Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem cz.2

51 8 9
                                    

Michael wrócił do domu cały w skowronkach. Poczuł, że może bez obaw o nią walczyć, a ona nie będzie się opierać. Nie chciał zdobyć jej "szturmem". Najważniejsze, by sama się do niego przekonała, nic na siłę. Ten, kto chce mieć kobietę na siłę, nie da jej tego, czego pragnie. Wykorzysta ją i odejdzie w poszukiwaniu kolejnej. Jak ze skarpetkami.

Wszedł do swojego mieszkania niedaleko centrum Maranello w jednej z wąskich uliczek. Zapalił światło i walnął się na łóżko z szerokim uśmiechem na twarzy.

"Jeszcze będzie moja" - pomyślał i prychnął śmiechem.

Było już po ciszy nocnej, więc zaczął ścielić sobie łóżko do spania. Usłyszał cichy trzask paneli w przedpokoju. Zaniepokoiło go to, więc wziął z szafki Walthera, którego dostał od don Arrivabene na osiemnaste urodziny (ma 19 lat). Starał się nie wzbudzać podejrzeń tajemniczej postaci w przedpokoju. Kontynuował wcześniej zaczętą czynność. Gdy czuł, że włamywacz jest dostatecznie blisko, obrócił się szybko i wycelował mu w głowę. Pierwsza zasada: nigdy nie trzymaj palca na spuście, kiedy nie strzelasz.

Kątem oka zauważył na marynarce nieproszonego gościa naszywkę ze znakiem AMG.

- Czego tu chcesz? - zapytał Michael wciąż trzymając lufę przy jego czole.

- Pogadać - odparła postać.

- Nie mamy o czym.

- Owszem, mamy. Myślisz, że dlaczego do ciebie przyszedłem? Nie wiesz, co się dzieje w Maranello? Don Arrivabene ci nic nie mówił?

- Nie należę do mafii Scuderii, więc o wszystkim nie wiem - powiedział chłodno Michael.

- A powinieneś. A tak poza tym, Jim Brawn. Powiedzmy, że jestem na podobnym poziomie, co ty.

- Michael Kasmirski.

Gospodarz opuścił broń i schował za pas. Jim usiadł na krześle i skierował swój wzrok w okno.

- Przytulnie tu. Pisklak wyfrunął na swoje.

- Uznam to za komplement.

- Do rzeczy. Pomiędzy interesami mojej jak i twojej mafii wmieszał się ktoś trzeci. I nie ma dobrych zamiarów dla nas obojga. Już zaczynają zabijać członków naszych rodzin.

Położył zdjęcia zabitych na stole. Gdy na liście Michael zobaczył swojego dobrego kuzyna Dariusa, zacisnął wolną pięść. To była jedyna osoba w jego życiu, z którą potrafił się doskonale dogadać.

- Z wywiadów wynika, że następnymi ofiarami jest rodzina Forzów...

Kasmirski poczuł zimny pot. Mia była w niebezpieczeństwie.

- Potem są nasi rodzice, później my, a na koniec...

- Szefowie mafii.

- Zgadza się. Udałem się do ciebie, gdyż masz ogromny potencjał.

- Skąd ty to możesz wiedzieć?

- Nie myśl sobie, że nie widzimy jak trenujesz swoim Waltherem. Masz dobre oko. Mogę nawet podać przykład z teraz. Zachowałeś pozory, by w ostatniej chwili mnie dopaść. To, że nie współżyjesz ze Scuderią, nie znaczy, że nie wiesz, jak być mafiozo. Tu chodzi nie o nas, a o życie naszych najbliższych.

Michael popatrzył na zdjęcie Mii, które kiedyś zrobił, gdy ją szpiegował. Nie chciał jej stracić. Nie mógł tego zrobić.

Przez chwilę stał w bezruchu patrząc się przez okno na panoramę Maranello nocą. Było takie cudowne. Wszystko to mogło zniknąć pod płaszczem chaosu i terroru. Wszystkie światła, współgrające ze sobą niczym członkowie orkiestry mogłyby nagle zgasnąć. Tętniące życiem ulice Maranello, mogłyby stać się puste, szczęśliwe twarze ludzi muskane przez promienie słońca, mogłyby stać się twarzami zrozpaczonymi, które biją krople rzęsistego deszczu. Czasu coraz mniej, trzeba było podjąć słuszną decyzję...

- To... Od czego zaczynamy?"

UltimatumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz