Otworzyłam powoli oczy. Ostre światło, które przedostało się przez okno, zmusiło mnie do natychmiastowego przymknięcia powiek. Przewróciłam się na drugą stronę, aby odciąć się od nieprzyjemnego słońca. Mój wzrok zatrzymał się na zegarku, który dokładnie wskazywał 9:04. O 10 powinnam być w kawiarni, nie chce się spóźnić pierwszego dnia. Jestem świadoma tego, że jest to kara, aczkolwiek nadal praca, do której chce się przyłożyć i wykonać ją porządnie.
Podniosłam się do pozycji siedzącej, po czym przetarłam dłonią twarz. Pod opuszkami palców poczułam, że moje policzki nadal są opuchnięte. Nie dziwię się, wczorajszą noc całą przepłakałam. Chcąc jedynie pozbyć się bólu, który z każdą następną łzą wzrastał, a nie malał. Doskonale wiedziałam, że łzy nic nie zmienią. Ale okłamuje się, jak każdy inny, że to choć trochę ukoji moje cierpienie.
Nie chce już tego czuć, nie chce czuć smutku, na którym opiera się całe moje życie. Chce choć raz poczuć się naprawdę szczęśliwa i tak się stanie. To był ostatni raz kiedy wylałam łzy na kogoś kto na to nie zasługuje. Dzisiejszy dzień będzie tym dobrym, będę się uśmiechać i mówić, że wszytko jest dobrze. Aż w końcu to wszystko stanie się prawdą.Poderwałam się z łóżka i ruszyłam w stronę łazienki, która znajdowała się na przeciw mojego pokoju. Co szczerze kocham, jest to jedna z najlepszych decyzji ze strony mojego taty. Weszłam do łazienki i od razu załatwiłam swoją potrzebę fizjologiczną, po czym umyłam dłonie i twarz. Wyjęłam z kubeczka czarno czerwoną szczoteczkę i nałożyłam na nią pastę. Umyłam dokładnie zęby i wypłukałam jamę ustną, twarz osuszyłam ręcznikiem. Moja buzia wyglądała okropnie, bez poprawki się nie obejdzie. Zrobiłam standardowy makijaż składający się z podkładu, korektora i tuszu do rzęs, na usta nałożyłam arbuzową pomadkę. Włosy jedynie rozczesałam. Gotowa opuściłam toaletę.
Wróciłam do pokoju, po czym podeszłam do szafy i założyłam na siebie biały t-shirt z napisem " I'm stronger " czego nie byłabym taka pewna. I jeansowe krótkie ogrodniczki, wszystko razem wyglądało ładnie. Spojrzałam na zegarek była 9:44, muszę zorganizować sobie jakąś podwózke. Odłączyłam telefon od ładowarki i wysłałam krótką wiadomość do Tobiasa. Odpowiedź dostałam od razu co mnie zaskoczyło, o tej godzinie to on zazwyczaj idzie dopiero spać. Na moje szczęście brunet był na mieście i będzie pod moim domem za około 5 minut. Na śniadanie nie mam czasu, więc najwyżej zjem coś w jakiejś knajpie. Złapałam z krzesła moją brązową torebkę i opuściłam dom. Po zamknięciu drzwi klucze wrzuciłam pod wycieraczkę i ruszyłam do białego mercedesa należącego do ojca Tobiasa. Choć brunet uważa inaczej, no przynajmniej okłamuje się, że jest jego.
- Hejjj - powiedziałam posyłając szczery uśmiech brunetowi. Mam nadzieję, że jeszcze nie wie o mojej kłótni z Jace'm. Nie chce go w to wplątywać, ani żeby musiał wybierać czyjąś stronę. Dlatego będę trzymać to jak narazie w tajemnicy, chyba, że tamten już o wszystkim go poinformował..
- A no Hej! Już myślałem, że po tampony się jeszcze wróciłaś - Przewróciłam oczami. Standardowe nie śmieszne "żarty", no cały on. Chłopak odpalił silnik i ruszył z podjazdu. Tobias zdecydowanie lepiej radzi sobie za kółkiem w odróżnieniu od Jace'a. Być może fakt, że to auto nie należy do niego sprawia, że jeździ bezpieczniej. Tak czy siak popieram w 100%.
W pewnym momencie w samochodzie zapanowała kompletna cisza, Tobias nie wydawał z siebie żadnego dźwięku. Definitywnie coś tu nie gra, on nie wie co to znaczy być cicho. No chyba że.. - Już wiesz - powiedziałam bawiąc się nitką, która wystawała z mojej bluzki. Podniosłam głowę, po czym spojrzałam na niego. Był w pełni skupiony na drodze, choć ja i tak wiem swoje. Chłopak odwrócił się w moją stronę i otworzył usta żeby coś powiedzieć, jednak to ja byłam szybsza - nawet nie zaczynaj z tekstem "Co już wiem" ty dobrze wiesz - mruknęłam.
CZYTASZ
Breathe For Me || H.S
Fanfiction"Już teraz wiem, że zmierzanie za nim nie wróży nic dobrego. A mimo wszystko podążam za jego cieniem, powielam każdy jego krok. Nie myślę o skutkach mojej nonsensownej naiwności. Nie dopuszczam do siebie tego, że z każdym jego oddechem skazuje się n...