12. Racing

121 14 2
                                        

- Oszalałaś do reszty?!- krzyknął tak głośno, że byłam zmuszona do odsunięcia urządzenia od ucha - sam się tym zajmę - powiedział tak jakby żaden sprzeciw nie wchodził w grę.

- Nie ma mowy, Tobias przyjedź po mnie - fuknęłam.

- Słuchaj - warknął, a po moim ciele przeszedł zimny dreszcz - mówimy o nielegalnych wyścigach, a nie o wyjściu do kina. Więc nigdzie nie jedziesz - powiedział spokojniejszym tonem.

- Albo po mnie przyjedziesz, albo sama się tam dostanę - powiedziałam odważnie, choć moje dłonie nadal drżały. Szarooki prychnął.

- Nawet nie wiesz gdzie to jest - choć nie widzę jego twarzy, jestem pewna, że na jego wargach widnieje triumfalny uśmiech.

- Mój ojciec to policjant - prychnęłam - wystarczy, że prześledze akta nielegalnych wyścigów.. - oznajmiłam pewna tego co mówię - znajdę miejsce, w których odbywają się najczęściej.. - chłopak przeklął pod nosem.

- Nie bądź głupia - mruknął - Nawet jeśli, to nie masz, jak się tam dostać.

- Złapie stopa - przygryzłam dolną wargę.

- Niech Ci kurwa będzie - warknął - za pięć minut masz być przed domem, a w samochodzie poznasz zasady - pokiwałam głową, choć on i tak tego nie mógł zobaczyć. Brunet rozłączył się.

Wyjęłam spod łóżka białe trampki i włożyłam je na stopy. Na sobie miałam te same ubrania co rano, jedyna różnica to czarna bluza, którą właśnie założyłam. Złapałam za gałkę w drzwiach i gotowa do opuszczania pokoju przekręciłam ją, w ostatniej chwili przypomniałam sobie o jednej problematycznej sprawie. Mój ojciec jest na dole, a dokładniej w salonie. Nie ma opcji, abym przeszła niezauważona. Z frustracji wyrzuciłam dłonie w górę, ja muszę opuścić ten dom. Zaczęłam rozglądać się po pokoju, próbując coś wymyślić. Mój wzrok zatrzymał się na oknie, przygryzłam dolną wargę. Nie, to zły pomysł.. patrząc na moją koordynację ruchową najprawdopodobniej skręcę kark. Ale czy mam inne wyjście?

Podeszłam do okna i otworzyłam je. Zwinnym ruchem przełożyłam nogi przez parapet. Chłodny wiatr uderzył w moją nagą skórę zostawiając za sobą gęsią skórkę. Moje stopy bez problemu dotykały dachu, wstałam z parapetu i cały czas trzymając się ruszyłam w stronę wysokiej jabłoni. Przeskoczenie na drzewo było dziecinnie proste, zanim zdałam sobie z tego sprawę już znajdowałam się na ziemi. Biały Mercedes stał na podjeździe mojego domu, musiał jechać bardzo szybko, skoro w tak krótkim czasie dotarł tu. Podbiegłam do auta i zajęłam miejsce obok kierowcy, pośpiesznie zapięłam pasy i spojrzałam na mojego towarzysza.

- Co tak długo - mruknął od niechcenia. Posłałam mu zabójcze spojrzenie i wyjęłam cholerne liście z włosów. Normalnie powtórka spod szkoły, całe szczęście Harry zniknął i już później go nie widziałam.

- Nie pytaj - westchnęłam. Nawet nie zauważyłam kiedy Tobias ruszył - gdzie tak dokładnie to jest? - spojrzałam na rozmazane obrazy za oknem, ewidentnie opuszczamy miasto.

- Słuchaj - chłopak puścił moje pytanie mimo uszu - pierwsza zasada - pokiwałam głową, aby kontynuował - masz trzymać się mnie i tylko mnie - oznajmił. Walczyłam, aby nie przewrócić oczami, ale nie udało się - Rose mówię poważnie - mruknął.

- No przecież rozumiem - zdjęłam z siebie bluzę. Oczywiście to, że rozumiem nie oznacza, że będę się stosować do tych jego "zasad". Nie mam pięciu lat, nie muszę za nim łazić. Chce tylko sprowadzić Jace'a do domu, aby nie zrobił niczego głupiego. No chyba, że już to zrobił..

Breathe For Me || H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz