Chcę wzywać twoje imię dopóki nie wrócisz do domu#20

796 55 7
                                    

Ezarel dokończył rozplątywać wilczka. Zrobiło mi się słabo. Zaczęłam krzyczeć. Tak głośno, że zobaczyłam z oddali światła lamp. Zaraz przy moim boku pojawił się Leiftan. 

-Co się dzieje?-powiedział łapiąc mnie dzięki czemu nie upadłam.

-Nevra...zabrał...Arona-rzuciłam próbując się uspokoić.

Chłopak wziął mnie na ręce i zaniósł do mojego domu. Widziałam jak Jamon pomaga z Chromem. Było mi tak strasznie źle. Dlaczego nie mógł jak cywilizowany człowiek przyjść i spotkać się z synem? Nigdy tego nie zrozumiem.  

Obudził mnie chłód wpadający przez otwarte okno. Zobaczyłam, że połówka łóżka na której śpi Ezarel jest pusta. Podniosłam się i ruszyłam do salonu. Siedzieli tam wszyscy mieszkańcy wioski.

-Nie chcieliśmy Cię obudzić.-rzucił Valkoyn

-Nic się nie stało. 

-Jutro z rana ruszamy na poszukiwania.-powiedział słabo Chrome

-Ty nie iść.-rzucił sucho Jamon

Kłócili się tak dobre godziny. Nagle w głowie zaświtał mi plan.

-Po co poszukiwania? Przecież dobrze wiemy gdzie on się znajduję

Chłopcy wyczuli mój zapał i postanowiliśmy udać się do kraju Nevry.  Ja, Leiftan, Ezarel i Jamon mieliśmy wyruszyć z samego rana do kraju naszego serdecznego przyjaciela. 

Nie zasnęłam już potem. Tyle ile minut walczyłam ze snem tyle myśli przebiegło mój umysł. Jak on mógł zrobić coś takiego ? Nie zrozumiem. Rano zjadłam kromkę chleba i wyszłam pod dom. Chłopcy szykowali powóz.  Dowiedziałam się, że Miiko jedzie z nami.


Kraina rodzinna Nevry nie była daleko. Podróżowaliśmy w milczeniu. Byliśmy już na miejscu. Ogr, który stał w wejściu był bardzo podobny do Jamona.

-To mój brat Jeteix. -rzucił Jamon i powitał swojego brata.

Wpuścił nas. Przemierzaliśmy  ulice. Było to ogromne królestwo.  Nagle coś lub ktoś przykuło moją uwagę. Tej czupryny nigdy nie zapomnę. Wyskoczyłam z powozu, upadłam na rękę. Ludzie zebrali się wokół mnie. On też przyszedł. Patrzył na mnie tym swoim smutnym wzrokiem. Podniosłam się i otrzepałam. Rzuciłam na niego z pięściami.

-Wariatka!-usłyszałam 

-Bije naszego księcia!-rzucił ktoś inny

Nie przejmowałam się tym. Okładałam go pięsciami. On złapał moje ręce i przekręcił nas tak, że teraz to ja byłam na dole. Musnął moje wargi ustami.

-Uspokój się Ana. 

Spojrzałam mu w oczy.  Nagle dwóch osiłków pomogło wstać chłopakowi a mnie złapali za ręce jak jakąś zbrodniarkę. 

-Puście mnie!

Zaczęłam się wiercić. Oni jednak się śmiali. Czułam jak tracę całą godność. Uderzyłam jednego w krocze i gdy mnie puścił i zwijał się z bólu drugi dostał w nos. Podeszłam do Nevry, który stał już tyłem do mnie.

-Oddaj mi syna. Proszę.

Uśmiechnął się i złapał mnie za rękę. Splutł nasze palce i prowadził do zamku. Bezszelestnie weszliśmy do jednej z komnat. Na łóżku spał mój syn.

-Aron.-szepnęłam 

Podbiegłam do niego a on leniwie przetarł oczy i spojrzał na mnie.

O jedną miłość za dużo.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz