Obudziłam się gdy świtało. Podniosłam się z łóżka tak gwałtownie, że poczułam jak świat wiruje. Weszłam do łazienki i spojrzałam w lusterko. Pod okiem miałam wielki fioletowy ślad. Czułam się jakby ktoś mnie zabił. Zrobiłam się czerwona ze złości. Jak oni mogą być tak nie odpowiedzialni? Co oni sobie myślą... Wzięłam szybki prysznic narzuciłam na siebie spodnie, szary top i za dużą, czarną bluzę. Wyszłam z pokoju, byłam wściekła.
Założyłam kaptur na głowe i usiadłam przy stoliku sącząc kawę. W takich chwilach jak ta żałowałam, że bateria w moim "ziemskim" przyrządzie padła. Już dawno miałabym w uszach piosenkę i mogłabym zapomnieć o otaczającym świecie.
Zjadłam kanapkę, jednak nie chciało mi się jeść. Zaczęło mnie mdlić. To już drugi dzień, kiedy czuje, że coś złego się ze mną dzieje. Mam poranne mdłości. Wczoraj udało mi się nie zwymiotować, dziś jednak cały kosz na śmieci był przeze mnie oznaczony. Na mojego farta nikogo tutaj nie było. Zabrałam worek, wyrzuciłam go a potem wróciłam do pokoju umyć zęby. Nie miałam dzisiaj nic do załatwienia, nie szukałam też nikogo kto mógłby mi takowe dać. Postanowiłam udać się na plażę. Chciałam oddalić się od tych wszystkich problemów.
Usiadłam na piasku, był dosyć ciepły. Przebierałam ręką ziarenka, rozsypywał się między palcami. Co jakiś czas spod piasku wyjmowałam piękną muszelkę. Odkładałam je na stos obok siebie. Postanowiłam, że mam ochotę popływać. Niedbale związałam włosy. Zdjęłam ubranie aż do bielizny. Weszłam do wody po pas. Nie chciałam iść dalej. Bałam się wody i wszyściutkiego co z nią związane. Nawet nie potrafiłam pływać. Dzisiaj byłam na tyle zła, że poszłam dalej. Nagle straciłam grunt pod nogami i zachłysnęłam się wodą. Nerwowo chwytałam powietrze do płuc co jakiś czas wołając o pomoc. Tłukłam wodę rękami. Nagle poczułam jak nadchodzi fala. Uderzyła we mnie z ogromną siłą. Zaczęłam się dusić i tracić nadzieje na przeżycie. Woda poniosła mnie i rzuciła na brzeg plaży. Uklękłam i zaczęłam kaszleć. Miałam wrażenie, że moje płuca płoną. Dałam sobie chwile i podeszłam do ubrań. Nagły przypływ adrenaliny pozwolił mi zapomnieć o tym co się stało. Ubrałam się i postanowiłam zwiedzić miejsca dookoła. Podeszłam do skraju lasu. Postanowiłam przespacerować się i wyjść w pobliżu nory. Idąc mijałam wiele leśnych zwierzątek, kilka krzaków z jagodami. Nagle poczułam jak burczy mi w brzuchu. Nie wiedziałam ile już idę ale wiedziałam, że nie idę w dobrym kierunku. Zamarłam. Zgubiłam się w lesie a słońce zachodziło. Nie sadziłam, że da się ten dzień przeżyć jeszcze gorzej. Usiadłam na pieńku drzewa. Chwilę pomyślałam. Postanowiłam wrócić się tą samą ścieżką. Każde drzewo, każdy głaz przypominał mi miejsce, które mijałam kilka minut wcześniej. Gdy słońce całkowicie zaszło byłam przerażona. Usiadłam pod jakimś drzewem i zastanowiłam się co mogę zrobić. Postanowiłam zrobić sobie prowizoryczny obóz. Znalazłam spore drzewo z dużym otworem. Weszłam do środka, było tam całkiem przytulnie. Zerwałam parę gałęzi i ułożyłam na ziemi, robiąc prowizoryczne łóżko. Nieopodal była jabłonka, zerwałam parę owoców i wróciłam do swojego nowego pokoju. Szparę w drzewie zasłoniłam paroma patykami. Ułożyłam się na ziemii i nie wiedziałam kiedy zasnęłam.
Obudził mnie głośny trzask gałęzi. Delikatnie podniosłam się, uważając, by nie robić hałasu. Zajrzałam między patyczkami. Jakaś postać krążyła wokół drzewa. Krzyczała coś. Nie mogłam wyłapać słów. Jednak po jakich paru minutach usłyszałam coraz cichsze :-Ana do cholery gdzie jesteś?
Nie sądziłam, że ktoś mnie tutaj znajdzie. Jednak moja cholerna duma nie pozwoliła mi wyjść. Nie po tym co się stało. Ktoś podszedł do drzewa i popchnął gałęzie. Upadłam robiąc przy tym raban.Łzy popłynęły mi po policzku a przy wejściu świecił na mnie elf. Od razu rzuciłam mu się w ramiona. Świeca wypadła mu z rąk i zgasła. On bez zbędnych pytań wziął mnie na ręce i zaniósł do kwatery. Wokół mnie zrobiło się duże zbiorowisko. Każdy pytał co się stało, bo Jamon idąc na plażę zobaczył jak porywa mnie fala wody. Ogr także bał się wody. Poszedł po pomoc. W tym czasie ja zostałam wyrzucona na brzeg i udałam się na spacer. Takie typowe. Gdy zobaczyli, że jestem cała i zdrowa rozeszli się po pokojach. Widziałam tylko opartego o ścianę Nevre, który patrzył na moją twarz. Powoli podszedł do mnie, złapał za nadgarstki i spojrzał mi głęboko w oczy.-Przepraszam, jesteś dla mnie wszystkich.
Spojrzałam na niego. On puścił moje dłonie dopiero wtedy gdy zaczęłam się szarpać. Z jego oczu popłynęła pojedyńcza łza. Zarzuciłam mu ręce na szyje. Zbliżył twarz do mojej.
-Zawiodłeś mnie.
Odwróciłam się smutna. On stał i patrzył jak odchodzę. Dał mi tak po prostu odejść. Chciałam jutro mu powiedzieć, że mu wybaczam. Nie mogłam się przecież tak długo na niego gniewać. Gdy ukradkiem zerknęłam czy on tam jeszcze sterczy zobaczyłam jak analizuje mój każdy ruch. Stał i patrzył. Badał mnie wzrokiem. Tak jakbym była zagadką, której on nie potrafi pojąć.
Gdy otworzyłam drzwi do pokoju poczułam się senna. Wzięłam szybki prysznic i założyłam jedynie swoją sportową bieliznę. Usiadłam na skraju łóżka bawiąc się materiałem pościeli. Po chwili mojej zadumy ktoś delikatnie zapukał do drzwi.
Założyłam na siebie czarną bluzę i podeszłam sprawdzić kogo diabli niosą o tej porze. Gdy uchyliłam drzwi, czułam jak ktoś rzuca się na mnie i zamyka mnie w szczelnym uścisku. Wargi przywarły do moich a ja w ciemności nie mogłam rozpoznać do kogo należą. Przypływ adrenaliny i buzujące we mnie emocje wzięły górę.
CZYTASZ
O jedną miłość za dużo.
FanfictionSpokojne życie głównej bohaterki komplikuje dziwny zbieg zdarzeń. Miłość jej życia wyznaje jej miłość, później okazuje się to być jednak głupi żart. Będąc w amoku trafia do nieznanego jej miejsca. Jak potoczą się jej losy ? Sprawdź sam ! #45 miej...