Więc tak słowem wstępu. Jako, że dzisiaj kochana Sylwia ma urodziny(tak staruszek jesteś :3) to chcę ten rozdział zadedykować jej i życzyć wszystkeigo najlepszego, zdrówka, szczęścia i powodzenia w wydaniu książki <3
No i przepraszam wszystkich, że rozdział taki króciutki ale postaram się poprawić!
-Pomożemy ci…- powiedziała po chwili dziewczyna, opierając się o chłopaka.- Ale… nie ma nic za darmo. Chcemy od ciebie kilka rzeczy…
Zaklęła w myślach. Powinna wiedzieć, że nie ma bezinteresownej pomocy.
-Czego chcecie ?- spytała zrezygnowana, odgarniając włosy do tyłu. Tak bardzo chciała się stąd wydostać, że zrobiłaby dla nich wszystko. Powoli nie wytrzymywała psychicznie w tym budynku. Może tak właśnie miała działać tak instytucja. Wykończać ludzi, którzy byli niewygodni dla ludzi sprawujących władzę w określonym okręgu i doprowadzać do samobójstwa, które miałoby być niby wynikiem nieudanej terapii ? Cóż, na razie się im udawało. Jeszcze chwila i zacznie rozważać opcje, rzucenia się z dachu.
-Po pierwsze idziemy z tobą.- powiedziała Katherine ze śmiechem.- Znaczy nie wszyscy, ktoś musi nas kryć. Tylko ja i Thony. – wskazała na chłopaka, który ją obejmował.
-Masz dość zwyczajne imię jak na swój specyficzny wygląd.- mruknęła na co tylko chłopak posłał jej chłodny uśmiech. Świetnie, nie dość że będzie spędzać czas z zakochaną parką, to chłopak wydawał się nie mieć poczucia humoru i na dodatek był milczkiem. Świetnie, świetnie, czy może się już zabić ? Seth gdzie jesteś gdy cię potrzebuję, pomyślała z lekko ironicznym uśmieszkiem. Westchnęła jednak i popatrzyła z powrotem na grupkę niby jej wybawicieli.
-Coś jeszcze ?
-Jeśli ucieczka się nie uda to my nie bierzemy za to odpowiedzialności.- powiedziała cicho, czarnowłosa dziewczyna.- Więc wiesz, oby plan był dobry.
-I chcemy byś nam pomogła się czegoś dowiedzieć.- dodała Katherine.- Oczywiście po tym jak załatwisz swoje sprawy i dowiesz się jak zabić złego duszka.
-Co chcecie wiedzieć ?- spytała zaskoczona.
-Szaa.- powiedzieli jednocześnie, patrząc na nią z naganą w głosie.- Ściany mają uszy. Nawet nie wiesz co się za nimi kryje dziwaczko ale to ci powiemy po drodze, poza tym co tak stoisz ? Siadaj, nie bój się nas.- zaśmiała się brunetka.
-Jeszcze nie zabijemy.- dodał z lekko ironicznym uśmieszkiem Thony.
Wcale jakoś nie śpieszyło jej się by usiąść koło nich. Ciągle miała jakąś nienaturalną obawę przed tymi ludźmi. Wszyscy wydawali się jej szaleni chociaż mogła to być jej zwykła nieufność. Kiedy jedna osoba zawiodła jej zaufanie to teraz bała się komukolwiek zaufać. Zwłaszcza jeśli chodziło o sprawę być albo nie być. Bo naprawdę nie wyobrażała sobie całego życia w tym budynku, już wolała uciec nawet jeśli zraniłaby tym rodziców. Ostatecznie jednak podeszła bliżej nich i usiadła na zimnych kafelkach. Skrzyżowała nogi by było jej wygodniej i z lekkim lękiem obejrzała się za siebie patrząc czy drzwi są zamknięte.
-Nie martw się, nie przychodzą tu. Musimy się po prostu zmyć za jakąś godzinę. – chłopak obok niej, mruknął chłodno. Spojrzała na niego pytająco a on tylko westchnął.- Wiesz, jakby robili obchód. Pozory, pozory, pozory.
-Całe życie to pozory skarbie. – powiedziała poważnie Kathy.- Wmawiali nam, że duchy nie istnieją a tu proszę, że nie można czytać w myślach…
-Katherine.- syknął Thony, kładąc dłoń na jej ustach, przez co dziewczyna natychmiastowo zamilkła. –Już, koniec. Zamilcz.
-Jesteś okrutny , chociaż zawsze myślałam, że wolisz dusić. – mruknęła czarnowłosa, ze złośliwym uśmieszkiem. Po plecach Chayenne przeszedł nagły dreszcz a ona zastanawiała się czy może nie powinna uzbroić w nóż ze szpitalnej kuchni.
CZYTASZ
The Ghost (Duch)
RomanceRok po śmierci swojego chłopaka, Chayenne zaczyna dostawać tajemnicze wiadomości, zdjęcia a także słyszy jego głos w najmniej spodziewanych momentach. Czyżby Seth przeżył ? A może powrócił na ziemie by dokonać zemsty ? Czy Chay zdoła przeżyć ponowne...