Spokojna przystań. #14

1.2K 89 15
                                    

Spojrzałam na niego zdezorientowana.Byłam zmęczona i nie do końca wiedziałam gdzie jestem i co tu robię. Chłopak pocałował mnie w usta i wyszedł. Po chwili wrócił z dziwnie wyglądającą kobietą. Miała jasno niebieskie włosy i przyjemny wyraz twarzy. Podeszła do mnie i pokiwała głową.Powiedziała parę zdań w nierozumiałym dla mnie języku i blondyn wyszedł. Patrzyłam się na nią mocno wytrzeszczonymi oczami.Zapewniła mnie, że brak pamięci będzie krótkotrwały, jednak wszystko wróci do mnie po paru dniach. Usiadłam na łóżku i patrzyłam na drzwi. W pewnym momencie do pokoju wszedł czarnowłosy chłopak. Wyglądał mizernie. Spojrzał na mnie lekko zaczerwionym okiem. Na drugim przewiązaną miał przepaskę. Delikatna łza spłynęła po jego policzku. Podeszłam i delikatnie starłam łzę.Spojrzał na mnie. Widziałam w jego oczach blask, kąciki jego ust podniosły się do góry. Czułam jakbym znała go całe swoje życie.Patrzyliśmy w swoje oczy. Moje serce biło chyba z tysiąc razy mocniej. Nic nie mówił. Ja nie pytałam. Gdy otworzyłam buzię,żeby zapytać kim jest do pomieszczenia wpadł blondyn.
-Skarbie miałaś odpoczywać.


Ciemnowłosy spuścił wzrok, nerwowo przebierał dłońmi aż zniknął za drzwiami. Zielonooki objął mnie w pasie i pocałował w policzek.Spojrzałam na niego pytająco. On nic nie odpowiedział.
-Ewelein powiedziała, że to minie... że musimy Ci pomóc stopniowo sobie przypomnieć. Oprowadzę Cię . Może to Ci ułatwi.
Spacerując za rękę spotykaliśmy co róż nowe osoby. Śmiesznego chłopaka z rogiem na czole, króliczycę która jak mnie zobaczyła prawie się na mnie rzuciła. Dobrze zbudowanego białowłosego ,niebieskowłosego elfa. Czułam, że serce ich pamięta ale rozum mówił co innego. Na koniec naszego spaceru udaliśmy się do pięknego ogrodu. Pod jednym z drzew siedział ten ciemnowłosy chłopak. Leiftan, bo tak przedstawił się blondyn musiał wrócić szybko do kryształowej sali. Ja postanowiłam zostać jeszcze trochę na świeżym powietrzu. Pocałował mnie w usta jak gdyby nigdy nic i odszedł. Podeszłam no czarnowłosego i usiadłam koło niego. Nie patrzył na mnie. Nie wiem czy w ogóle zauważył, że tu jestem.Patrzyłam na niego. Moje serce zaczęło walić a w brzuchu urodziło się nagle tysiące motylków. Położyłam swoją rękę na jego dłoni. Był taki ciepły i milutki w dotyku. Spojrzał na mnie a ja położyłam głowę na jego ramieniu. Rękę którą miał wolną przełożył przez moje plecy i delikatnie ułożył na moim brzuchu. Widziałam, że kolejne łzy wypływają z jego oczu. Starał się je ukryć ale bez skutecznie.
-Czy...czy.... jestem kimś ważnym dla Ciebie? Odgrywam w twoim życiu ważną rolę?
Nie odpowiedział nic. Tylko przytulił mnie mocniej do siebie. Resztę dnia spędziliśmy w milczeniu. Nie miałam odwagi nic więcej powiedzieć. Gdy już się ściemniło chłopak spojrzał na mnie. Ułożył się na trawie. Ja zrobiłam to samo. Widziałam na jego twarzy uśmiech. Widać, że był zadowolony moją obecnością. W pewnym momencie przyszła jakaś dziewczyna. Czarnowłosa, zawołała chłopaka do siebie na naradę.Nie wyłapałam jego imienia jednak ton jej głosu wydał się bardzo surowy. Dziewczyna odwróciła się i udała się w kierunku budynku.Chłopak niechętnie zaczął się podnosić. Wstał, podał mi rękę.Gdy stałam tuż obok niego spojrzał głęboko w moje oczy i złapał mój podbródek. Zaglądał wgłąb mojej duszy. Uśmiechnął się.Na odchodne wyszeptał mi do ucha:
-Jesteś dla mnie jak gwiazda. Cholernie piękna i ważna jednak tak odległa i niedostępna....
Po czym odwrócił się i odszedł. Ja zostałam tam z gęsią skórką.Udałam się za nim. Na korytarzu spotkałam króliczycę, poprosiłam ją aby odprowadziła mnie do pokoju. Chwilę rozmawiałyśmy,obiecała, że przyniesie mi ciekawą książkę i wyszła. Ja zamknęłam za sobą drzwi i udałam się pod prysznic. Strugi zimnej wody uderzały w moje ciało. Chciałam sobie cokolwiek przypomnieć ale nie wiedziałam jak. Wsunęłam się pod kołdrę i zasnęłam.

Wstałam gdy na zewnątrz było jeszcze ciemno. Ubrałam się i założyłam dużą ciepłą bluzę i wyszłam na dwór. Usiadłam pod tym samym drzewem. Zamyślona siedziałam tak wpatrując się w gwiazdy. Nagle usłyszałam dźwięk łamanej gałęzi. Niepewnie spojrzałam w stronę budynku. Zobaczyłam Leiftana niosącego dwa kubki. Podał mi jeden i usiadł koło mnie. Nasze spojrzenia się stykały. Objął mnie ramieniem a ja wtuliłam się do niego.Czułam, że jest kimś dla mnie bardzo ważnym ale nie tak jak tamten chłopak. Nie chciałam go o niego pytać.
-Skarbie  wiem, że dopiero co wybudziłaś się ze śpiączki ale przed nią zaplanowaliśmy zaręczyny.
-Zaręczyny?
-Nie chcę ich odwoływać... Jesteśmy naprawdę szczęśliwą parą. Wydaje mi się, że powinniśmy je ogłosić jutro.
-Skoro tak mówisz....
-Chodź słonko, odprowadzę Cię do pokoju. Musisz się wyspać. Jutro wielki dzień.
Podniósł się i zabrał mi z ręki kubek. Wolną ręką pomógł mi wstać i zaprowadził mnie do mojego pokoju. Zapytał czy może ze mną zostać na noc jak zawsze. Zgodziłam się. Przytuliłam się do niego i szybko zasnęłam.
Obudziły mnie delikatne stuknięcia w drzwi.Spojrzałam, że mojego narzeczonego nie było już koło mnie.Otworzyłam drzwi a przed nimi stał niebiesko-włosy.
-Ana,udało mi się sporządzić miksturę dzięki, której przestaniecie być zależni od siebie.... To znaczy ty i Leiftan będziecie mogli żyć bez tej całej "miłości". Rozumiesz?
Wręczył mi fiolkę a ja patrzyłam na niego jak zaczarowana. Nie wypiłam jej tylko na jego oczach schowałam ją do szuflady.
-Dzisiaj są nasze zaręczyny. Nasza miłość będzie miała teraz spokojny tor.
-Słucham ?
Spojrzał na mnie pytająco jednak nie zapytał o nic. Odwrócił się i wyszedł z pokoju widocznie zdenerwowany. W szafie znalazłam piękną, jasno-niebieską suknię. Uczesałam się w koka i założyłam ją.Znalazłam jakieś czarne obcasy i ruszyłam do stołówki w której miały odbyć się zaręczyny. W pewnym momencie poczułam ukłucie w sercu. Zaczęłam osuwać się na ziemię. Nie wiedziałam co się dzieje. Zaczęłam szeptać sama do siebie. Przed oczami pojawiło mi się tak jakby tysiące zdjęć przedstawionych w slajdzie. Cała moja przeszłość wróciła. Zrozumiałam czemu Leiftan tak namawiał mnie na ślub póki nic nie pamiętałam. Moje powieki robiły się coraz cięższe. Pomyślałam o rozmowie z czarnowłosym chłopakiem "Nevra już pamiętam....". Postanowiłam jednak nikomu nic nie mówić i zobaczyć jak akcja dalej się potoczy.

O jedną miłość za dużo.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz