(Krąg VIII. Tłumok IV. Czarnoksiężnicy i wróżbici.)
Nowa męczarnia wierszem wyśpiewana
Da treść dwudziestej z mojej pierwszej pieśni,
Która opiewa kary potępionych.
Skłoniony zajrzeć do rozwartej cieśni,
Co się czerniła wśród skał rozszczepionych,
A cała we łzach bolesnych skąpana:
Widziałem duchy; krągłą jej doliną,
Cicho płaczące, wciąż idą i płyną,
Jako na ziemi lud za procesyją.
Ci potępieńcy z wykrzywioną szyją,
Skrzywione brody wspierali na krzyżu,
Twarz ich wyraźnie była wykręcona
Między łopatki grzbietu za ramiona.
A szli wstecz, tyłem, tak idą od chwili
Gdy zmysł widzenia przed się utracili.
Może się komu na ziemi zdarzyło
Widzieć tak zgiętych kurczem paraliżu,
Nie widząc, nie śmiem wierzyć, że tak było.
Mój czytelniku! jeśli Bóg cię skłania,
Zebrać tu owoc z twojego czytania,
Jeśli masz serce na boleść niegłuche,
Osądź, czy mogłem ja mieć oczy suche,
Widząc nasz obraz, nasze podobieństwo,
Tak wykrzywione przez dziwne męczeństwo,
I widząc łzy ich (któż temu uwierzy!),
Jak z ócz spadały bruzdą ich pacierzy.
Zaiste, wsparty o skałę płakałem,
A wódz mój wołał: «Czyś rażon ich szałem?
Tu litość żyje wtenczas, gdy zamarła!
Gdzie tak zuchwali, co się nie zatrwożą,
Przesądzać żalem sprawiedliwość bożą?
Wznieś wyżej głowę, patrz, oto duch kroczy,
Pod którym ziemia swą przepaść rozwarła.
Wobec Tebanów, ledwo w przepaść wskoczy,
»Amfiaraus zapadł!« Krzyk się szerzy
»Już on do szturmu jutro nie uderzy«.
Gdy go chłonęła w głąb ta przepaść dzika,
Minos, co sądzi każdego grzesznika,
Widzi, pierś jego z ramion się wytyka;
Za to, że w przyszłość zagłębiał się okiem,
Tutaj wstecz patrzy, wstecznym idzie krokiem.
Patrz, Tyrezyjasz, co czarów zaklęciem
Z męża w niewiastę zmienił się, dziw nowy!
Przeobrażony od stóp aż do głowy.
I wprzódy musiał laską czarnoksięską
Dwóch sprzęgłych wężów zabić jednym cięciem,
Nim się na powrót oblekł w skórę męską.
Patrz, który idąc w zad zatacza brzuchem,
To Aruns, głośny niegdyś wieszczym duchem.