Obudził się w zupełnie obcym dla niego miejscu. Pachniało bazylią i oregano, całość przypominała przedwojenny dom na odludziu. Gdy już rozeznał się z okolicą, wstał i wyszedł na zewnątrz zaczerpnąć świeżego powietrza oraz sprawdzić, gdzie dokładnie jest.
Znajdował się na wzgórzu za miastem. Widać je było stąd całe jak na obrazku. Później objął wzrokiem dom - był sporych rozmiarów. Spokojnie mógłby pomieścić cztery rodziny. Wykonany z kamienia wyglądał na solidny i stary.
Usiadł na zniszczonym murku i począł myśleć, co dalej i przede wszystkim - jakim cudem przeżył? Ktoś musiał go wyciągnąć. Na odpowiedź nie musiał długo czekać.
- Obudziłeś się - usłyszał głos za jego plecami. Gdy się obrócił ujrzał starca z gęstą brodą i średniej długości włosami - Już się bałem, że niepotrzebnie się męczyłem.
- Gdzie ja jestem? - zapytał chłopak.
Starzec położył wiadro z wodą i się przeciągnął.
- Wiedziałem, że będziesz pytać. Witaj w Casa del Zagato, domu w którym tworzy się historia!
- Historia?
- Pokażę ci.
Starzec podszedł do stajni i otworzył drzwi, a wtedy jego oczom ukazało się cudowne stworzenie. Jeszcze takiego na oczy nie widział.
- To jest Ferrari 250 GTO Zagato. Tylko jedno istnieje na świecie i to jest właśnie ten egzemplarz.
Oczom nie wierzył patrząc na ten samochód. Pojechał palcem po lini nadwozia. Miał minę w stylu: "Już nie umyję tego palca!". Fantastycznie wyrzeźbiona linia nadwozia, symbolizująca smukłe linie pięknej kobiety, wloty powietrza na błotnikach dodawały agresji, a okrągłe światła obudowane obłym kloszem - elegancji. Pod maską siedziała legendarna V12-stka zaprojektowana przez samego Enzo Ferrariego. Tak łatwo nie dostaniesz takiego wozu. Musisz na niego wydać połowę swojego majątku.
- W takim razie ty jesteś...
- Ugo Zagato.
Ugo Zagato! Jeden z najpopularniejszych projektantów samochodowych we Włoszech, jak nie w Europie. Osobiście zna wspomnianego wcześniej Ferrariego, twórcę legendarnego Ferrari.
- Ale... Co pan tu robi? - spytał z otwartymi ustami.
- Uciekam od sławy - zaśmiał się - Potrzebowałem zaznać spokoju, by móc spokojnie tworzyć. Pewno nie wiesz jak to jest być rozpoznawalnym.
- Nie...
- Ale rozumiesz, co obecnie robię prawda?
- Zgadza się.
Ugo spojrzał na zegarek. Była już szesnasta.
- Pora na obiad.
Weszli do domu, a tam gospodarz przyrządził spaghetti. Jak widać Ugo jest wirtuozem nie tylko w dziedzinie motoryzacji.
- Powiedz - zaczął gość mówiąc pomiędzy przeżuciami makaronu z sosem pomidorowym, bazylią i czosnkiem - Dlaczego nie wystawisz tego na sprzedaż? Byłbyś obrzydliwie bogaty.
- To tak, jakbym miał sprzedać swoje dziecko.
- Teraz rozumiem...
Pan Zagato był niesamowicie przywiązany do GTO. Traktował je jak własne dziecko. Z jego opowiadań wynikało, że fizycznie nie mógł już mieć dzieci, toteż stworzył coś w zamian.
- Nawet nadałem jej imię - dumnie oświadczył - Forzita.
Słysząc tą nazwę coś w chłopaka ukuło, jakby dostał w serce z katany. Kojarzyło mu się z tylko jednym nazwiskiem - Forza. A co za tym idzie?
- Mia... - wyszeptał, po czym wyszedł z domu, by Ugo nie zobaczył jego łez. Oczywiście jednak gospodarz poszedł za nim. Ujrzał go tuż przed stromym zboczem z zaciśniętymi pięściami. Głowę miał skierowaną ku dołowi. Zagato stanął obok niego i złapał go za ramię.
- Też straciłem ukochaną. Zginęła w wypadku samochodowym... Od początku nie byłem z tobą szczery. Nie ukrywam się, bo chcę odpocząć od zgiełku miasta. Ukrywam się, bo... To ja spowodowałem ten wypadek. Uszedłem z życiem, a moja ukochana... Miała zbyt poważne obrażenia mózgu, by dało się ją odratować. Ukrywam się, bo... Nie chcę, by patrzyli na mnie jak na potwora. Chciałem zniknąć z tego świata. I teoretycznie zniknąłem. Mój nagrobek wciąż stoi na cmentarzu w Maranello.
- Mój też - odparł chłopak cicho.
Przez chwilę stali w milczeniu patrząc się przed siebie.
- Byłem z tobą szczery, teraz ty bądź ze mną - przerwał ciszę Ugo - Powiedz mi... Kim ty jesteś?
Fakt - zapomniał się przedstawić, ale z drugiej strony nie pytał go o nazwisko wcześniej.
- Ja? Pochodzę z szanowanej rodziny, która stoi u boku rodziny Arrivabene w mafii Scuderii Ferrari. Jestem synem prawej ręki don Arrivabene - najbardziej wpływowego człowieka w Maranello.
Pan Zagato cofnął się o dwa kroki. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z kim ma do czynienia.
- A więc ty jesteś...
- Jestem Michael Kasmirski.
CZYTASZ
Ultimatum
AzioneRok 1958, Maranello. Do miasta rządzonego przez dwie rodziny, Arrivabene i Wolff niespodziewanie wkracza gang o znaku Czerwonego Byka, który sporo namiesza. Czy uda się obydwu rodzinom zjednoczyć i pokonać wspólnego wroga? "Wróg mojego wroga jest mo...