7. Conflict

138 12 0
                                    

- Czy w końcu uświadomisz nas, co do cholery robiłaś w tej dzielnicy? - Jace podniósł głos. Wczorajsze wydarzenia cały czas krążą po mojej głowie, a najbardziej chłopak, który mnie uratował. Jedyne co wiem to prawdopodobnie jego imię i to, że strasznie boli mnie głowa od rana.

- Rosemary! - Tobias podniósł głos, przez co się skrzywiłam. Nie dość, że boli mnie głowa, a on się drze to jeszcze zwraca się do mnie pełnym imieniem czego nie lubię.

- Zamknij się - zgromiłam go spojrzeniem - Głowa mnie boli i zaraz wszyscy Cię usłyszą - powiedziałam rozglądając się po stołówce.

- No to mów wreszcie - wtrącił się poirytowany Jace. Gdy tylko wczoraj wsiadłam do samochodu zostałam zalana milionem pytań na , które nie chciałam odpowiadać, raczej nikt by nie chciał.

- Ja po prostu zgubiłam sieeee - powiedziałam przeciągając ostatnią głoskę.
Brawo Rose to w ogóle nie było przekonujące, patrząc na ich iminy oni też tak uważają.

- Ej Carter!- po stołówce rozniósł się krzyk, który zwrócił uwagę wszystkich w wokół. Rozpoznanie głosu zajęło mi kilka sekund, należał do Zayna przyrodniego brata Jace'a. Nigdy za nim nie przepadałam, to zazwyczaj przez niego Jace wpadał w kłopoty. Poza tym nie liczy się dla niego nikt i nic już o szacunku do innych niewspomnę.

Czarno włosy mulat z kilku dniowym zarostem, kroczył dumnie w naszą stronę, jak zawsze jego ubrania były czarne w sumie nie da się go wyobrazić w innym kolorze. Na jego twarzy widniał bezczelny uśmiech, którego nigdy się nie pozbywał.

- Czego chcesz - Jace warknął. Oni się nienawidzą, tak naprawdę to nie mam pojęcia jakim cudem ich dom nadal stoi. Brązowooki przejechał wzrokiem po wszystkich zgromadzonych, aż zatrzymał się na mnie na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech. Co za palant.
Chłopak patrząc na wyraz mojej twarzy prychnął po czym zwrócił całą swoją uwagę na blondyna.

- Spokojnie księżniczko, bo jeszcze włosy zaczną ci wypadać - mulat parsknął w stronę Jace'a, a on zacisnął szczękę
- chciałem, abyś przekazał swojej dziwkarskiej matce, żeby nie wpierdalała się do mojego pokoju - Otworzyłam szerzej oczy słysząc to, a Jace poderwał się z krzesła i stanął na przeciw szatyna, jego dłonie były zaciśnięte w pięści co nie wróżyło dobrze. Zayn przekroczył wszystkie granice, ale definitywnie nie chce "rozlewu krwi ".

- Pożałujesz tego śmieciu - niebieskooki syknął, co ewidentnie rozśmieszyło szatyna. Jace jest bardzo impulsywną osobą, zawsze najpierw robi, później myśli. Więc prawdopodobieństwo, że zaraz go poniesie jest ogromne. Nie czekałam aż to się stanie, zerwałam się z mojego dotychczasowego miejsca i stanełam między nimi. Oczywiście nawet nie zostałam zauważona.

- Jace - złapałam blondyna za ramię, aby zwrócił na mnie uwagę. Nie pomogło, zamiast tego napiął mięśnie i zrobił krok do przodu - oj, daj spokój do cholery - podniosłam głos, popychając go do tyłu.
Chłopak przeniósł swoj niebieski wzrok na mnie, a jego twarz widocznie złagodniała.
Odwrócił się i wziął swoją bluzę z krzesełka ruszając w stronę wyjścia ze stołówki.

- Co Carter, jesteś taką pizdą, że laska musi Cię ratować? - głos Zayna rozniósł się echem po stołówce, zwracając uwagę każdego w pomieszczeniu. Tylko nie to, kurwa mać tylko nie to.

Jace zatrzymał się w połowie drogi i zaśmiał się pod nosem. Nawet nie zdążyłam zareagować kiedy w ułamku sekundy wściekły blondyn podbiegł do mulata i z całej siły uderzył go w nos , z którego po chwili zaczęła sączyć się krew.

- Jace! - krzyknęłam przerażona. Zayn nie był mu długo dłużny, zamachnął się i odwzajemnił cios. Niebieskooki na chwilę stracił równowagę, ale w zaledwie kilka sekund ją odzyskał. Szatyn próbował uderzyć ponownie jednak ten zrobił unik i uderzył go pięścią w brzuch.

Nie mogłam dłużej na to patrzeć i tak po prostu stać bezczynnie, ruszyłam w stronę juz teraz gapiów i zaczęłam przedzierać się przez nich. Nie mogę pozwolić na to aby Jace miał przez tego dupka kłopoty, i tak ma już wystarczająco dużo problemów. Oraz nie mogę pozwolić aby nawzajem zrobili sobie krzywdę. Podbiegłam do Blondyna i z całej siły zaczęłam go ciągnąć za koszulkę przy okazji uważając aby sama nie dostała.
Był stanowczo za silny jak na mnie, nie dawałam rady go odciągnąć. Dlatego przestałam to robić zamiast tego desperacko zaczęłam się rozglądać poszukując pomocy, aż w końcu natrafiłam wzrokiem na Tobiasa. Czemu on Kurwa nie reaguje?!

- Czemu do cholery jasnej stoisz! Pomóż mi - krzyknęłam najgłośniej jak potrafiłam
Brunet się otrząsnął i już po chwili zaczął skutecznie odciągać Jace'a

- Jeszcze nie skończyliśmy Carter! - Zayn splunął krwią na podłogę. Jace uderzył go dość mocno , ale ucierpiał tak samo, jak mulat. Jego łuk brwiowy był rozcięty i leciała z niego czerwona ciecz. To wszystko zaszło za daleko wiedziałam, że nie przepadają za sobą, ale dotychczas nie dochodziło do takich scen.

- Owszem skończyliście - warknęłam ruszając w jego stronę. No w sumie nie dziwię się czemu Jace mu przyjebał, ale przemoc nigdy nie będzie dobrym rozwiązaniem

- Ja pierdole Foster przestań się we wszystko wpierdalać - powiedział przewracają oczami. Chciałam coś powiedzieć, ale huk drzwi mi to uniemożliwił. Jasna cholera.. W naszą stronę szybkim krokiem zaczął zmierzać dyrektor, jedna z licznych osób znienawidzonych przez Zayna. Zaczęłam wzrokiem szukać chłopców, stali w środku tłumu. Jace musiał stąd wyjść i to szybko, kiwnęłam głową w stronę Tobiasa, który już po chwili zaczął ciągnąć blondyna w stronę drzwi

- Natychmiast proszę się rozejść - uczniowie posłusznie wykonali polecenie, co skutecznie rozśmieszyło mulata
- Co to ma być - czarno skóry mężczyzna podniósł głos, wskazując na zakrwawioną twarz Zayna. Szatyn bez zawachania zrzuci winę na Jace'a jako argumentu użyję to, że blondyn go zaatakował, a on się tylko bronił. Patrząc na jego wcześniejsze przewinienia w najgorszym wypadku zawieszą go. Nie mogę na to pozwolić.

Już teraz wiem, że będę żałować tego co teraz zrobię. Zbliżyłam się do Zayna i z całej siły uderzyłam go pięścią w twarz, zdezorientowany chłopak upadł na ziemię. Poczułam silny ból ręki spowodowany ciosem. Między uczyniami powstał szmer w niektórych przypadkach nawet śmiech.

- Rosemary Foster, proszę natychmiast ze mną, a jego - po raz kolejny spojrzał na mulata - zaprowadźcie do chigienistki - powiedział poważnie. W sumie to nie żałuję, że mu przyłożyłam, gorzej będzie z konsekwencjami..


¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤

Breathe For Me || H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz