Rozdział 2

402 16 3
                                    

Idę właśnie na pierwszą lekcję do lochów. Czyli eliksiry ze Snapem. Moi rodzice są z nim zaprzyjaźnieni. Znają się od czasów szkolnych ale nie rozmawiają ze sobą zbyt często. Po 5 minutach drogi doszedłem do klasy. Siedzę właśnie w ławce i rozpakowuje torbę gdy do sali wchodzi wściekły ( jak zawsze ) i tlustymi włosami (jak zawsze) Snape. Za nim idą jakieś małolaty.
- Bla bla bla łącznie bla bla bla eliksiry bla bla bla czwarta klasa- uuuuu czwarta? Może będzie tu ta urocza brunetka ze wczoraj? Oglądam się po klasie w poszukiwaniu dziewczyny. Stała na samym końcu sali przy jakieś blondynce,z którą rozmawiała. Gapiłem się na nią i brunetka chyba to zauważyła bo odwróciła się w moim kierunku. Zatonąłem w jej pieknych oczach i nie mogłem odwrócić wzroku. Jej oczy są pięknie brązowe. Jedyne w swoim rodzaju. Nikt nie ma tak pięknych oczu.
- Panna Anderson usiądzie razem z panem Malfoyem ... - Co !? Tak ! Zacząłem się szczezyć jak głupi do sera i tańczyć w myślach. O tak! O tak ! Ona ze mną usiądzie i spędza z nią następne 2 godziny. Brunetka niechętnie zmierza w moja strone.
- Cześć - powiedziałem.
-Hej,hej -powiedziała od niechcenia i machneła na mnie ręką. Usiadła obok mnie w ławce.
- Jak Ci mija pierwszy dzień w szkole ?-zapytałem, a ta spojrzała na mnie.
- Dobrze, ale było by lepiej gdyby Ciebie tu nie było.
- Uważaj, co mówisz. Niedługo będziesz chciała żebym był jak najbliżej Ciebie - puściłem jej oczko a ta się tylko zarumieniła.
Po chwili poczułem czyjąś rękę na moim ramieniu gdy się odwróciłem zobaczyłem jedną ze ślizgonek mojego roku. Uśmiechnęła się do mnie niewinnie i podała jakąś karteczkę po czym odeszła chichocząc. Gdy otworzyłem karteczkę zobaczyłem jej treść:

Spotkajmy się dziś wieczorem o godzinie 18:10 w salonie wspólnym! Wiesz o co chodzi.

Kątem oka zauważyłem, że dziewczyna obok wpatruje się w karteczkę. Szybko schowałem kartke i popatrzyłem na brunetkę. A ta zdezorientowana spojrzała mi w oczy.
- Gdzie się patrzysz mała smarkulo - odparłem żartobliwie i zaczołem śmiać się w duchu. Dziewczyna odwróciła się i zaczęła wyciągać książki.

***

Przez całą lekcja brunetka nie odzywała się do mnie. Była jakaś zamyślona, ja w sumie nie lepszy. Cały czas myślałem tylko o tym liście od ślizgonki. Wiem o co chodzi . Otóż zawsze gdy dostaje takie listy to oznacza że Harry znalazł jakiś trop i wzywa nas na spotkanie. Pewnie to znów nie są prawdziwe wieści,a Potter znów się załamie i będziemy musieli go pocieszać, świetnie.
Po skończonych lekcjach udałem się do swojego pokoju z zamiarem przygotowania się na to spotkanie. Okazało się że urocza brunetka siedzi ze mną na większości lekcji,ponieważ czwartoklasisci z naszego domu mają problem z klasami bo jest ich za dużo więc przydzielono część ich do naszego rocznika. W sumie to się cieszę przynajmniej będę miał więcej okazji do spędzania z nią czasu i nie będzie to takie podejrzane. Jako najseksowniejszy i najprzystojniejszy chłopak w szkole muszę trzymać swoją reputację na wodzy, a tak naprawdę to Parkinson nie może się o niczym dowiedzieć że Anderson mi się podoba było by z nią wtedy bardzo źle ,a do tego nie mogę dopuścić!

***

Gdy wybiła godzina 18 ruszyłem w kierunku salonu wspólnego. Droga zajęła mi niespełna 10 minut. Gdy tam doszedłem okazało się że, wszyscy już tam było i czekali tylko na mnie. Pierwszy zauważył mnie Ron.
- Oooo, księżniczka raczyła się pojawić. - powiedział z cwanym uśmiechem na twarzy.
- Spieprzaj,wieprzej. Jeżeli dobrze wiem to się nie spóźniłem. - powiedziałem wkurzony i usiadłem na swoim miejscu przy kominku. Mimo że się przyjaźnimy on nie zabardzo za mną przepada (ja w sumie też ) odkąd się pierwszy raz poznaliśmy on coś do mnie ma. Dopiero rok temu skapłem się o co chodzi. O Hermione. On się w niej zakochał i myśli, że ja ją mu zabiorę. No chyba nie! Ona nie jest w moim typie i nigdy nie będzie! Fujj nie lubię kujonek do tego rudych. Nic do niej nie mam ale po prostu nigdy nie będziemy razem i nigdy nie będzie mi się podobać! Ale do tego debila nic nie dochodzi myśli że wie wszystko lepiej. Dalej parzy na mnie wściekłym wzrokiem a Harry otwiera usta ale zostaje wyprzedzony przez Hermione.
- Dobra, Harry ma nowe informację o siostrze. - odparła przejęta. Popatrzyłem na Pottera z wypisaną ciekawością.
- Dzięki Hermiona. Już myślałem że nigdy nie skończą się kłócić. - zwrócił się do Granger. Prychnąłem. To nawet nie była kłótnia. To był dopiero jej początek.
- Dobra, przejdź do sedna tej sprawy! - powiedziałem zirytowany. Potter to zauważył i szybko przeszedł do sedna.
- Dobra więc słyszałem dziś gdy byłem przy pokoju Dumbledora jak rozmawiał ze Snapem. Na początku myślałem że to nic ważnego, więc miałem już wchodzić ale nagle usłyszałem, że Dumbledore powiedział bardzo ważne słowa. "Siostra Harrego jest wśród nas. W tej szkole. " Myślę że nauczyciele wiedzą o wszystkim..... Wiedzieli od zawsze.....- dokończył.
- Więc, co my teraz zrobimy? Jak mamy się dowiedzieć kto to jest? - zapytał wieprzej. Harry popatrzył na niego i powiedział.
- Mam plan jak się dowiedzieć, musimy zrobić tak...

***
Po godzinie mieliśmy już cały plan ułożony i mogliśmy już wracać do swoich pokoi. Ja ruszyłem w inną stronę niż oni bo mam gdzie indziej pokój. Wyszedłem z pokoju i stanęłem jak wryty. To Anderson?! Co ona tutaj robi?! Podsłuchiwała nas? Po krótkim szoku w końcu się odezwałem.
- Co Ty tutaj robisz? Słyszałaś wszystko o czym rozmawialiśmy? - zapytałem podenerwowany. Nie mogła nic słyszeć to miała być tajemnica! Nikt nie miał wiedzieć że siostra Harrego żyje, że w ogóle istnieje. Miała być to tajemnica. A teraz jeszcze ona wie. Złote trio nie może wiedzieć że ona wszystko słyszała.
- J-ja....emm.....szłam w kierunku sypialni, ale się zgubiłam.... nie, nie słyszałam żadnej rozmowy dopiero co przyszłam. - odpowiedziała. Odetchnąłem z ulgą. Na szczęście, nic nie słyszała.
- Ah, okej.Właśnie szedłem do swojego, mogę Cię zaprowadzić, chcesz? -zapytałem. Trochę mi wstyd, że tak się zdenerwowałem. Nie powinienem.
- Emmm.....jasne? - bardziej zapytała niż stwierdziła.
- To chodź, zaprowadze Cię. - powiedziałem. Szatynka ruszyła za mną. Droga do dormitoriium zajęła mam około 10 minut. Nie rozmawialiśmy w ogóle. Nie było o czym. Zaprowadziłem ją pod jej pokój.
Brunetka już chciała iść ale się zatrzymała i odwróciła sie do mnie na dźwięk mojego głosu.
- Przepraszam Cię za to że na siebie krzyknełem. - powiedzialem.
- Nic się nie stało. - powiedziała i sie uśmiechnęła. Także się do niej usmiechnąłem.
- Ale i tak Cię przepraszam. A tak właściwie jak masz na imię bo znamy się od wczoraj a ja nadal nie znam Twojego imienia. - powiedziałem.
- Mam na imię Sonia. A Ty Draco prawda?-powiedziała. Sonia Anderson. Ładnie. Usmiechnąłem się jeszcze szerzej.
- Tak jestem Draco. Miło mi Cię poznać.
- Ciebie również Draco. Ja już będę iść bo jest już późno i muszę iść już spać tobię też to radzę. Dobranoc.
- Dobranoc. -Powiedziałem i udałem się w stronę swojego pokoju. Tam sie umylem,przebralem i wciąż myśląc o Soni odpłynałem do krainy Morfeusza.

Pamiętnik ślizgonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz