Jaki ty dla mnie, taki ja dla ciebie

33 7 5
                                    

Szpital w Maranello - jedyny w prowincji, bardzo duży, nierzucający się w oczy, a jednak bardzo rozpoznawalny przede wszystkim z racji ogromnego wjazdu oraz karetek stojących przy budynku. Tymże wjazdem dostali się Michael i Jim z rannym panem Kasmirskim. Młodszy pobiegł po pomoc podczas gdy starszy trwał przy swoim ojcu. Po chwili pojawili się oddziałowi z noszami.

- Co się stało? - zapytał jeden z nich.

- Siła wybuchu bomby odrzuciła go, przy tym raniąc mu plecy. Wylądował na samochodzie i ma pokaleczoną twarz. Jest nieprzytomny - wyjaśnił Jim.

Położyli rannego na noszach i zanieśli na oddział ratunkowy. Chłopakom pozostało tylko czekać.

Czekali tak dobre trzy godziny, a przynajmniej Michael, gdyż Jim wyszedł po godzinie z pretekstem odwiedzenia ojca. Minęła czwarta, piąta godzina, w końcu mu się przysnęło. Obudził go ordynator.

- Pański ojciec leży w stanie stabilnym. Ma poparzenia pleców drugiego stopnia oraz rozcięty łuk brwiowy. Miał sporo szczęścia.

- Mogę go odwiedzić?

- Obecnie śpi. Może pan przy nim czuwać.

- Tak też zrobię. Dziękuję.

Chłopak wszedł do sali, gdzie leżał jego tata. Nie wyglądał najlepiej, ale też tragedii nie było. Złapał go za dłoń i patrzył na niego. Może i jest mafiozo, ale nie bez uczuć. Nie jest maszyną do zabijania. Tylko ci, którzy przeszli mocną traumę w życiu lub są psychicznie chorzy zrobią wszystko, by zabić tych, którzy staną im na drodze. My się nie mścimy o byle gówno. Wyznajemy zasadę: "Jaki ty jesteś dla nas, tacy my jesteśmy dla ciebie".

Zastanawiało go tylko jedno - czy Daniel przeżył wybuch. W jego przypadku wszystko jest możliwe. Chciał jechać sprawdzić, lecz wtem poczuł uścisk na dłoni. Pan Kasmirski się przebudzał. Otworzył oczy i popatrzył na syna.

- Michael... Gdzie ja jestem?

- W szpitalu. Pamiętasz co ci się stało?

- Ostatnie co pamiętam to bok samochodu, w który leciałem.

- Dobre i tyle.

Pan Kasmirski próbował wstać, ale poczuł okropny ból, jakby skóra mu się odrywała od pleców. I rzeczywiście tak było, tyle że to ta zewnętrzna, złuszczona warstwa.

- Cholera jasna! - syknął poszkodowany.

- Zapomniałem dodać, że masz poparzenia pleców drugiego stopnia, tak więc blizny ci zostaną.

- To nic... Blizny są dobre, bo pokazują, że byłeś silniejszy od tego, co cię zraniło.

- Racja...

Michael siedział jeszcze z tatą przez dwie godziny, a gdy zasnął poszedł do kwatery Scuderii po samochód. Wybrał Alfę Romeo Giulia Sprint. Pojechał nią do starej siedziby mafii AMG... A przynajmniej do tego, co z niej zostało. Dowiedział się od taty, że Daniel został przykuty do kaloryfera w głównym pomieszczeniu. Gdy dotarł na miejsce, wpierw rozejrzał się dla pewności, a później wszedł w ruiny. Próbował odgadnąć, która to była główna sala. Udało się. Kaloryfer był o dziwo cały, ale... Żadnego ciała przy nim nie było, tylko rozkute kajdanki.

"A więc uciekł... Szczwany ten kangur" - pomyślał lekko się uśmiechając.

Wrócił do siedziby swojej mafii, gdzie przebywała również tymczasowo ekipa AMG.

- Jak się trzyma twój ojciec? - zadał pytanie don Arrivabene po przywitaniu.

- Trochę pokiereszowany, ale ogólnie dobrze się czuje. Myślę, że za tydzień powinni go wypisać.

- Należy mu się odpoczynek - boss mafii Scuderii wziął cygaro i począł je palić - Chcesz?

- Nie palę - odparł przecząco młody Kasmirski.

Nagle do drzwi wyparował Kimi.

- Szefie! Dom Forzów się pali!

UltimatumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz