8. Meet You In the Middle

525 53 26
                                    

  W sobotni poranek obudził mnie dźwięk deszczu uderzającego w moje okno. Musiało być już naprawdę późno, zważając na to, że zeszłej nocy nie położyłem się wcześnie spać. Usiadłem i przetarłem jeszcze zaspane nieco oczy, po czym spojrzałem z niesmakiem na padający deszcz. Nie ma co, świetny początek sobotniego poranka. Ale później przypomniałem sobie, że spotykam się dzisiaj z Frankiem. Frankiem, który przyszedł do mnie o trzeciej nad ranem i powiedział, że też mnie lubi w ten sposób. Miałem nadzieję, że nie był to tylko sen.
  Wziąłem ze sobą telefon i zszedłem na dół na śniadanie. Frank powiedział, że zadzwoni, dlatego też nosiłem ze sobą telefon wszędzie. Tak na wszelki wypadek. Mikey zauważył jak, co każde dziesięć sekund spoglądam na telefon i uniósł ciekawsko brew w górę. Skinąłem tylko głową i powiedziałem „później”, po czym kontynuowałem jedzenie. Sprzątałem właśnie po sobie talerz, kiedy usłyszałem jak mój telefon dzwoni. Prawie upuściłem wszystko, co trzymałem i ruszyłem, aby odebrać.
- Ważny telefon?- spytała mama, kiedy byłem już w połowie schodów.
Zamknąłem za sobą drzwi i kiedy byłem już bezpieczny w swoim pokoju, przyłożyłem telefon do ucha.
- Halo?
- Cześć, tu Frank.
Jak gdyby telefon nie wyświetlał mi, kto dzwoni.- Oh, cześć Frank.- starałem się brzmieć naturalnie.
- Nie obudziłem cię?
- Nie, nie.. Jestem już na nogach od jakiegoś czasu.
- Okej, dobrze.- zamilkł na chwilę.- Uhh.. wczorajszej nocy..
Położyłem się na łóżku, gryząc nerwowo wargę. Więc to jednak nie był sen.- Tak, wczorajszej nocy.. Tak w ogóle to cały czas masz mój esej.
Frank zaśmiał się cicho.- Chcesz go z powrotem?
- Nie za bardzo.. Zatrzymaj go, jeśli chcesz.
- Dzięki.. Myślę, że go zatrzymam. Tak, wiesz, na pamiątkę.- mogłem praktycznie słyszeć jak się czerwienił.- W każdym razie.. To co stało się wczorajszej nocy- jesteśmy.. Czy to znaczy, że się spotykamy?
W zasadzie nie myślałem jeszcze o tym.. – Emm, myślę, że tak..- żaden z nas nie zapytał się o to oficjalnie, ale przecież to nie było potrzebne.
Frank był przez chwilę cicho. Później: Gerard?
- Tak?
- Będziesz się ze mną spotykał?
- Emm, tak. O-oczywiście…- wymamrotałem.
- Chciałem po prostu zrobić to.. oficjalnie, czy coś.
- Oh, O-okej.- To była naprawdę krępująca rozmowa.- Uh, chcesz się dzisiaj spotkać?
- Tak, uh.. Moich rodziców nie ma dzisiaj w domu. Możesz przyjść- obejrzymy film czy coś.
Czy coś. O kurde, sam z Frankiem w jego domu? – Pewnie, o której?- mój głos zaczął być dziwnie wysoki.
- Kiedy chcesz. Jestem w domu cały dzień, także..
- Okej. Myślę, że pewnie przyjdę za około godzinę, czy coś.
- Super. Więc, uh.. Do zobaczenia niedługo?
- Tak, do zobaczenia niedługo.
- Cześć, Gee
- Cześć, Frankie.- uśmiechnąłem się, kiedy zachichotał, gdy się rozłączał. Frank Iero, siedemnastoletni chłopak czy czternastoletnia dziewczyna?
  Ubrałem się tak szybko, jak potrafiłem. Tym razem użyłem eyelinera pierwszy raz od wieków. W końcu czułem, że muszę się jakoś prezentować. Kiedy byłem gotowy poszedłem do pokoju Mikey’a i zapukałem do drzwi.
- Co?- spytał, otwierając drzwi w ułamku sekundy.
- Niedługo idę do Franka i chyba.. tak jakby trochę panikuję.- rzuciłem.
- Przychodzisz do swojego młodszego brata o radę dla gejowskiego związku? Gerard, twoje życie naprawdę jest pojebane.
Uderzyłem go w ramię, kiedy pozwolił mi wejść do środka.- Dasz mi dobrą radę.
- Wiem.- usiadł na łóżku uśmiechając się.- Więc.. Idziesz do Franka.
Przytaknąłem.- Tak jakby uh.. się spotykamy.- Przyglądałem się wyrazowi twarzy Mikey’a i przysięgam, że w przeciągu zaledwie dwóch sekund jego twarz zmieniła się z zaskoczonej do rozumiejącej.
- Więc w końcu zadałeś to pytanie, huh?
- Mikey, my się spotykamy, a nie jesteśmy zaręczeni.
- Jeszcze nie.- uśmiechnął się, a ja przewróciłem oczami.- Nie, ale na serio. W końcu zapytałeś go o to?
- W zasadzie.. nie. To długa historia.
- W takim razie opowiesz mi ją później. Więc to Frank spytał ciebie?
- Tak.
- Mięczak.
- Hej!- krzyknąłem.- Zapytałbym, ale on zrobił to pierwszy!- W zasadzie tak było. Nie musieliśmy się o to pytać. On po prostu.. to zrobił. Nie żeby mi to przeszkadzało.
- Okej, okej. Więc, idziesz do niego, w końcu się spotykacie.. Czym się tak martwisz? Przecież już spędzałeś z nim noc wcześniej.
- Tak, ale… Wtedy tylko spaliśmy w starym nawiedzonym teatrze. I byliśmy tylko przyjaciółmi! A teraz się spotykamy, jego rodziców nie będzie, wiec będziemy sami w jego domu. Jestem przerażony tym co może się stać.
Mikey wzruszył ramionami i uśmiechnął się.- Weź prezerwatywę?- zasugerował.
- Mikey! To nawet.. My nigdy.. Mikey!- spojrzałem na niego.- Może nie powinienem iść.
- Tylko żartuję! Gerard, jeśli zostaniesz, wiesz, że będziesz tego żałował. Naprawdę uważam, że nie masz czym się martwić. A jeśli coś się wydarzy, a ty będziesz czuł, że to posuwa się za daleko, po prostu powiedz, że chcesz przestać. Oj dawaj, Gee. Będzie dobrze. To twój chłopak na litość boską, nie możesz tak po prostu go zignorować.- Mikey uśmiechnął się uspakajająco.
Westchnąłem i wziąłem kilka głębokich wdechów, aby się uspokoić.- Tak.. Tak, masz rację.
- Ja zawsze mam rację.
Przewróciłem oczami i przytuliłem jego chude ciało.- Dobra, więc idę. Dzięki, Mikey.- skierowałem się do wyjścia.
- Polecam się na przyszłość.- uśmiechnął się ponownie i kontynuował czytanie komiksu.

Pretentious Little Punks With Lip Rings || frerard PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz