38. Do twarzy ci w naszych koszulkach

223 15 10
                                    

Weszłam powoli do pokoju. Byłam ciekawa co do powiedzenia ma mi Piotrek i czy faktycznie jest  tak jak mówi Jessica i sobie wszystko przemyślał. Miałam nadzieję, że tak jest naprawdę. 

Spojrzałam na Jessicę, ona na mnie, a następnie na Arka. Pociągnęła go za rękę  i skierowali się w stronę wyjścia. 

- My was zostawiamy. Jakby coś jesteśmy za ścianą. - Powiedziała Jessica i otworzyła drzwi. 

- Dobrze. To cześć i dziękuję- spojrzałam na przyjaciółkę i posłałam jej wdzięczne spojrzenie. 

- Nie ma za co. Dobranoc, tylko błagam nie krzycz bardzo na niego, bo już jest późno. - Spojrzała na mnie. 

-Nie będę- uśmiechnęłam się, a dziewczyna zamknęła drzwi. 

Przez chwilę panowała cisza pomiędzy nami. Błądziłam wzrokiem po pomieszczeniu. Podeszłam powoli do łóżka i usiadłam na nim. Nie wiedziałam za bardzo co mam mówić i od czego zacząć. 

Obok mnie usiadł Zieliński, spojrzał na mnie. Wypuściłam powietrze z ust, położyłam obie dłonie na kolanach. Odwróciłam się w stronę Piotrka. 

- Przepraszam cię Kori. 

- Tylko tyle? - zapytałam unosząc brwi do góry. Spodziewałam się czegoś więcej niż tylko przepraszam. 

- A czego jeszcze oczekujesz? Zapytał i zmarszczył brwi. No tak facet! Oni nie czytają w myślach. Nie domyśli się za chiny ludowe. 

- Może większego zaufania? Tylko tego. Wiesz dobrze, że Jarzynka to mój przyjaciel, a z chłopakami z drużyny również dobrze się dogaduję. 

- Tak. Zwłaszcza z Krzyśkiem. -Spojrzał na mnie z wyrzutem. 

- Daj spokój biednemu Krzyśkowi. Chcesz coś jeszcze wiedzieć o Krzyśku? - zapytałam patrząc na niego poważnym wzrokiem. 

- Chcę. - Powiedział lekko podniesionym głosem. 

-Nie podnoś głosu. Jest już późno, większość osób śpi- zwróciłam mu uwagę. 

Znowu Piotrek wyprowadził mnie z równowagi tym razem lekko. Szybko jednak się opanowałam. Nie chciałam doprowadzać do kolejnej niepotrzebnej kłótni między nami.  

- Przepraszam. Masz rację. 

- Jak zawsze praktycznie mam rację, ale teraz na pewno.  Posłuchaj mnie. Nie będę się powtarzać- spojrzałam na niego, na wspomnienie tej nieprzyjemnej historii z kibolami chciało mi się płakać. Bardzo mnie wystraszyli, mało brakowało, aby doszło do jakiejś tragedii. Do oczu zaczęły napływać mi łzy, starałam się nie rozkleić, ale niestety mi się to nie udało. 

Po chwili płynęły mi łzy po policzku, otarłam je szybko i zaczęłam powoli mówić: 

- Jak chciałam już wrócić do hotelu, poszłam w stronę przystanku w okolicach stadionu. Niestety na swojej drodze napotkałam kiboli Wisły. A chyba nie muszę tłumaczyć, że Cracovia i Wisła się nie znoszą. Przyczepili się do mnie i zaczęli mówić, że Wisła rządzi w Krakowie. Na prawdę myślałam, że oberwę od nich. Ten siniak na nadgarstku to pamiątka po spotkaniu z nimi. Szczęście, że Krzysiek zapomniał telefonu i był po niego na stadionie. Myśl sobie o Krzyśku i o mnie co chcesz , ale on mnie uratował. Jakby nie on mógłbyś mnie szukać w szpitalu lub bym była już martwa- spojrzałam na niego ze łzami w oczach. Nie było mi łatwo o tym opowiadać. Wiedziałam, że muszę to opowiedzieć Piotrkowi, bo prędzej czy później dopytywałby o tego siniaka. 

- Nie wiem co mam powiedzieć. Kori jak to dobrze, że nic ci nie jest. Jak sobie to wyobrażę to na prawdę aż mnie ciarki przechodzą na samą myśl, że oni mogliby cię skrzywdzić.  Krzysiek zachował się jak prawdziwy facet. 

Obiecaj |P.Zieliński Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz