10. Night Fright

444 50 6
                                    

  Do halloweenowej imprezy zostało tylko kilka dni, a ja nadal nie miałem pomysłu na swój kostium. Nie robiliśmy jej w dniu Halloween, ale i tak było blisko. Frank oczywiście przebierał się za wampira. Naprawdę powinienem poprosić go o pomoc, ale znając go na pewno bym, tego żałował. Kto wie, jaki absurdalny kostium by dla mnie znalazł? Nie chcę wiedzieć.
  Przez ostatnie parę dni widywałem go dość często i teraz czułem się już lepiej będąc z nim. Wszystko było już takie naturalne, a my czuliśmy jakbyśmy byli.. połączeni. W szkole nie było aż tak dobrze. Niektórzy zaczynali gadać o naszej dwójce, więc musieliśmy trochę poudawać, żeby wreszcie się odczepili. Wyglądało na to, że podziałało, tylko na jak długo? W końcu kiedyś będziemy musieli się z tym zmierzyć. Rodzice Franka przecież jakoś się zorientują (na pewno, rodzice jakoś dziwnym trafem zawsze wszystko wiedzą).

* * *
  Okej, poddałem się. Poddałem się i poszedłem do Leili po pomoc w wymyśleniu mojego kostiumu na Halloween. Na szczęście, w odróżnieniu do Franka, dziewczyna nie zamierzała torturować mnie jakimiś absurdalnymi pomysłami. Razem zrobiliśmy burzę mózgów z pomysłami, dopóki razem nie zgodziliśmy się na pewien kostium. Miałem iść na przyjęcie przebrany za szeryfa. Nie takiego typowego, westernowego szeryfa. Mój kostium musiał być bardziej mroczny. Nie był to najwspanialszy pomysł na świecie, ale teraz przynajmniej miałem cokolwiek. Kiedy spytałem Leili za co ona się przebiera, odpowiedziała mi, że wacha się między dżinem a czarownicą. Powiedziałem jej, że podoba mi się pomysł z dżinem. Był unikalny, inny, perfekcyjny dla Leili.
  Tak więc w końcu miałem zaplanowany mój halloweenowy kostium. W sam raz na czas. Przyjęcie miało odbyć się jutro, w sobotni wieczór. Frank miał wpaść do mnie wcześniej tak, abyśmy razem mogli się przygotować, a potem jeszcze zdążyć poukładać wszystko w starym teatrze. Ray i Bob przynosili jedzenie, a my już wcześniej zanieśliśmy tam trochę dekoracji. Musieliśmy tylko przęstko pozawieszać i poukładać.
 
  Frank przyszedł do mnie późnym popołudniem, a ja od razu szybko zaprowadziłem go do mojego pokoju, zanim moja mama, albo gorzej- Mikey, zdążyliby go zatrzymać na rozmowę. Zamknąłem za nami drzwi, a Frank od razu rzucił się na moje łóżku, czując się zupełnie tak jakby był u siebie. Wyglądało to tak, jakby tu należał, miła myśl. Podszedłem do niego i ściągnąłem go z łóżka, mimo jego protestów.
- Okej, Gee. Nie powiedziałeś mi jeszcze o swoim kostiumie. Za co się przebierasz?- Frank grzebał w swojej torbie, aby zaraz wyjąć pelerynę, kły i wszystko inne, czego potrzebował do przebrania się za wampira.
  Wyjmowałem ubrania z mojej szafy, odwróciłem się do niego na moment i uśmiechnąłem się.- Poczekasz to zobaczysz.- Wziąłem ubrania pod pachę i skierowałem się w stronę łazienki.
- Oj, no weź. Powiedz mi..- Frank poszedł za mną i owinął swoje ramiona wokół mojego pasa.- Proszę?
  Zaśmiałem się i wywinąłem z jego objęć, kiedy zaczął całować moją szyję.- Zobaczysz!- pocałowałem go lekko.- To tylko potrwa chwilkę.
  Puściłem mu oczko, po czym zniknąłem w łazience. Frank w tym czasie wrócił do szukania swojego kostiumu, cicho mówiąc coś do siebie.

* * *
  Skłamałem (cóż to za nowość?). To zajęło mi dłużej niż chwilkę. Zrobiłem to dlatego, bo wiedziałem jak bardzo wkurzy to Franka. Nienawidził nie wiedzieć czegoś. Tak więc, kiedy byłem już gotowy poczekałem jeszcze chwilę dłużej niż potrzeba w łazience zanim nie usłyszałem pukania do drzwi.
- Kończysz już?- zawołał.
- Nie do końca..- odpowiedziałem uśmiechając się kiedy usłyszałem jak wzdycha z zniecierpliwienia.
- Wiem, że robisz to specjalnie!- zapukał jeszcze raz, śmiejąc się.
- Nie mam pojęcia o czym mówisz!
- Gerard!
Zaśmiałem się i w końcu podszedłem, aby otworzyć drzwi.- Dobra, wychodzę już.
  Przysięgam, że dosłownie usłyszałem jak szczęka Franka spotyka się z podłogą, kiedy wyszedłem. Jego wzrok przeszedł po całym moim ciele, a ja poczułem jak moje policzki stają się cieplejsze.
- Wow..- wydusił.- No, to było warte czekania.
  Uśmiechnąłem się i spuściłem wzrok. Później znów na niego spojrzałem.- To nic oryginalnego czy coś…
  Miałem na sobie obcisłe czarne rurki, gładką czarną koszulkę i wycieruchową marynarkę. Na szyi miałem przewiązany czerwony szal, a drugi, tym razem czarny, na moim lewym nadgarstku. Miałem też plakietkę szeryfa i oczywiście eyeliner. To nie było nic specjalnego, ale Frank zdawał się być zadowolony.
- Wyglądasz dobrze.- poruszył brwiami i uśmiechnął się, co przykuło moją uwagę do jego teraz widocznych kłów.
Dotknąłem jego ramienia- Ty też wyglądasz niczego sobie, Drakulo.
- Mówię serio, wyglądasz wspaniale.- wziął mnie za rękę i przysunął bliżej siebie.
- Dzisiejszy wieczór będzie wspaniały..- pochyliłem się, aby go pocałować, umiejscowując swoje dłonie przy jego twarzy, kiedy te należące do niego oplotły mnie w pasie. Kiedy skierował swoje pocałunki na moją szyję, mogłem poczuć jak jego kły lekko drążnią moją skórę, przez co zaśmiałem się cicho. Lekko odepchnąłem go od siebie.
- Chodź, musimy już iść.
Frank niechętnie się ode mnie odsunął.- Dobra, ale to nie kończy się tutaj. Znajdziemy jakoś czas, żeby na chwilę zniknąć z imprezy.
Przewróciłem oczyma, po czym otworzyłem drzwi od mojego pokoju.- Na pewno.

Pretentious Little Punks With Lip Rings || frerard PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz