Thirteen

152 4 2
                                    

[Sam]

Poszliśmy kawałek dalej zostawiając Johna samego. Stanęliśmy w końcu przy palarni na dworze. Nikogo tu na szczęście nie było. Zauważyłem, że blondyn jest zdenerwowany. Nie dziwię mu się. Wyrządził mi i Lily krzywdę, ale w końcu jest dla mnie jak brat. Najprawdopodobniej mu wybaczę. Nie potrafię żyć bez tego idioty.

- Sam- zaczął niepewnie- Chciałem cię przeprosić.. Wykorzystałem to z Britt, aby Lily była ze mną.. Ja się w niej też zakochałem stary- opuścił głowę w dół.

- Ehh.. Ricky, Ricky gdybyś nie był mi tak bliski nie wybaczyłbym ci- uśmiechnąłem się lekko- A poza tym jesteście szczęśliwi, więc o co chodzi?

- Nie jesteśmy już razem- rzucił, a ja otworzyłem szerzej oczy.

- Jak to? Przecież byliście tacy szczęśliwi.

- Taa.. Ale gdy dowiedziała się, że ją oszukałem i ona ci się podoba zerwała ze mną. Woli ciebie- wyciągnął papierosa i go zapalił.

- Nie wiedziałem. Przepraszam, że ci to rozjebałem.

- Sam, przestań. To ja rozjebałem. Nie powinienem jej okłamywać. Przeze mnie oddaliliście się od siebie. Jestem debilem.

- Jesteś, oj jesteś, ale nie przejmuj się- zaśmiałem się.

- Luz. Jakoś bez niej wytrzymam. Mam nadzieję, że chociaż wybaczy mi jak kumplowi.

- Raczej tak, nie będziesz zły jakbym z nią był?- zapytałem zwracając wzrok na niego.

- Nie. Wracam do mojego starego trybu życia czyli panienki na jedną noc- zaśmiał się.

- A jak tam wasze dzieci?- nie mogłem przestać się śmiać, a on razem ze mną.

- Najebane łażą- zażartował kiedy wracaliśmy do środka.

- No! Widzę pogodzeni- odezwał się John gdy wróciliśmy.

- Nie inaczej- powiedziałem- Wódkę proszę- zwróciłem się do barmana.

[Lily]

Cieszę się, że mam spowrotem dobry kontakt z Samem. Jesteśmy naprawdę zgraną paczką i nie chcę mieć z nikim spiny. Muszę jeszcze pogadać z Rickim. Mam mu to za złe, ale to mój przyjaciel od zawsze.

Sam zostawił nam wolną chatę więc zrobiłyśmy sobie mini imprezkę. Nalałyśmy sobie soczku do kieliszków i puściłyśmy The Vamps.

- I've been up all night, no sleep
Cause I feel like I'm always dreaming
All night, no sleep
Cause I feel like I'm always dreaming
Wide awake, that's okay, as long as I'm with you
I'll be up all night, no sleep
Cause I feel like I'm always dreaming

[ Całą noc nie zmrużyłem oka, zero snu
Bo czuję się, jakbym bez przerwy śnił
Całą noc, zero snu
Bo czuję się, jakbym bez przerwy śnił
Całkowicie rozbudzony, ale to w porządku, dopóki jestem z Tobą
Nie zmrużę oka całą noc, zero snu
Bo czuję się, jakbym bez przerwy śnił]

Darłyśmy morde na cały dom. Jednak są plusy pracy naszych rodziców. Upijamy się właśnie soczkiem i śpiewamy super piosenki. Jesteśmy jeszcze młode i musimy wykorzystać ten czas przed dziećmi Amy, a potem moimi dziećmi.

- Mm.. Ale dobry ten soczek- zaśmiała się Amy.

- Zamknij się, bo gdyby nie twoje bobasy piłybyśmy wódkę- odezwałam się.

- Jak chcesz możesz przecież pić.

- Samej nie warto- przytuliłam się do niej.

- A ty?

- Co ja?- spojrzałam na nią.

- Planujecie dzieci z Samem?- zapytała, a ja wybuchłam śmiechem.

- Jezu.. Jesteś niemożliwa- westchnęłam- My nawet razem nie jesteśmy. A wiesz jakby moi rodzice zereagowali na dziecko? Masakra by była.

Moja przyjaciółka się zaśmiała, a ja razem z nią. Oczywiście naszą super imprezę musiał ktoś przerwać. Odebrałam pośpiesznie telefon, aby zbyć tego kogoś.

- Halo?- zapytałam.
- Hej kotku- usłyszałam głos Sama. Ewidentnie coś pił.
- Co piłeś?
- Jaaa? Nic- zaśmiał się.
- Gdzie jesteś i z kim?!
- W naszym pubie z Rickim i Johnem mamusiu- odpowiedział, a ja spojrzałam z ironią na Amy.
- Zaraz tam będziemy- mruknęłam i się rozłączyłam.

Poszłam ubrać na siebie jakaś bluzę, ponieważ pogoda była z dnia na dzień gorsza. W końcu niedługo święta. Przyjaciółka w ten czas zamówiła nam taksówkę. Wzięłam telefon i wyszłam kiedy ona przyjechała. Amy podała odpowiedni adres taksówkarzowi i po kilku minutach tam byłyśmy. Bez problemu weszłyśmy do środka. Przy barze zauważyłyśmy trójkę idiotów. Podeszłyśmy tam i pomogłyśmy im wyjść. Najlepiej z nich trzymał się John.

- Pojedziemy moim autem- powiedział.

- Ale my nie mamy prawka- zwróciłam się do bruneta.

- Pomogę ci jechać- rzucił- Ja nie jestem w stanie.

- Przecież ja mogę zabić was i dzieci!

- Nie panikuj mała tylko wsiadaj za kierownicę- rzucił mi kluczyki, które złapałam.

Niepewnie weszłam do auta i odkręciłam stacyjkę. Powoli wyjechałam i zaczęłam jechać. John zmieniał za mnie biegi, a ja kierowałam i regulowałam prędkość. Jechaliśmy naprawdę wolno, ale ja chcę wrócić do domu cała. Zaparkowałam łagodnie pod domem Amy. Pozwoliła ona dziś wszystkim u niej nocować, ponieważ naszych rodziców znowu nie ma. Wzięłam Sama, a Amy Rick'a i zaprowadziłyśmy ich do pokoju blondyna. John ledwo się trzymał, ale szedł za nami. Położyłam przyjaciela na łóżku, a reszta sama sobie znalazła miejsce. Lekko zmęczone poszłyśmy do pokoju Amy. Zabrałam swoją piżamę i pokierowałam się do łazienki. Weszłam pod prysznic na rozluźnienie. Ciepłe krople spływały po moim ciele. Następnie namydliłam się jagodowym płynem. Po gorącym prysznicu owinęłam się w ręcznik. Ubrałam swoją koszule do połowy ud i wyszłam z łazienki. Na korytarzu spotkałam Sama.

- Co ty tu robisz?- zapytałam- Miałeś spać!

- Lily..- zaczął się do mnie przybliżać- Ja cię kocham- podszedł do mnie i pocałował mnie.

Oddałam ten pocałunek. Jestem idiotką. On jest najebany, a ja to głupia wzięłam do siebie. Oderwałam się od niego patrząc mu w oczy.

- Szkoda, że jesteś pijany- mruknęłam ostatni raz patrząc na niego.

Wyminęłam go i poszłam do pokoju Amy. Blondynka siedziała przy komputerze najwidoczniej czegoś szukając. Zauważyła, że przyszłam już i się uśmiechnęła.

- Pisałam z Olafem- odezwała się.

- Co z nim?- spojrzałam na nią smutno. Jemu znowu się pogarszało.

- Jak zwykle nic nie wiadomo- mruknęła- Oglądamy coś?

- Jasne- odpowiedziałam i położyłam się na łóżku.

______________________

Wesołych świąt wielkanocnych i mokrego dyngusa ❣

Trudna Droga Do SzczęściaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz