Obudziłam się leżąc na ramieniu Freda przykryta jego bluzą. Lekko się ruszyłam, co chłopak zauważył.
F/ Hej, w końcu wstałaś śpioszku- zaśmiał się Fred- przebierz się w szaty, za 30 minut będziemy.
C/ Dobrze, ale gdzie George?- zapytałam zaspanym głosem.
F/ Poszedł do naszej znajomej, Angeliny Jonson- skądś znałam to nazwisko, tylko nie miałam pojęcia skąd. Przebrałam się w szaty i wróciłam do Freda, usiadłam obok niego i wzięłam do rąk jego bluzę.
F/ Co ty robisz?- zapytał chłopak, kiedy przytuliłam materiał.
C/ Ładnie pachnie, jak ty- chłopak spojrzał na mnie śmiesznie, gdy zorientowałam się że powiedziałam to na głos, spłonęłam szkarłatnym rumieńcem.
F/ Jesteś naprawdę śliczna gdy się rumienisz- zaśmiał się chłopak.
C/ Pożyczę ją sobie- powiedziałam, patrząc na bluzę w moich rękach. Zdjęłam płaszcz od szaty i wciągnęłam za dużą bluzę przez głowę.
F/ Wyglądasz tak słodko- powiedział chłopak. Przytulił mnie do siebie i oznajmił mi przykrą nowinę- Niestety moja droga, musisz przestać na jakiś czas cieszczyć się zapachem i miękkością mojej bluzy, ponieważ dojechaliśmy do Hogwartu!- zdjęłam okrycie i podałam je Fredowi, a on pomógł mi założyć płaszcz od szaty.Gdy wyszliśmy z przedziału zauważyliśmy tłumy uczniów, chłopak wziął mnie na ręce i przeprowadził przez pierwszorocznych.
Znaleźliśmy się przed wodą, a Hagrid wytłumaczył nam że do jednej łódki mogą wsiąść tylko 3 osoby. Ja i Fred mieliśmy to szczęście, że płynęliśky tylko we dwójkę. Po chwili oglądania widoków mój wzrok zatrzymał się na parze patrzących się na mnie czekoladowych oczu. Zupełnie zatraciłam się w oczach Freda, nie zauważyłam nawet kiedy dopłynęliśmy do Hogwartu.
F/ Cat! Cat?!- mówił do mnie chłopak.
C/ C-co się stało?- zapytałam zdezorientowana.
F/ Nie kontaktujesz, jesteśmy już na miejscu- powiedział Fred z lekką irytacją, którą przebiło rozbawienie w głosie.
C/ Przecież, jeszcze przed chwilą... W łódce...
F/ Cathy stoimy tu już od 10 minut a ty ciągle patrzysz mi się w oczy.
C/ Przepraszam- powiedziałam cicho i spuściłam wzrok spoglądając na moje buty.
F/ Ale za co?- spytał zdezorientowany Rudzielec.
C/ No, za to że się tak na ciebie patrzyłam- spojrzałam na chłopaka i kontunuowałam- i za to że zatraciłam się w twoich czekoladowych oczach- powiedziałam rozmarzona. Zaraz! Co ja powiedziałam?! Dlaczego powiedziałam to na głos?! On mnie teraz wyśmieje! Po chwili zaczęłam płakać, chłopak przytulił mnie i zapytał z troską.
F/ Dlaczego płaczesz, Kotku?
C/ B-bo ja my-myślałam że t-ty mnie wy-wyśmiejesz.- wydukałam cicho, po czym wtuliłam się w tors chłopaka.
F/ Cii, już dobrze, ja cię nigdy nie wyśmieję i nie pozwolę żeby ktoś inny to zrobił.- powiedział mi do ucha Rudzielec, po tych słowach przestałam płakać. Fred wytarł moje łzy rękawem szaty i pomógł mi uczesać włosy. Ale on jest kochany.Po kilku minutach weszliśmy do olbrzymiej sali, rozejrzałam się po pomieszczeniu, a mój wzrok utkwił na krześle na którym leżała stara brązowa czapka. McGonagall wytłumaczyła nam wszystko, jako pierwsza podeszła Angelina Johnson która trafiła do Gryffindoru, kojarzę skądś tę dziewczynę, tylko nadal nie wiem skąd. Nie słuchałam reszty uczniów, bliźniacy trafili do Gryffindoru. A ja? Stałam jak łoś, ostatnia.
Cathy White- w końcu wyczytano moje nazwkisko, usiadłam na krześle a McGonagall nałożyła mi na głowę tiarę, która nagle przemówiła.
T/ Hmm, odważna tak jak tatuś, wogóle nie podobna do matki, chociaż może trochę... Dobra, niech stracę lepiej jeśli podążysz w ślady ojca. GRYFFINDOR!!!- wyrzyczała tiara, a ja udałam się do stołu Gryfonów i usiadłam między bliźniakami.Bardzo ucieszyłam się z wyboru Tiary, ale zastanawiało mnie jedno, o co chodziło tej czapce z moimi rodzicami, przecież są mugolami. Spróbuję znaleźć sposób aby porozmawiać z tym gadającym kawałkiem materiału.
CZYTASZ
"Kotku" || Fred Weasley
FanficJedenastoletnia Cathy pochodząca z mugolskiej rodziny dostaje list do szkoły Magi i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Jak potoczy się jej historia z Fredem, synem Weasley'ów?