Rozdział 4

61 7 0
                                    

*Lucy*
Siedziałam sama w szatni i czekałam aż Amy napisze sprawdzian z historii, bo zawsze starałyśmy się wszystko zdać na 2, wtedy rodzice nie mieli bólu dupy.
Siedziałam z nogami na ławce opierając się o ścianę. Słuchałam muzyki i przeglądałam tumblera. Myślałam o wszystkim i się relaksowałam. Nagle moim oczom ukazał się on. Aaron podszedł do mnie.
- Co słychać? - zapytał mnie chłopak.
- Znasz mnie?
- Jesteś Lucy Rogers, wszyscy Cię znają, tak samo jak Amy Jackson.
- Ja jestem Aaron Jones - powiedział pewnie i podał mi rękę.
- Lucy... - uśmiechnęłam się niepewnie i uścisnęłam mu dłoń. Nigdy nie miałam problemów z pewnością siebie. Jednak przy nim czułam inaczej, onieśmielał mnie.
Usiadł obok mnie dość blisko ale nie na tyle by zaburzać moją przestrzeń. Gadaliśmy chwilę, było bardzo miło, po czym przyszła Amy.
- Oooo, kogo my tu mamy? - uśmiechnęła się i pomachała brwiami.
- Hej jestem Aaron - przedstawił się.
- Amy - podała mu rękę.
- No dobra ja już będę się zbierać, trzymajcie się dziewczyny i mam nadzieję, że do zobaczenia - zarumieniłam się.
- Pa Aaron
Gdy jego kroki ucichły opowiedziałam Amy jak nam się gadało. Byłam bardzo szczęśliwa, że sam do mnie zagadał. Pózniej poszłyśmy na kawę gdzie byłyśmy umówione z Diego.

*Amy*
Wspólnie poszliśmy do starbucksa, nie chodziłyśmy tam, bo był szpanerski tylko dlatego, że po prostu smakowała nam tam kawa.
- Jak tam sprawdzian? - zapytał mnie Diego.
- Całkiem ok, raczej 2 będzie. - uśmiechnęłam się, byłam zadowolona z tego testu mimo to, że miałam ściągi. Jakoś nigdy nie miałyśmy wyrzutów sumienia przez ściąganie, zwłaszcza z historii, kiedy w ogóle może mi się to przydać?
- Ok dziewczyny muszę wam coś powiedzieć - Diego miał tajemniczy uśmiech.
- Dajesz! - od razu się zaciekawiłam. Przytrzymał nas jeszcze kilka sekund w napięciu i....
- Umówiłem się z Eleonor! - obie mega się ucieszyłyśmy i zaczęłyśmy piszczeć. Diego już od dawna miał na nią oko i nie raz nam o niej opowiadał. Cały czas trzymałyśmy za niego kciuki.
- Gratuluję! - krzyknęła Lucy i go przytuliła, po czym ja zrobiłam to samo.
- Gdzie? Kiedy? - dopytywałyśmy się.
- W piątek do kina.
- Świetnie!
Gadaliśmy jeszcze trochę razem. Razem z Lucy dałyśmy mu dużo rad odnośnie piątkowej randki. Potem wyszliśmy z kawiarni i wróciliśmy do domu.

VERY BAD GIRLS!!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz