Rozdział 6

50 4 0
                                        

*Amy*
Obudziłam się koło południa. Strasznie bolała mnie głowa. Nikogo nie było w pokoju, więc założyłam buty i zeszłam na duł. Przy stole siedział Brian, Jeremy, Sean, Aaron i Diego, który najprawdopodobniej przyjechał żeby nas odebrać.
- Hej! - przywitali się.
- Gdzie Lucy? - zapytałam automatycznie.
- Śpi na górze, w pokoju siostry Jeremiego. - odpowiedział Aaron.
- Ona ma chyba bardzo słabą głowę - powiedział Sean.
- Tak, już po pierwszych trzech shotah zaczyna biadolić - oznajmiłam. Lucy zawsze miała słabą głowę lecz nie przeszkadzało jej to nigdy. Zresztą zawsze jest z nią przez to śmiesznie. Poszłam do kuchni, nalałam wody do największej szklanki jaka była i zaniosłam do pokoju, w którym spała Lucy.
- Hej, skarbie wstajemy - przywitałam ją siadając na brzegu łóżka.
- Kurwa ale mnie głowa napierdala! - zajęczała. - Która godzina?
- 14.30
- Jprld, umieram
- Masz tu wodę, dobrze Ci zrobi - uspokoiłam ją.
- Dzięki, jesteś wspaniała - podziękowała mi przyjaciółka.
- Kto jest na dole?
- Jeremy, Brian, Sean, Diego i Aaron - zaakcentowałam ostatnie słowo.
- To fajnie - uśmiechnęła się. Wstała z łóżka i założyła buty. Zeszłyśmy do chłopaków.
*Lucy*
Głowa napierdalała mnie tak, że po prostu masakra. Zdecydowanie za dużo wypiłam.
- Hej -przywitałam się z chłopakami.
Zjedliśmy razem śniadanie i pózniej Diego odwiózł nas do mojego domu.
Następnego dnia były urodziny Amy, nie chciało jej się urządzać żadnej wielkiej imprezy, więc po prostu  zrobiliśmy jej małą niespodziankę przed lekcjami. Chwile gadaliśmy i ona w końcu wyciągnęła wódkę, wiśniową - naszą ulubioną. Nikt się na nią nią nie skusił, bo mimo to że nie miałyśmy jakoś super odpowiedzialnych znajomych i tak woleli nie piać przed lekcjami.
- To co pijemy same? - zapytała Amy patrząc na mnie.
- Raz się żyje, YOLO! - odpowiedziałam.
Zaczęłyśmy pić łyk po łyku z gwinta. W taki sposób wypiłyśmy 500 ml. Znajomi patrzyli na nas jakbyśmy były jakieś pojebane. I tak właśnie było. Kto normalny pije alkohol przed lekcjami? I to w takich ilościach. Było nam bardzo wesoło. Śmiałyśmy się z wszystkiego i chodziłyśmy po szkole tańcząc i śpiewając. Na lekcji matematyki, która była druga, zaraz po geografii, na której pan nie zwracał na nic uwagi, zostałyśmy wyproszone z sali za zakłócanie porządku na lekcji. Zamiast do dyrektora poszłyśmy do kibla, który znajdował się na parterze i wyszłyśmy przez okno. Udałyśmy się do parku i położyliśmy się na trawie. Było bardzo miło i przyjemnie. Po chwili zadzwonił mój telefon. To była mama, z słuchawki dobiegały głośne krzyki.

VERY BAD GIRLS!!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz