok. Przybrała jednak na twarzy kamienną maskę.
-Więc Rosmery tak ?-spróbowała skierować rozmowę na inny tor. – Co chciała  ?
Nagle lustro za nią zadrgało a ona sama poczuła wielką złość chłopaka. Przezornie odsunęła się na bok a chwilę później usłyszała trzask pękniętego szkła. Tafla szkła upadła na kamienne płytki rozpryskując się na maleńkie kawałeczki a jeden z nich lekko wbił się jej w kostkę. Syknęła cicho, patrząc na niego ze złością ale szybko wyjęła szkło z rany i zatamowała krwawienie chusteczką.
-Dobra, jesteś zły ale to nie jest odpowiedź na moje pytanie. –mruknęła.
-Powiedziała, że został mi miesiąc ! Pieprzony miesiąc !
-Nie możesz po prostu zabić ją we śnie ?- spytała cicho, podnosząc na niego wzrok.
-Ale wtedy nie ma zabawy…- uśmiechnął się smutno.- Poza tym wczoraj dowiedziałem się o nowym warunku ! Jej dusza nie wystarczy , muszę mieć jeszcze dwie. Nienawidzę ich. Na dodatek  jej dom jest chroniony… wejść mogę, napisać coś mogę, przebywać też ale jak chciałem ją zabić to mnie wywaliło.  Nie wiem czemu !
Popatrzyła na niego zdziwiona. Pierwszy raz o czymś takim słyszała . Wprawdzie już kiedyś tu mieszkała, słyszała o duchach ale o czarowaniu ? Dziwne.
-Dowiem się ale się uspokój. –powiedziała wstając . –Ciesz się, że na dole jest muzyka i jesteśmy tu sami.
-Mam dla ciebie zadanie.-powiedział po dłuższej chwili zastanowienia. Jego wyraz twarzy przybrał diaboliczny wyraz a sama jego postać wydawała się dziewczynie przerażająca. I nie znosząca żadnego sprzeciwu.
-Jakie ?- spytała lekko drżącym głosem. Ścisnęła mocniej zakrwawioną chusteczkę mając nadzieję, że to nie będzie nic strasznego.
-No wiesz, Chay ma tego swojego chłoptasia a ja go nie lubię…
-I ?
-Domyśl się.- powiedział zirytowany.- Nie chce go. Nie chce by się wokół niej kręcił. Na zawsze.
Zimny dreszcz przebiegł jej po plecach ale jednocześnie nagłe ukłucie odezwało się w jej piersi.  Zazdrość ? Nie podobało jej się to, że chłopak tak bardzo interesuje się swoją byłą i tym kto się koło niej kręci. Nie powinno go w końcu to obchodzić. Teraz podobno kochał ją jeśli duchy mają uczucia chociaż wydaje się jej, że mają. Przynajmniej Seth… czasem umiał być czuły .
-Czemu cię tak to obchodzi ?- spytała cicho.- Myślałam, że już nic do niej nie czujesz więc o co chodzi z Denisem ? To miły chłopak.
Po pomieszczeniu rozległ się złowieszczy śmiech jakby zza grobu. Włosy się jej zjeżyły na głowie.
-Oj Mir. Rozśmieszasz mnie.- zaśmiał się jeszcze raz.- Nienawidzę tej małej suki dlatego, że przez nią zginąłem. Jednak z drugiej strony niech sobie nie wyobraża, że może zaczynać nowe życie z jakimś kolesiem. Jest moja. Należy do mnie i tylko ja mogę robić z nią to co chcę.  Nie kocham jej, nawet nie pożądam po prostu dla zasady. Powinna być w ciągłej żałobie a nie chodzić na imprezki.
Odetchnęła z ulgą wierząc powoli w jego słowa ale mimo wszystko zabicie Denisa jej zbytnio nie pociągało. Lubiła chłopaka nawet jeśli latał za  Chay jak głupiutki szczeniaczek.
-Więc pomożesz mi ?- spytał Seth na chwilę przybierając materialną postać. Podszedł do Mirandy i pogładził lekko jej policzek.- Dla mnie ?
Kiwnęła głową, czując jak na policzki wstępują lekkie rumieńce. W takich chwilach zrobiłaby dla niego wszystko.
-Ty chcesz to zrobić tak ?- spytała cicho, czując jak przeszywa ją lekki dreszcz. Nie lubiła momentu gdy przejmował jej ciało.  Ona została spychana w swoim umyśle na dalszy plan a jej myśli plątały się wtedy z myślami Setha. Poza tym sam proces był bolesny. Masz wtedy wrażenie jakby twój umysł, twoja dusza dzieliła się na dwie części. Własną i obcą, którą przejmuje chłopak. Zawsze musiała po tym odpoczywać kilka dni bo nie była w stanie ruszyć się z łóżka. I z każdym przejęciem jej ciała traciła ludzkie odruchy. Zauważała to jednak nadal pozwalała mu to robić. Czemu ? Pewnie dlatego, że go kochała nawet jeśli był zły do szpiku kości.
Popatrzyła na niego i uśmiechnęła się zachęcająca. Po chwili poczuła jak jej ciało jest wewnątrz rozrywane. Straszny ból pulsował w każdej komórce jej ciała . Trwało to jednak kilka sekund, po których opadła nieprzytomna na zimne kafelki łazienki.

~*~

-Cześć blondasku.
 Podskoczyła lekko gdy usłyszała za sobą głos Denisa. Po wydarzeniach sprzed godziny potrzebowała trochę więcej alkoholu by to wszystko przetrawić więc zaatakowała lekko barek udostępniony dla gości. Tak więc panie i panowie Chayenne Saint była lekko podpita bo jej mózg nie mógł sobie poradzić z dziwnymi rozmowami.
-Chay !- powiedział Denis zdziwiony.- Ty jesteś pijana !
Pokręciła głową, lekko się zataczając ale w końcu wylądowała w mocnym uścisku jego ramion.
-Wydaaaje ci się.- zachichotała , opierając czoło o jego brodę.- Podpita. Maaaaasz taką dobrą whiskyy. Aż żaal nie próbować.
-Czyli dobrze się bawisz ?-zapytał ze śmiechem, przytulając ją do siebie. Pogłaskał delikatnie jej blond włosy, delektując się ich miękkością.  Kiwnęła głową podnosząc lekko zamglony wzrok. Po chwili uśmiechnęła się seksownie, zarzucając mu ręce na szyi.
-Spadajmy stąd White.- wyszeptała.- Twoja sypialnia jest taaka przyjemna.
Zrobił zaskoczoną minę ale po chwili delikatnie odwzajemnił uśmiech. Objął ją mocniej w pasie i poprowadził schodami na górę do swojego pokoju. Gdy tylko zamknął za nimi drzwi, dziewczyna zrzuciła czarne szpilki na dywan i przywarła do niego całym ciałem. Pocałował ją, obejmując mocniej w pasie . Delikatnie wsunęła dłonie pod jego koszulkę a wyczuwając umięśnione ciało, zamruczała z uznaniem.
-Na pewno tego chcesz ?- spytał cicho, całując ją w szyję a potem przygryzając lekko ucho. Zadrżała czując jak po jej ciele spływa przyjemny dreszcz podniecenia. Nie odpowiedziała nic tylko popchnęła go delikatnie na łóżko. Ściągnęła z siebie sukienkę, zostając jedynie w koronkowej bieliźnie. Chłopak zamruczał cicho z podniecenia patrząc na nią jak urzeczony i nie czekając aż do niego podejdzie, sam pociągnął ją tak by usiadła na jego biodrach. Dłońmi zaczął wędrować po odsłoniętych partiach jej nagiego ciała zatrzymując ją dłużej  na wewnętrznej stronie jej ud. Westchnęła , całując go namiętnie , czując jak z każdą chwilą jej podniecenie wzrasta. Mogłaby tak wiecznie, już zapomniała jaka to jest przyjemność ale co się dziwić skoro z dość aktywnego życia seksualnego zdecydowała się na roczną abstynencję. Teraz wiedziała, że nigdy więcej nie popełni tego błędu.

Obudził się w nocy, uśmiechając się lekko do siebie.  Dzisiejszy wieczór był najwspanialszy w jego życiu. Nie dość, że chodził z dziewczyną swoich marzeń. W końcu, mógł ją bezkarnie, przytulać, całować, trzymać za rękę i słyszeć tylko dwa razy dziennie, że ją irytuje to na dodatek zrobili kolejny krok w swoim związku. I było cudownie.
Popatrzył na śpiącą dziewczynę i otulił ją bardziej kołdrą a sam wstał, ubrał bokserki i wyszedł na balkon by powdychać trochę świeżego powietrza a przy okazji ocenić szkody dzisiejszej imprezy. Miał takie szczęście, że jego pokój wychodził akurat na ogród oraz basen więc od razu mógł stwierdzić czy kupić rodzicom drogą whisky albo uciec z miasta na weekend by przeczekać ich wybuch gniewu.  A ta druga opcja zdarzała się coraz częściej.  Może trochę przesadzał z imprezami ale był w końcu najpopularniejszym chłopakiem w szkole , w mieście. Musiał się pokazać, być imprezowym centrum Shadowville. Poza tym lubił to. Lubił być w centrum uwagi i dostawać wszystko to co chce bo w końcu zawsze to następowało. Nawet z Chay. Po roku uganiania się za dziewczyną w końcu w jakimś stopniu odwzajemniała jego uczucia , przez co był bardziej szczęśliwszy.
Poczuł lekki dreszcz gdy wyszedł na chłodne powietrze ale nie chciało mu się wracać by narzucić coś na siebie. Zresztą, chciał tylko rzucić okiem na bezcenny basen rodziców a potem wrócić do ciepłego łóżka i swojej, kochanej dziewczyny, która się w niego wtulała.  Popatrzył w dół na basen ale zmarszczył brwi gdy zobaczył coś niepokojącego. Czyżby woda była czerwona ? Wychylił się bardziej przez balustradę by lepiej dojrzeć ale nadal mu się wydawało, że widzi czerwony połysk w tafli wody.
- Co do cholery?- mruknął do siebie, czując jak oblewa go strach.
Przecież powiadomiliby go jakby ktoś miał wypadek. Wypadek… jakiej wielkości musi być wypadek, żeby basen był pełen krwi ? A może jednak mu się wydawało. Może przez blask księżyca, wzrok płata mu figle ? Zastanowi się nad tym rano. Tak będzie najbezpieczniej, gdy obejrzy to w środku dnia. Już chciał wrócić do pokoju kiedy nagle usłyszał szelest z tyłu.  Zastygł na chwilę bezruchu czując jak serce przyśpiesza z powodu lekkiego strachu . Może Chay się obudziła ? Ale to by się nie skradała przecież.
-Chay to ty ?- spytał cicho ale jedyną odpowiedzią był tylko podmuch chłodnego wiatru. Przełknął ślinę i już miał się odwracać by wrócić do pokoju kiedy nagle poczuł niesamowity ból po lewej stronie pleców. Zachłysnął się powietrzem a potem zaczął kaszleć oraz pluć krwią na posadzkę . Zamachnął się, chcąc odpędzić swojego przeciwnika ale momentalnie został nieludzką siłą wypchnięty przez balkon. Chciał krzyknąć z przerażenia ale poczuł jak krew mu spływa do gardła, uniemożliwiając wydobycie z siebie głosu. Widział już jedynie ciemność przed oczami  a jego serce przestało bić w momencie gdy zbliżał się do ziemi.  
Po dłuższej chwili Denis White upadł martwy na ziemię, z wystającym nożem z pleców.




Może to dziwne ale przez cały czas pisania sceny Denisa i Chay, miałam w głowie wizje jak ona nagle zmienia się w zombie i go zjada. xd  Trochę krótki rozdział ale wyszłam z wprawy po sześciu dniach bez pisania. Tak czy siak , mam nadzieję, że się rodział podoba :3  

The Ghost (Duch)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz