Ten tydzień w większości czasu spędziłam w towarzystwie Mateusza, Malwiny i Tomka.
Na prawdę to był super czas, tak sobie myślę, że będzie mi ich cholernie brakowało...
Malwinka jest dla mnie wręcz jak starsza siostra i nigdy mnie nie zawiodła. Jej wsparcie i dobroć emanuje na mnie i dzięki niej ba nowo zaczęłam wierzyć w siebie.
Tomek to wspaniały przyjaciel w momentach kryzysowych nie raz mi pomógł i wiele dobrego na swój temat usłyszałam. Malwina ma wspaniałego narzeczonego.
Mateusz i jego mecze, no na prawdę chłopak świetnie gra, młody ambitny i z potencjałem.
A jako przyjaciel? Dużo wsparcia od niego dostałam, dostaje i pewno będe dosrawać.
Czuję, że mam najwspanialszych przyjaciół na świecie....
Malwina wiele mi pomogła, ten tydzień miał być czasem na zastanowienie się nad dalszym życiem.
No i jeszcze ten bankiet, nie mam ochoty tam iść...nie chce mi się...Nie wiem czuję, że ja tam nie pasuje... zwykła dziewczyna i idealne, kobiety piłkarzy...
Przewrócilam oczami i na prawdę czułam, że żołądek podchodzi mi do gardła... I drżą mi dłonie.
-Kornelka, co się dzieje? -wyrwał mnie z zamyślenia głos Mateusza.
-Dziś jest ten bankiet...A ja N nie chce tam iść za bardzo. Gdzie ja do tych idealnych kobiet?
-A co ci brakuje? Nic! Jesteś mądrą, śliczną i na prawdę skromną dziewczyną. Mogłyby się tego od ciebie uczyć.
-Kochany jesteś. -przytulilsm się do niego mocno.
-Tylko omijaj Klaudie...Nie lubię jej... jak ją raz zobaczyłem o Masakra... nie potrafie pojąć jak można być z kimś tak sztucznym... skąd ten Kapustka ją wziął?
-Nie wiem i szczerze nie chce tego wiedzieć... Coś czuję, że nie tylko jej będę unikać... najchętniej bym tam nie szła. Wolałabym zostać tu na Kałuży.
-Wiem, że to jest trudne, ale ty sobie poradzisz. Jesteś silną kobietą. Znam cię.
-A jak nie?
-Tak! Chodź! Pomogę ci wybrać strój na bankiet.
Pojechaliśmy z Mateuszem samochodem do mojego mieszkania, które dzielilam z czterema dziewczynami.
-To co ciasteczko i kawka czy herbata? -zapytałam.
-Herbatka i ciastko. A sama robiłaś? -zapytał.
-Tak, wczoraj, mam nadzieję, że będzie ci smakować.
Poszłam wstawić wodę na herbatę, przygotowałam dwa kubki i wrzuciłam herbatę do kubków, następnie na talerz nalożylam ciasteczka pieguski. Moja specjalność! Wrzątkiem zalałam torebki z herbatą, dodałam cytryny i zanioslam do pokoju.
Podeszlam do szafy i spojrzałam na przyjaciela z politowaniem.
-To ja myślę, że ta! -wskazał na kremową sukienkę. -Do tego czarny lub kobaltowy żakiet.
-Mati, może ty stylista zostań.
-Zdecydowanie wolę piłkę kopać w Cracovii.
-Oj ty mój skromny Jarzynko! -zaśmiałam się.
-Ty jesteś Kochana naprawdę.
-A widziałeś co piszą o tobie?
-A co piszą?
-No, że Jarzynka następcą Kapustki?
-E tam Kapustki...jakoś nie... zresztą on grał na pomocy, a ja na obronie. Po za tym wolę byc z nim nie łączony. Jakoś tak nie polubiłam go...W momencie kiedy przyszedłem do Cracovii on był już prawie na wylocie i na prawdę jego styl bycia... taki był no ważny jakby reszta nic nie przeżyła i nie wiedziała...każdy marzy o kadrze, ale nie powinien się przez to zmieniać. Trzeba zachować rozsądek i na prawdę nie wolno innych traktować gorzej...
-Wiesz, że masz rację... Coś w tym jest...jak z nim gadalam był taki Dziwny, a ty taki nie jesteś.
-Tak od dziecka byłem uczony, żeby innych szanować i nue umiem inaczej.
-Dobrze cię na tym Podlasiu wychowali.
-Chłopaki z Podlasia fajni są.
-Widzę właśnie. Dobra idę się przebrać i zaraz wracam. -zabrałam sukienkę z szafy i poszłam do łazienki.
Wzięłam szybki prysznic i zalozylam sukienkę, wyszłam z łazienki i sięgnęłam ręką po suszarkę.
-No mówiłem, że będziesz wyglądać pięknie.
-Oj Mati, daj spokój.
-Nie dam-zażartował.
-Kto mnie będzie tak bawił głupimi gadkami?
-No nie wiem, ale Cracovia zawsze stoi dla ciebie szerokim otworem.
-O jejku jaki ty jesteś kochany.
Wysuszylam swoje średniej długości brązowe włosy, wyprostowałam je, ułożyłam je i założyłam czarny żakiet.
-Chodź tu do mnie! Zrobię sobie z tobą zdjęcie! -pociągnął mnie za rękę.
Przytulilam się do Mateusza, uśmiechnięci zrobiliśmy sobie zdjęcie.
A na kolejnym Mateusz całuje mnie w policzek, a ja się uśmiecham. A na nastepnym ja caluje jego w policzek, a on się uśmiecha.
Przynajmniej jak będzie daleko, będę miała jego zdjęcie.
****
Wchodzę do tego ogromnego budynku i już przed wejściem widzę te panny... Wystrojone, umalowane... chyba tylko Agata, Ewa się różniły. Znacząco tak jak ja. Powoli bardzo powoli szłam w ich kierunku...
Najchętniej bym opuściła to szacowne grono.
Czułam stres i strach.
-A ty kim jesteś? -zapytała chuda jak patyk brunetka.
-Ja...
-Nie myśl, że będziesz dla nas kimś ważnym. W ogóle skąd Piotrek.... nie chcemy cię tu! Wynocha!!!
Odwrocilam się w stronę wyjścia i szybko pobieglam do wyjscia.
Niestety kiedy ta Klaudia tak krzyczała nie było z nami Agaty, Ewy. Nikogo z piłkarzy.
Wyszłam z budynku i poszłam prosto ulicą. Z przeciwnej strony szli wszyscy piłkarze, dlatego znając to miasto skręcilam w bok.
Kiedy przeszli i byli już daleko poszłam dalej, po piętnastu minutach doszlam do stadionu Cracovii.
Światło padające na ulicę oswietlalo budynek stadionu. Ruszyłam do przodu, weszłam na stadion, było tam ciemno i pusto. Cicho, potrzebowałam tego jak niczego teraz.
Poczulam jak ktoś siada obok.
-Kornelka, co się stalo? -zapytał Mateusz.
-A ty nie jesteś w domu?
-Nie coś kazalo mi tu zostać i dobrze zrobilem.
Po prostu polozylam głowę na ramieniu Mateusza, a on objął mnie ramieniem.
-Już dobrze, tu nikt ci nie ubliży.
Nie wiedziałam skąd on wiedział, że ktoś mi ublizyl. Przyjaciele czują takie rzeczy...
CZYTASZ
Obiecaj |P.Zieliński
FanficPoznali się na spotkaniu, które ona organizowała. On poszedł na nie, bo nikt z kadry nie chciał. Ten dzień zapamięta na zawsze... Czasami wystarczy jedno spojrzenie i już wiemy, że to właśnie ta osoba jest tą jedyną. Po pewnym czasie będzie chcia...