Twenty

170 5 0
                                    

Od 3 dni siedzę i nie wychodzę z domu. Jutro ma odbyć się pogrzeb pana Franka. Jestem załamana. Mimo, że nie był mi aż taki bliski. Pewnie zastanawiacie się jak zareagowali moi rodzice na Sama. A więc nie mogli w to uwierzyć, mama się z emocji popłakała i w ogóle. Mój brat poznał Luka. Polubili się.

Dzień jak co dzień. Zeszłam na dół w piżamie, bez makijażu i patrzenia się w lustro. Miałam wszystkiego dość. Mam 16 lat, a odechciewa mi się żyć. Na dole zastałam brata z przygotowanym śniadaniem. Starał się on mnie pocieszać tak jak ja jego wtedy. Myślę nad powodzeniem mu o mojej ciąży, Chrisie i tym wszystkim gdy go nie było. Podziękowałam mu i zaczęłam śniadanie. Jadłam z nim w ciszy.

- Jak się trzymasz mała?- zapytał mnie zmartwiony.

- Czuję się tak jak wyglądam, czyli chujowo- mruknęłam.

- Będzie..- chciał powiedzieć " będzie dobrze", ale ugryzł się chyba w język. Wiedział, że ma nie wypowiadać tych słów- Ej uśmiech- westchnął.

- Od trzech dni Luke się nie odzywa, nie przychodzi i ma mnie totalnie w dupie.

- Bo też jest załamany.

Rozumiem, ale brakuję mi go. Bez niego czuję pustkę..

- Wiem- uśmiechnęłam się fałszywie.

- Tylko nie udawany uśmiech- westchnął.

- Przepraszam brat- odpowiedziałam i przytuliłam się do jego klatki piersiowej. Przy nim czułam się bezpiecznie.- Gdzie rodzice?

- Pr- zaczął.

- Praca- dokończyłam za niego- rozumiem.

- Kocham cię siostra, pamiętaj o tym.

- Pamiętam, ja ciebie też- wstałam i poszłam do swojego pokoju.

Usiadłam na łóżku i zerknęłam na telefon. Mnóstwo wiadomości, ale żadna od Luka.

Nie wytrzymam.. przysięgam..

* Aktywny 3 dni temu*

Ja: Hej kochanie, pamiętasz o mnie jeszcze?

Uświadomiłam sobie, że warto by było odpisać reszcie, bo pewnie też się martwią.

Lily: Jak się trzymasz maleńka?
Lily: Odpisz mi proszę..

Olaf: Hejka
Olaf: Dobrze już?
Olaf: Martwię się Amy..

Amber: Hej! Robimy nie długo casting do cheerleaderek. Mam nadzieję, że nie zrezygnowałaś. Czekamy na ciebie!

Chris: Kotek gdzie się podziewasz?
Chris: Myślisz, że nie chodząc do szkoły i tak coś zdziałasz?
Chris: I tak cię znajdę;**
Chris: Czekam na ciebie w szkole kochanie

Nie wytrzymałam. Z moich oczu wypływały łzy. Starałam się je kontrolować, ale nie udało mi się to. Wzięłam moje pudełeczko do rąk i wyciągnęłam żyletkę. Jeżeli myślicie skąd mam pudełeczko jeżeli wtedy byłam w lesie.. mam ich kilka. Przejechałam powoli ostrzem po moim nadgarstku. Zrobiłam 3 kreski.

Za to, że jestem zła córka i dziewczyna..

Za to, że zniszczę Lukowi teraz życie..

Za to, że noszę w sobie dziecko..

Gdy usłyszałam czyjeś kroki i pukanie do drzwi spanikowałam. Szybko wzięłam żyletkę oraz telefon. Pobiegłam do łazienki i się zakluczyłam.

- Amy, chcesz gdzieś wyjść?- usłyszałam zmartwiony głos brata.

- Nie- wydusiłam z siebie- muszę się przygotować psychicznie na pogrzeb.

- No dobrze, jestem u siebie- odpowiedział, a ja odetchnąłam z ulgą.

Doprowadziłam się do normalnego stanu i wyszłam z łazienki. Położyłam się na łóżku i zaczęłam oglądać telewizję.

[ Luke ]

Mineły trzy dni.. Od trzech dni olewam wszystkich, nie wychodzę z łóżka i płacze. Mimo tego, że jestem chłopakiem chyba mogę racja? Oczywiście wychodzę do toalety jeżeli muszę. Nie obawiam się, że po drodze kogoś spotkam, ponieważ mama codziennie płacze w pokoju. A ja jako syn powinienem ją wspierać.. Jestem beznadziejny.

Od wyjścia ze szpitala nie miałem z nikim kontaktu. Nie wchodzę na żadne portale społecznościowe, bo nie mam na to siły. Wiem, że każdy się pewnie martwi czy coś. Amy pewnie też.

Jutro pogrzeb. Boję się. Muszę nastawić się psychicznie. Alex też nie daje sobie rady. Megan czasami do niego zagląda, ale słyszę, że on nie ma ochoty na jakąkolwiek rozmowę.

[ Amy ]

To dziś.. Pogrzeb wspaniałego ojca, męża i mężczyzny. Człowieka, który był radosny, szczęśliwy. Który kochał życie. Który chciał naprawić swoje błędy lecz nie mógł..

Na dziś wybrałam prostą, czarną sukienkę, którą miałam na pogrzebie babci. Odeszła ona kilka lat temu, a ja mimo to mieszczę się w nią. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Zakryłam moje niedoskonałości po czym ubrałam baletki. Gotowi wyszliśmy z domu.

Miałam się dziś wypowiedzieć. Szczerze? Nie przygotowałam żadnej przemowy. Będę improwizować. Sam cały czas wspierał mnie. Rodzice także. Gdy byliśmy już przed kościołem zaczęłam się bać. Brat pomógł mi wyjść po czym mnie przytulił.

- Maleńka dasz radę- westchnął i mnie puścił.

Pokierowaliśmy się w stronę budynku i zajęliśmy drugą ławkę.

[ Luke ]

Byłem załamany i zestresowany jednoczenie. Ja, Amy, Alex i mama mieliśmy przemawiać. Reszta albo nie chciała albo się bała.

Usiadłem w pierwszej ławce kiedy zobaczyłem ją. Szła ona obok rodziców i brata. Blondyn ubrany był w czarny garnitur. Ona natomiast miała ubraną prostą, czarną sukienkę. Swoje blond włosy zostawiła rozpuszczone. Na jej twarzy dostrzegłem smutek.

Ona też cierpi..

***

- Frank, a raczej mój ojciec był dobrym człowiekiem popełniającym błędy.. jak każdy. Nie było go, ale wrócił chcąc wszystko naprawić. Zawsze chciałem nauczyć się grać w piłkę i spędzać z nim czas. On niestety pracował na mnie i moją rodzinę. Wracając.. wrócił i nauczył mnie tego.. Spędzał ze mną czas. Zwracał mi uwagę. Pokazał, że jestem dla niego i innych kimś ważnym. Kochałem go całym sercem, ponieważ był to mój tata. Nie było go, wrócił i ponownie zniknął. Nic nie dzieje się bez powodu.. Może tak właśnie miało być? Może tam mu jest lepiej? Mam taką nadzieję- szepnęłem do mikrofonu i zeszłem z podestu.

Skierowałem się do ławki gdzie siedziała moja mama i brat, którzy byli po swoich przemowach. Ostatnie słowa miała wypowiedzieć ona..

- Witam tu wszystkich zgromadzonych. Mam na imię Amy i jestem dziewczyną Luka. Dlaczego przemawiam? Ponieważ chcę. Chcę wypowiedzieć kilka słów od siebie.
Pan Frank był cudownym ojcem i mężem. Nie wiem dlaczego to akurat on zginął. Chyba tak musiało być. Nie mogę go ocenić, ponieważ nie znałam go dobrze, ale wiem, że był dobrym człowiekiem. Mogłam zawsze mu coś powiedzieć czy inne takie. Nawet zabrał nas nad morze. Chcę aby było mu tam lepiej.. dziękuję- powiedziała i wytarła łezkę z polika. Widziałem, że każdego to dużo kosztuje. Mimo, że płakała i tak była moja malutką kochaną dziewczyną.

Po mszy udaliśmy się na cmentarz gdzie odbył się koniec ceremonii. Każdy płakał. Dlaczego pogrzeby muszą być takie smutne? Po zakopaniu trumny każdy położył bukiet kwiatów i zapalił znicz. Pomodlili się i odeszli.

Trudna Droga Do SzczęściaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz