14. Kidnapping

112 11 2
                                    

Rozdział dedykowany sofomz !!

Szłam wąską ulicą mijając zamierzchłe kamiennice w opuszczonej dzielnicy Blackpool. Wokół mnie roztaczał się nieprzenikniony mrok, który pochłaniał co raz to oddalające się budynki. Byłam tylko ja i głośny świst chłodnego wiatru kołyszący nagimi koronami suchych drzew. Stąpałam po popękanych płytach chodnikowych, które lata świetności miały już dawno za sobą. Wszystko było pozbawione życia, tak jakby w jednej chwili cała radość wyparowała.

Moj wzrok zatrzymał się na jednej z najwyższych i najbardziej zniszczonych kamiennic. Cegła, z której była wykonana miała brudną barwę czerwoną, która do złudzenia przypominała ludzką krew. Nagle zza rogu upiornego budynku wyłoniły się dwie czarne postacie, które od razu po zobaczeniu mnie zaczęły zmierzać w moją stronę. Ich szydercze i zniekształcone śmiechy odbiły się echem w mojej głowie, powodując nieprzyjemny skurcz w brzuchu. Bez wahania odwróciłam się i zaczęłam biec przed siebie, próbując uciec przed tymi osobnikami. Już po kilku metrach moje nogi zaczęły potykać się o siebie, a płucom brakło tchu. Wiedziałam, że jestem za słaba, a mimo to nie potrafiłam się zatrzymać. Odwróciłam się do tyłu, aby sprawdzić, jak daleko są. Jednak jedyne co zobaczyłam to mrok, który prześladował mój każdy krok. Uradowana, że udało mi się uciec zwolniłam bieg. Co było błędem bo w jednej sekundzie wpadłam na coś. Błyskawicznie podniosłam wzrok i ujrzałam tą samą postać. Jego twarz była zupełnie czarna, tak jakby po prostu jej nie posiadał, przerażona zaczęłam się cofać. Mój głośny krzyk rozniósł sie głuchym echem gdy coś objęło mnie mocno od tyłu i uniemożliwiło mi jakikolwiek ruch. Szybko zrozumiałam, że to ta sama kreatura.. Nie zdążyłam nawet pisnąć, kiedy mój policzek został obdarowany siarczystym uderzeniem, a zaraz po nim nastąpiły kolejne tym razem mocniejsze i wymierzone ciosy w brzuch. Czułam, jak coraz bardziej tracę świadomość i czucie. Moje powieki stawały się coraz cięższe, a każdy oddech sprawiał trudność. Nagle uścisk zniknął, a ja bezsilnnie gruchnęłam o ziemię, wpadając w otchłań mroku.

Zbudziłam się nagle, łapczywie zaczerpując powietrze. Moje serce biło z zawrotną prędkością, jakby za chwilę miało opuścić klatkę piersiową - zły sen? - za moich pleców dobiegł czyjś głos, odwróciłam się szybko i ujrzałam wpatrzonego w moją osobę Harry'ego. Mimowolnie odetchnęłam z wielką ulgą.

- Umm.. coś w tym stylu - mruknęłam przecierając dłonią zaspaną twarz. Wzięłam głęboki wdech i ponownie zamknęłam powieki próbując oddzielić rzeczywistość od zwykłej fikcji. To tylko cholerny koszmar weź się w garść Rose.

Poprawiłam się na siedzeniu i ospale rozejrzałam po samochodzie, próbując przypomnieć sobie wydarzenia z minionej nocy. Po mojej rozmowie z Harry'm zapadła długa cisza, po prostu wpatrywaliśmy się w światła odległego Blackpool. Do momentu kiedy poczułam zmęczenie, wtedy zwyczajnie go o tym poinformowałam i udałam się do samochodu. W którym po krótkiej chwili, zasnęłam z wyczerpania. Jestem pewna, że gdyby nie moje wycieńczenie resztę nocy spędziłabym nad rozmyślaniem o tym co mi powiedział. Kim musi być żebym miała go znienawidzić? Nie wierzę, aby był złą osobą, tak sprawia wrażenie zimnego i zdystansowanego. Ale to maska, aby odstraszać ludzi takich, jak ja. Ludzi nie pasujących do jego świata, zbyt kruchych. Robiąc to jeszcze bardziej utwierdza mnie w moim przekonaniu.

Dźwięk klaksonu jednego z samochodów, które wyprzedzał zielonooki wyrywało mnie z zamyślenia. Spojrzałam znudzona za okno, a moją uwagę od razu przykuł znak informujący, że opuszczamy Halton?- gdzie my jesteśmy? - zapytałam zaniepokojona, widząc nieznane budynki, które swoją strukturą zupełnie nie przypominały, żadne z miast, które znam - Harry? - ponagliłam go gdy nie usłyszałam żadnej odpowiedzi.

Breathe For Me || H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz