1. From The Beginning

204 18 2
                                    

- Kurwa Rose czy ty w ogóle mnie słuchasz? - usłyszałam poirytowany głos Jace'a, który wyrwał mnie z zamyślenia. Spojrzałam na chłopaka, który posyłał mi mordercze spojrzenie przez moje wyłączenie przy jego " interesującym" monologu.

- Co? To znaczy tak - posyłam mu niewinny uśmiech. Blondyn przewrócił oczami i otworzył usta chcąc obdarować mnie kąśliwą uwagą. Jednak przerwały mu drzwi, które otworzyły się z głośnym hukiem. A pojawił się w nich największy idiota, jakiego udało mi się poznać. Tak zwany Tobias mój najlepszy przyjaciel.

- Hej kochani - krzyknął dodając ten sarkastycznie uroczy przymiotnik, przewróciłam oczami słysząc to powitanie. Ewidentnie odziedziczyłam to po Jace. Nie zdziwiłbym się gdyby naprawdę tak było, jest dla mnie jak brat. Od małego nierozłączni, zawsze razem i nigdy to się nie zmieni.

- Czyżby premium na redtube się skończyło Wood? - Jace poruszył sugestywnie brwiami, po czym chwycił poduszkę i rzucił w Tobiasa.

- Pff, mam wykupione na rok - prychnął zręcznie łapiąc lecacy "pocisk" - a nawet pakiet Vip - zaśmiał się silnie odrzucając poduszkę, która idealnie trafiła w głowę blondyna.

- Ty mały fiucie - warknął chcąc zerwać się z łóżka, jednak byłam szybsza i zdążyłam złapać go za ramię. Ponownie sprawiając, że usiadł na tyłku.

- Oo wyparaszam sobie - zmrużył oczy mierząc ostrzegawczo palcem w stronę Jace'a - nie musisz obrażać mnie swoimi kompleksami - blondyn chciał to skomentować, ale zdążyłam zakryć mu tą niewyparzoną gębę.

- Och, przestańcie - westchnęłam znudzona - żyje z największymi kretynami na świecie - spojrzałam na dwójkę, która zrobiła taką samą urażoną minę. Są, jak bliźnięta tylko dwujajowe.

- Błąd, z najprzystojniejszymi mężczyznami na świecie - blondyn zmienił kompletnie moją wypowiedź.

- Jasne - prychnęłam, rozkładając się na nieziemsko wygodnym legowisku. Jeśli pomyślę o tym, jak wiele dziewczyn Jace zaciągnął do tego łóżka to aż mną rzuca.

- Dobra przymknijcie się - wtrącił brunet, który rzucił w naszą stronę, jakimś czasopismem samochodowym - nawet nie wyobrażacie sobie, jaki jestem genialny - podniósł głos zachwycony swoją osobą

- Nie jesteś skarbie - puściłam oczko do bruneta, a on wystawił w moją stronę środkowy palec. Nie żebym się tego nie spodziewała to oznaka naszej bezgranicznej miłości.

- Wood mów i nie pierdol zbędnie - westchnął znudzony Jace, który leżał na końcu łóżka zwisając głową w dół. Jeszcze trochę, a wyląduje na podłodze. Będzie mi niesamowicie przykro.

- Dobra - przewrócił oczami - zgadninjcie kto zdobył wejściówki do klubu na największą imprezę organizowaną przez elite naszej szkoły - zrobił cudzysłów na słowo "elita".

- Hmm.. daj mi chwilę - podrapałam się po brodzie - Ha! Już wiem Shopia - klasnełam w dłonie, a Jace zareagował śmiechem. Shopia to pięcioletnia siostra Tobiasa. Nie da się ukryć, że ona załatwiłaby o wiele, wiele więcej.

- Zabawne.. ale nie - posłał mi sztuczny uśmiech - wiem, że twój mały móżdżek nie jest w stanie tego pojąć. Natomiast jestem bardzo tolerancyjny - parsknęłam śmiechem.

- Jak Ty się rozgadasz.. - westchnął Jace. Blondyn miał rację jego usta praktycznie nigdy się nie zamykają.

- Dobra, impreza zaczyna się o dwudziestej drugiej, ale my będziemy na dwudziestą trzecią - postanowił szarooki.

- Ja odpadam - odpowiedziałam niemalże od razu.

-Co?! -krzyknął tak, że aż zabolały mnie bębenki - nie ma nawet nowy to największa i najlepsza impreza jaka może być - brunet posłał mi wściekłe spojrzenie.

- Daj spokój Rose tak dawno nie byliśmy nigdzie - mruknął Jace.

- Słucham? Byłeś na imprezie jakiś tydzień temu - uderzyłam go w ramię - poza tym nie mam dziś czasu.

- Gówno prawda, na picie zawsze jest czas - wtrącił Tobias - Chodzi o kutasiarza Black'a - stwierdził patrząc na mnie przenikliwe.

- Nie, nie chodzi o "Kutasiarza Black'a" - zrobiłam cudzysłów w powietrzu - nie wiem czy wiesz, ale nie wszystko dotyczy jego - przewróciłam zirytowana oczami - przynajmniej pięć miesięcy temu przestało dotyczyć - dodałam tępo wpatrując się w swoje palce.

- Mówiłem, że wystarczy słowo, a jego jaja zawisną nad werandą jego matki - Jace uśmiechnął się chytrze. Jestem pewna, że teraz sobie to wyobraża i nie pomija żadnego szczegółu.

- Och, nie bądź głupi - żąchnęłam się - nie wszystko można załatwić przemocą. Poza tym mój ojciec to glina i to ja musiałbym was tłumaczyć - spojrzałam na nich robiąc groźną minę.

- Ciekawe co napisaliby w raporcie - parsknął Tobias

- "Dwójka osiemnastolatków przeprowadziła kastrację" - zacytował Jace

- Wtedy nie byłby takim kutasiarzem - stwierdziłam poprawiając dłonią poplątane włosy.

- Dobra koniec, Rose jedziesz z nami - powiedział tym tonem, który nie znosi sprzeciwów. Chciałam kontynuować wymianę poglądów z nim, ale przerwał mi dźwięk mojego telefonu. Podniosłam urzędzie i spojrzałam na wyświetlacz

Połączenie przychodzące: [Tata]
Cholera jasna. Nie wierzę spózniłam się na kolację i to drugi raz w tygodniu. Tata mnie zabiję tym razem.

- Ojciec? - pytanie padło z ust Jace.

- Tak - odpowiedziałam krótko, zbierając swoje rzeczy z pokoju. Chłopcy westchneli w tym samym momencie, jak zawsze jest to dziwne.

- Który to już raz się spóźnisz? - zaśmiał się szarooki.

- Pierdol się Wood - warknęłam biorąc mój plecak spod łóżka.

- Przyjedziemy w pół do jedenastej - poinformował mnie Jace. No jasne on prowadzi on rządzi

- Okej, do zobaczenia panienki - puściłam im oczko, po czym wybiegłam z pokoju blondyna. Gdy zbiegałam po schodach zobaczyłam Panią Carter, która krzątała się po kuchni. Nigdy nie pozwala mi zwracać się do siebie w taki sposób. Dlatego mówię do niej Linda, ona i mój ojciec są dobrymi przyjaciółmi. Ta kobieta zawsze była mi bliska nie to co moja prawdziwa "matka". Wyszłam po cichu z domu bo wiem, że jak mnie zobaczy to szybko stąd nie wyjdę.

Pogoda na dworze była piękna, słońce dopiero zaczęło zachodzić. Delikatny wiatr muskał moje nagie ramiona. Uwielbiam chodzić na takie spacery, w takich momentach możemy dostrzec piękno natury i być z nią naprawdę blisko. Niestety moja przechadzka nie będzie trwać długo, ponieważ Jace mieszka ode mnie tylko przecznice dalej. W oddali już dostrzegam mój dom, a przed nim zapakowany samochód ojca. Eh.. wiem że będzie zły, ponieważ się spóźniłam. A kolacja to jedyny momet w którym możemy wspólnie spędzić czas, bycie policjantem wymaga dużo poświęceń. Nie chciał żebyśmy stracili kontakt i wymyślił coś gdzie choć przez chwilę możemy być razem. Mam nadzieję że nie będzie tak źle.


¤¤¤¤¤¤¤¤¤

Breathe For Me || H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz