Rozdział 1

596 19 18
                                    

Dziś zaczyna się mój pierwszy dzień na piątym roku. Co oznacza że dziś zaczynamy wcielać nasz plan w życie. Siedzę właśnie wraz ze złotym trio w przedziale i omawiamy szczegóły poszukiwania. Na początku nie byłem pewien czy to dobry pomysł i czy wogóle siostra Harrego żyje, ale w końcu się zgodziłem. Potterek w zeszłym roku przez dwa tygodnie był nie obecny i wściekły na cały świat że nikt mu nie powiedział o siostrze i musiał się o niej dopiero dowiedzieć z pamiętnika matki który znalazł w dziale ksiąg zakazanych. Przez ten czas nie odzywał się wogóle do nas, prawie nie jadł ,a Ginny się strasznie i niego martwila ...

- Draco, Draco ... I co myślisz o naszym planie? - z zamyśleń wyrwał mnie Ron.

- Tak, tak zgadzam się.

- Czyli zgadzasz się być z Pansy. - odezwał się Harry z chytrym uśmiechem na twarzy.

- Cooooo?! ... Nie! - na te słowa wszyscy wybuchli śmiechem. Oczywiście oprócz mnie ,mi nie było do śmiechu. Pansy jest moim najgorszym koszmarem, a najgorsze jest to że nasi rodzice chcą nas zesfatać.

- Nie słuchałeś prawda? - zapytała Granger ze śmiechem.

- No ... - odparłem i podrapałem szyje ze zdenerwowaniem. - Możecie od początku ???

- Uh niech Ci będzie - powiedziała z irytacją Hermiona.

Całą drogę omawialiśmy go. W skrócie wyglądało to tak :

Po pierwsze - Przyjeżdżamy do Hogwardu.
Po drugie - Przeszukujemy wszystkie info i miejsca. Sprawdzamy każdą czwarto klasistkę (oprócz Ginny).
Po trzecie - Odnajdujemy dziewczynę.
Po czwarte - Cieszymy się do końca życia.

Na tym polega cały nasz plan. Genialny.

***
Właśnie dojechaliśmy do Hogwardu.
Dyrek coś tam przez całą kolację trół...
Bla bla bla zakazany las bla bla bal bal bożonarodzeniowy bla bla bal ,czekaj co?! Yyy jakiś bal co??? Ciekawe z kim pójdę ... pewnie pójdę z Granger żeby wkurzyć Rona.
Jadłem właśnie tosta gdy zobaczyłem piekna dziewczyne. To nie była dziewczyna to był ósmy cud świata. Szła właśnie w stronę Dumbledora który uśmiechał się do niej serdecznie.
- W tym roku przychodzi do nas bardzo wyjątkowa uczenica ... będzie chodziła do czwartej klasy. A teraz tiara przydzieli ją do domu.

- AH TAK ... BARDZO MĄDRA I UTALENTOWANA - tiara zaczęła coś gadać ale jej już nie słuchałem. Chwyciłem za szklankę i napiłem się soku dyniowego - SLYTHERIN! - gdy to usłyszałem wyplułem cały sok na Pansy, która spojrzała na mnie wściekłym wzrokiem.
Dziewczyna ruszyła w stronę naszego stołu szukając wolnego miejsca. Gdy zaczęła iść w moją stronę patrzyłem się na nią zdziwiony i zszokowany. Kiedy usiadła obok mnie spiąłem się cały, na szczęście nie zauważyła tego. Spojrzałem się na Zabiniego który patrzył się z porządaniem na dziewczynę. Uderzyłem go w żebra a ten popatrzył na mnie zdziwiony.
- Co Ci Draco? - zapytał z poirytowaniem.
- Pierwszy ją zobaczyłem. Zaklepana. Więc precz z łapskami Zabini.
- Dobra ,dobra zluzuj bokserki. - zaczął się śmiać. Popatrzylem na niego ze wzrokiem mówiącym "serio?".
Odwróciłem się w stronę brunetki, która rozmawiała właśnie z Pansy. A dokładnie kłóciła się z nią.
- Trzymaj łapska zdała od mojego Dracusia! - zaczęła blond ropucha.
- Od kogo?! Pewnie jakiś brzydal taki jak Ty ! - zaczęła.
- Dzięki... - powiedziałem a ta spojrzała na mnie zszokowana. - Czyli uwarzasz że jestem brzydki ... dzięki.-udawalem że jestem smutny i powiedziałem - ale powiem Ci tyle że w tej szkole to ja mam miano największego ciacha.
- Ciekawe dlaczego ? - odparła z sarkazmem i przygryzła wargę. - Bo jakoś nie widze powodu? - zaczęła się mi uwarznie przyglądać, a ja się tylko lekko zaśmiałem.
- No niewiem. To tylko Ty tak myślisz. Wszyscy tutaj wiedzą że jestem najprzystojniejszym chłopakiem w szkole. - uśmiechnąłem się do niej a ona tylko zasmiała się w duchu.
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, dopuki wściekła Parkinson nie zaczęła się wydzierac na całą salę.
- Nie rozmawiaj z nim! Nie patrz na niego ! Nawet o nim nie myśl - zaczęła wrzeszczeć po czym chwyciła różdżkę i gdy już chciała na nią rzucić zaklęcie, więc szybo wyjąłem różdżkę i po chwili zaklęcie trafiło Parkinson, co skutkowało tym ze wypadła jej różdżka z ręki, a cała sala zaczęła mi bić brawa.
- Yyy....dzięki?- powiedziała zdezorientowana. - ona tak zawsze ?
- Tylko gdy jakąś ładna dziewczyna jest obok mnie. - kiedy to powiedziałem dzieczyna się zarumieniła. Wyglądała wtedy tak słodko. - No to teraz wisisz mi przysługi.
- A nie jedną przysługę ?
- Takiemu przystojniakowi jak ja trzeba więcej - zacząłem sie śmiać a ona zmrozila mnie wzrokiem.
- Pieprz się!
- Tylko z tobą kochanie. - uśmiechnąłem się zadziornie. Brunetka zaczęła się jeszcze bardziej wnerwiać.
- A już myślałam, że jesteś normalny. - Puściłem jej oczko i ruszyłem w stronę wyjścia z Wielkiej Sali. Kątem oka widziałem że podąża za mną. Gdy za nami zamknęły się wielkie drzwi, odwróciłem się do niej i patrząc w jej cudne oczy przybliżyłem się do niej, a ta w końcu natrafiła na ścinę. Położyłem rękę obok jej głowy i przybliżyłem twarz do jej, a kiedy zdołałem wyczuć, że dziewczyna się spięła, powiedziałem:
- Do zobaczenia kochanie.

-------------------------
PIERWSZY ROZDZIAŁ MAM NADZIEJĘ ŻE SIĘ PODOBAŁO. CO 2 TYGODNIE POSTARAM SIĘ PISAĆ NOWY(w trakcie weny częściej) 😄

Pamiętnik ślizgonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz