6. Special Project

473 56 19
                                    

  Następnego ranka, kiedy się obudziłem Franka nie było obok mnie na materacu. Usiadłem rozglądając się zmieszany przez chwilę, zastanawiając się gdzie mógłby pójść. W końcu nadal było za wcześnie, żeby cokolwiek robić, prawda? Wyjąłem telefon z torby, aby sprawdzić godzinę. Byłem zdziwiony, kiedy zobaczyłem, że dochodziło w pół do dziewiątej. O kurwa, nigdy nie spałem tak długo, zawsze wstawałem około ósmej. Musiało mi być naprawdę wygodnie dzisiejszej nocy.
  Miałem już chować telefon, kiedy zauważyłem nową wiadomość.
Frank: Wyszedłem po jakieś śniadanie dla nas. Nie chciałem cię budzić.
Gerard: Pośpiesz się, jestem głodny.
Frank: Prawie załatwione :)
  Wrócił piętnaście minut później niosąc pudełko ciastek i dwa kubki kawy postawione na wierzchu. Podszedłem, aby wziąć je zanim by spadły. Doszliśmy do materaca i usiedliśmy na nim. Frank otworzył pudełko, a ja podałem mu kawę.
- Tak dobrze pachnie..-  wymamrotałem marzycielsko. Ciepło kawy rozeszło się po moim ciele jak tylko wziąłem łyk.- Dzięki, Frank.
Frank zaśmiał się nie dowierzając.- To tylko kawa, Gerard. Brzmisz jakbym dał ci właśnie najlepszą rzecz na świecie.
- Lubię moją kawę!- odpowiedziałem w obronie, przytulając kubek do piersi.
- Tak, zauważyłem.- Frank uśmiechnął się i wziął z pudełka kawałek ciastka. Wziąłem jeszcze parę łyków kawy zanim zacząłem jeść.

  Kiedy skończyliśmy, Frank zebrał wszystko, co powinniśmy wyrzucić, a ja się ubrałem. Zauważyliśmy, że powinniśmy już niedługo wracać. Frank obiecał, że będzie w domu wcześnie, tak więc spakowaliśmy wszystko, odłożyliśmy materac na miejsce razem z pudłem rekwizytów, które przyniósł Frank i byliśmy gotowi do wyjścia.
  Tym razem to ja odprowadziłem Franka do domu, a właściwie to tylko do końca ulicy. Nie chciał, żeby jego rodzice zaczęli coś podejrzewać, kiedy zobaczyliby, że oboje wracamy do domów. Przytulił mnie krótko, rozglądając się ciekawsko po domach sąsiadów. Powiedział mi, że jego sąsiedzi nie zawahają się, aby donieść o nim cokolwiek jego rodzicom. To była naprawdę inna okolica od tej, w której mieszkam, nawet jeśli było to tylko kilka ulic dalej. Zauważyłem, że Frank zdjął też swój kolczyk z wargi. Zapytałem go dlaczego.
- Uh.. Tak naprawdę moi rodzice nie mają pojęcia, że go mam. Mam starszego kuzyna, którego przyjaciel robi piercing. Zaprowadził mnie do niego, kiedy go odwiedzałem w tamte wakacje.
- Nie wkurza cię to, że tak bardzo musisz kryć się przed swoimi rodzicami?- spytałem.
Frank wzruszył ramionami i odwrócił spojrzenie.- Trochę. Ale niedługo to się skończy. Jak tylko  skończę liceum.
Chciałem podejść bliżej niego i mocno go przytulić, ale w porę przypomniałem sobie, co Frank mówił o jego sąsiadach i musiałem się powstrzymać. Ciężko było nie móc nic zrobić.
- Także, zobaczymy się jutro w szkole.- powiedział, kiedy znów na mnie spojrzał.
- Tak, do zobaczenia jutro. Dobrze się wczoraj bawiłem, dzięki.- uśmiechnąłem się.
- Może kiedyś uda nam się to powtórzyć.- odwzajemnił uśmiech, pomachał mi na pożegnanie i odszedł. Patrzyłem jak szedł, marząc o tym, abyśmy mieli więcej czasu dla siebie. Przynajmniej zobaczę się z nim jutro w szkole.

* * *
- Cześć, kochanie. Dobrze się bawiłeś u Franka?
- Cześć, mamo.- była w kuchni, robiła właśnie coś na lunch. Podszedłem do niej bliżej, aby ją przytulić.- Bardzo dobrze się bawiłem.
- Mówiłem.- Mikey uśmiechał się stojąc w kuchennych drzwiach. Zmierzwiłem mu włosy, kiedy szedłem na górę. Poszedł za mną do mojego pokoju.- Nie, ale tak na serio- jak było?- zapytał siadając na moim łóżku.
Chodziłem po pokoju uprzątając go trochę zanim usiadłem na biurku z głębokim westchnieniem.- Mikey, chyba się w nim zakochuję.
- Nie gadaj, Sherlocku.- Mikey wywrócił oczami.- Zaproś go na randkę, idioto.
- Ale nie wiem nawet czy on czuje do mnie to samo!- jęknąłem i pochyliłem się chowając głowę w dłoniach.
- Nigdy się nie dowiesz, jeśli go nie spytasz!
- Słuchaj, ja po prostu.. jest jeszcze za wcześnie. Może powiem mu kiedyś, po prostu.. Nie w najbliższej przyszłości
Mikey westchnął.- Dobra, zostaw to, jak już będzie za późno. Ale mu powiedz.- wstał z łóżka i zmierzał ku drzwiom, kiedy zatrzymał się na chwilę, aby znów na mnie spojrzeć.- Gee, masz tylko rok zanim skończysz szkołę, a potem pewnie nie będziesz go widywał, albo będziesz bardzo rzadko. Postaraj się.- a potem wyszedł.
  Miał rację… Spotykanie się z Frankiem po skończeniu liceum będzie trudne. Ale nie chcę o tym teraz myśleć. Szkoła zaczęła się dopiero miesiąc temu, nadal mam czas.
  Zamiast myśleć o tym, wziąłem książki i zacząłem odrabiać lekcje, potem zszedłem na dół na lunch, po którym dokończyłem lekcje. Późnym popołudniem wszystko, co miało być zrobione było zrobione, więc poszedłem wziąć prysznic, a później zszedłem na dół, aby obejrzeć film z Mikey’m i mamą. Miły, normalny, niedzielny wieczór.
  Film skończył się naprawdę późno, więc ja i Mikey poszliśmy zaraz spać. Kiedy właśnie układałem się pod kołdrą usłyszałem jak mój telefon wibruje na stoliku nocnym. Wziąłem go i zobaczyłem wiadomość od Franka.
Frank: Dobranoc G, do zobaczenia jutro w szkole :)
Gerard: Dobranoc, Frank :)
  Naprawdę lubiłem dostawać takie esemesy od niego. To znaczyło, że myśli o mnie wystarczająco dużo, aby napisać esemesa tak z nikąd.
Parę minut później zasnąłem, nadal trzymając telefon w dłoni.

Pretentious Little Punks With Lip Rings || frerard PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz