Unia cz.2

32 6 4
                                    

- Tato!

- O co chodzi Jim? - odpowiedział mr Brawn.

Jim poczuł ogromną ulgę. Jeszcze jego ojciec nie był świadom tego, co mogłoby go spotkać gdyby nie oni.

- Musimy uciekać! Gang Toro Rosso chce cię zabić!

- A co z moimi projektami?

- Dla ciebie projekty są ważniejsze od życia?! Dobrze się czujesz?!

- Wiesz ile one są warte?

- Życie jest bezcenne, a to największa wartość.

Wtem ich dyskusję przerwał strzał w okno.

- Chodź! - Krzyknął Jim.

W końcu Ross przystał na jego prośbę. Wyszli na korytarz i mieli już schodzić po schodach, gdy przed nimi eksplodowała bomba, która odrzuciła ich na pięć metrów.

- Żyjecie? - Zawołał Michael.

- Tak. Wszystko gra - odparł Jim.

Po tej eksplozji kwatera zajęła się ogniem. Jedyne wyjscie było przez okno, które okupowali napastnicy. Jedyną broń jaką mieli to Walthery oraz scyzoryk do walki wręcz.

- No dalej! Wyjdźcie grzecznie, to nic wam się nie stanie - usłyszeli głos z zewnątrz. Michael znał ten głos. Należał on do Daniela - Chyba, że chcecie się tu usmażyć. Chętnie popatrzymy.

Byli w kropce. Jeśli się poddadzą, wszyscy zostaną zabici, jeśli nie wyjdą, umrą w męczarniach. Cóż... Lepsze mniejsze zło.

- Idziemy - odezwał się Michael do Brawnów.

- Pogrzało cię?! Przecież nas zabiją!

- Lepsza szybka śmierć niż taka przy poparzeniach trzeciego stopnia. Zaufajcie mi.

Kasmirski wystawił ręce przez okno w geście poddania się.

- Wychodzić po kolei!

Tak również zrobili. Gdy byli na zewnątrz zostali otoczeni przez pionków Toro Rosso. Później wyszedł do nich sam Daniel.

- Jednak gorąc doskwierał czyż nie? - zaczął ironiczną troską - Podjęliście świetną decyzję. Męki macie za sobą, pójdzie to szybko i gładko.

Przeładował spluwę i rozpoczął wyliczankę.

- Ene, due, rike, fake...

Kątem oka Michael ujrzał swojego partnera Kimiego za drzewami, który puścił mu oczko w znaczeniu, że są już bezpieczni.

- Raz, dwa, trzy, odstrzelony będziesz...

- Stój! - powstrzymał go Kasmirski.

- Czego znowu?! - warknął zniecierpliwiony Daniel.

- Mogę wypowiedzieć ostatnie życzenie?

- Udzielam ci zgody na to. Byle szybko!

- No dobra - Rozejrzał się dookoła i widział znajome twarze - Już mam! Zniknij.

Po tych słowach rozpoczęła się istna kanonada. Mafie Scuderii i AMG rozstrzelali prawie wszystkich.za wyjątkiem ich głównodowodzącego.

- Brawo... - począł klaskać - naprawdę świetnie zorganizowane. Sam się tego nie spodziewałem. I co teraz ze mną zrobisz?

- To już pokaże ci mój tata - uśmiechnął się pewnie Michael.

Pan Kasmirsko podszedł do nich, skuł Daniela i zaprowadził go do płonącego budynku. Przykuł go do kaloryfera i powiedział:

- Spróbujcie tknąć moją rodzinę, a ja tknę waszą. I w dupie będę miał czy ktoś będzie miał trzydzieści lat, czy dwa miesiące.

Patrzył na niego z nienawiścią. Australijczyk tylko się zaśmiał szyderczo.

- Patrz pod nogi jak będziesz wychodził...

W progu Michael zobaczył swojego ojca, na którego twarzy malowała się ukryta ulga. Nagle cały budynek wybuchł i wyrzucił pana Kasmirskiego w powietrze przy tym od fali gorąca raniąc mu plecy. Wylądował na Mercedesie Jima.

- Tato!!

Zszokowany syn pobiegł mu z pomocą.

- Kimi! Czym przyjechaliście?

- Limuzyną Mercedesa.

- Przywieź ją szybko!

Tak też zrobił. Otworzył tylne drzwi, a Michael i Jim wnieśli pana Kasmirskiego plecami do góry, by bardziej nie uszkodzić.

- Jedziemy do szpitala! - warknął zrozpaczony syn.

On usiadł koło niego trzymając go, by nie spadł z kanapy. Był nieprzytomny.

- Trzymaj się tato...

UltimatumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz