5. Spacer

1.2K 79 9
                                    

F/ Nad czym tak myślisz?- zapytał Fred.
C/ Nad tym, co powiedziała ta głupia czapka.
G/ A co powiedziała?- dołączył do rozmowy George.
C/ Że jestem podobna do ojca i powinnam podążyć w jego ślady.
F/ I co w tym dziwnego?
C/ No, bo moi rodzice to mugole- powiedziałam cicho.
G/ Może się pomyliła?- chciał uspokoić mnie George.
C/ No dobra, nie rozmawiajmy o tym. Jestem głodna- powiedziałam i nałożyłam sobie jedzenie na talerz.
F/ No dobra.

*Magia czasu*
Stoimy w Pokoju wspólnym i mamy iść do naszych dormitoriów. Nie wiem dlaczego, nie chciało mi się iść do pokoju, więc rzuciłam się na kanapę.
F/ Czemu nie idziesz do dormitorium?
C/ Bo mi się nie chceee.- powiedziałam znudzona.
F/ Chodź- powiedział Fred i przerzucił mnie przez ramię.
C/ Co ty robisz?! Puść mnie!!- zaczęłam go walić pięściami w plecy.
F/ Nie mam zamiaru- odpowiedział szybko chłopak i zaczął iść, sama nie wiem gdzie. Nie biłam już chłopaka, bo wiedziałam że to nic nie wskóra.

Po chwili rudzielec postawił mnie na ziemi.
C/ Jesteśmy już?- zapytałam chłopaka.
F/ Nie- Fred znowu mnie podniósł tym razem niosąc mnie w ramionach.
C/ Gdzie my tak właściwie idziemy? Nuuudziii mi sie- zaczęłam jęczeć ze znudzenia.
F/ Wytrzymaj chwilę. Strasznie się kręcisz.- powiedział rozbawiony chłopak.
C/ Za to mnie ko- lubisz- ucięłam szybko i delikatnie się zarumieniłam.
F/ Jesteś urocza- oznajmił uśmiechnięty rudzielec. Szliśmy jeszcze chwilę korytarzami Hogwartu. Po kilku minutach drogi, zasnęłam wtulona w chłopaka.

F/ Już jesteśmy- obudził mnie cichy głos Freda.
C/ Ile spałam?- zapytałam ziewając.
F/ Najwyżej 5 minut.-odpowiedział troskliwie rudy.
C/ Gdzie jesteśmy?- Zapytałam zdezorientowana.
F/ Na błoniach.- odpowiedział chłopak z uśmiechem, odkładając mnie na ziemę.
C/ Zimno mi- powiedziałam trzęsąc się. Chłopak wziął do ręki swoją bluzę, którą miał zawiązaną na biodrach i nałożył na mnie.
F/ Lepiej?- zapytał roześmiany Fred.
C/ Troche... Ale nadal mi zimno- Rudzielec przytulił mnie, a ja wtuliłam się w jego tors- Teraz lepiej- powiedziałam szczęśliwa.

Przytulaliśmy się jeszcze kilka minut, aż w końcu oderwałam się od czekoladowookiego.
C/ Berek!- krzyknęłam, dotykając ramię Freda i uciekając w inną stronę.
F/ Osz ty!- krzyknął rudzielec i zaczął mnie gonić. Biegaliśmy tak jeszcze chwilę, w końcu Fred rzucił się na mnie i przygwoździł mnie do ziemi w taki sposób że leżałam pod nim. Spojrzałam w jego czekoladowe tęczówki i zatraciłam się w ich głębi.
F/ Cat?- powiedział do mnie chłopak.
C/ Tak?- odpowiedziałam po chwili.
F/ Jesteś metamorfomagiem?- Co?! Czemu on tak myśli?
C/ Co?- zapytałam zdezorientowana pytaniem.
F/ No, bo twoje włosy są różowe- powiedział chłopak lekko się uśmiechając.
C/ Co? Na prawdę? Super!- Wstałam spod Freda i obejrzałam moje, teraz pudroworóżowe włosy.
F/ Są jeszcze ładniejsze- wyszczerzył się chłopak.
C/ Dobra, wracajmy- czekoladowooki znowu mnie podniósł i zaczął iść w stronę Hogwartu- Fred, ja mam nogi, naprawdę mogę iść sama.
F/ Możesz, ale po co masz się męczyć?- zapytał chłopak.
C/ Ugh, no dobra- ułożyłam się w ramionach chłopaka i przytuliłam go.
F/ Jesteśmy- powiedział rudzielec, odkładając mnie na podłogę.
C/ No, to do jutra- powiedziałam i przytuliłam lekko chłopaka, który wzmocnij uścisk.
F/ No to cześć- pożegnał mnie Fred.
Udałam się do swojego dormitorium, w którym siedziała już Angelina i o rok starsze Alicja i Katie.

"Kotku" || Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz