W Podciemności

5 2 0
                                    



[Dop. Aut. Nuuuuuuu Wattpad zamieniłwszystkie moje dywizy na gówniane myślniki ;-;]

Aghata krzątała się po okrągłym pokoju kończąc przemeblowywanie jej nowego biura. Ciemne regały były pełne książek, marmurowa posadzka ułożona w szachownicę lśniła czystością a pod sklepieniem komnaty wisiały jej modele układu słonecznego. Kobieta stanęła na środku pokoju by z dumą obejrzeć dzieło swej ciężkiej pracy. Po chwili przeszła za potężne drewniane biurko i z satysfakcją wyciągnęła raporty od nośnie magicznych anomalii na Karmace. Może nie była to najbardziej pasjonująca praca na świecie ale do póki nie przypadły jej żadne zadania terenowe pozostało jej tylko to.

Aghata właśnie miała brać się za analizę zgłoszeń i raportów gdy naglę drzwi jej gabinetu otworzyły się z hukiem.

–– Pani Aghato! –– krzyknął wbiegający do pokoju.

Pęd mężczyzny pozwolił mu się zatrzymać dopiero po brutalnym spotkaniu z solidnym biurkiem damy.

­–– O rety! Nic ci nie jest? –– Zapytała się szybko elfka leżącego na jej biurku mężczyzny.

Pół-demon miał na sobie skurzaną kamizelkę a pod spodem białą koszulę. Na jego twarzy natomiast znajdował się ciemny zarost oraz para piwnych oczu.

­­–– Nie... nie... –– powiedział zbierając się z biurka –– Pani Ahgato, mam dla pani dwie ważne informacje! –– powiedział z ekscytacją stojąc na baczność.

Od razu zainteresowana kobieta podparła głowę ręką.

–– Doprawdy? A jakie? –– zapytała przechylając głowę na bok.

–– Cóż, najpierw, dowiedziałem się paru... interesujących rzeczy o pani partnerze –– oznajmił z nieco niepewną miną.

–– O tamtej mrożonej marchewce? Mów śmiało. –– kobieta nieco spochmurniała na wspomnienie ich ostatniego a zarazem pierwszego spotkania.

–– Otóż. –– Wesoły uśmiech powrócił na twarz demona –– Sprawdziłem jego kartotekę i okazuje się, że do tej pory miał już 18 wspólników! –– Powiedział z wyraźnym niedowierzaniem na twarzy –– Ponadto, żaden z nich nie wytrzymał dłużej niż dwa miesiące! –– dodał dosadnie.

–– Oh... –– Na twarz elfki wstąpiło zaniepokojenie –– Markusie, nie chcę nic mówić ale chyba nie powinieneś tego mówić z taką... radością –– oznajmiła z niezręczną miną.

–– Co? –– mężczyzna nie zrozumiał co miała na myśli jego koleżanka, jednak po chwili oświeciło go
–– Oooh! Nie, nie, nie! Po prostu wszyscy odeszli z pracy. Z kartotek Lucasa wychodzi, że jest świetnym medykiem, jeszcze nikt nie zginął na jego dyżurze ––wyjaśnił zakłopotany Markus.

–– Dzięki bogom... –– odetchnęła kobieta –– Znaczy... Dzięki bogu... –– szybko się poprawiła widząc wyraz lekkiej konsternacji na twarzy mężczyzny –– A jaka jest druga informacja? –– szybko zmieniła temat.

Markus natychmiast się rozjaśnił.

–– Więc –– zaczął, ledwo trzymając swą ekscytację na wodzach –– Rada główna w końcu przydzieliła ci zadanie terenowe!

–– Tak! –– Aghata dosłownie wyskoczyła z krzesła –– O matko! Nie wierzę! Naprawdę?!

–– A czy wyglądam jakbym kłamał? –– zapytał się z szerokim uśmiechem.

Kobieta nie odpowiedziała, jedynie wydała z siebie pisk szczęścia i wzięła mężczyznę w objęcia. Po chwili wzajemnego szalenia z radości oboje się uspokoili.

Martwica SercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz