Dzwonki przy drzwiach zadźwięczały melodyjnie, ogłaszając wejście klienta.
- Hej Dalia
- No, hej - odrzekła dziewczyna za ladą.
- Zaraz po wstaniu stwierdziłam, że nie mam kawy... - Nagle spostrzegła leżące na ladzie kartonowe pudełko z pączkami. Oczy się jej zaświeciły. - Ojej, czy to są te z nadzieniem waniliowocynamonowym?
- Tak. - Dalia westchnęła z zazdrością, patrząc, jak Anna podnosi ciastko do ust. Sama ciągle musiała liczyć kalorie, Anna zaś bezkarnie jadła za trzech.
Przyjaźniły się od najmłodszych lat, choć różniły się jak woda i ogień. Jedna czerwonowłosa, a druga blondynka; jedna średniego wzrostu i drobna, druga wysoka, o zaokrąglonych kształtach. Anna była ryzykantką, zawsze przewodziła, uwielbiała przygody,a Dalia lubiła stać w drugim szeregu, nie wysuwać się na czoło; zwykle wskazywała na niedociągnięcia lub słabe punkty planu, które przyjaciółka obmyślała, po czym entuzjastycznie przyłączała się do zabawy.- No i jak ci się podoba na starych śmieciach?
- Ogromnie - wymamrotała z pełnymi ustami Anna.
- Prawie nie pokazujesz się w miasteczku.
- Bo mam kupę roboty. Dom się sypie. Ciotka nie zawracała sobie głowy naprawami. - W jej głosie nuta żalu mieszała się z nutą czułości. - Bardziej interesowała ją praca w ogródku niż cieknący dach. Może gdybym nie wyje...
- Przestań się obwiniać - przerwała jej Dalia, ściągając gniewnie brwi. - Przecież wiesz, że chciała, abyś przyjęła tę pracę w szkole tańca. Faye Ebbott zmarła w wieku piedziesięciu czterech lat; mało komu dane jest tyle cieszyć się życiem. W dodatku do samego końca była dzielna i dziarska.
Anna parsknęła śmiechem.
- To prawda. Czasem wydaje mi się, że wciąż siedzi w kuchni na bujaku i pilnuje, czy na pewno pozmywałam wszystkie naczynia. - Odepchnęła od siebie wspomnienia, by przypadkiem się nie rozplakać. - Widziałam w polu Raya Messnera z synem... - Skończywszy pączka, wytarła dłonie o spódnice. - Myślałam, że Dylana capnęło wojsko?
- Tak, ale swoje już odsłużył. Wyszedł tydzień temu. Wkrótce żeni się z dziewczyną, którą poznał w Karolinie Południowej.
- Serio? Dalia pokiwała z zadowoleniem głową. Jako właścicielka sklepu na
ogół wiedziała o wszystkim, co się dzieje w miasteczku.
- Dziewczyna jest sekretarką w kancelarii adwokackiej. W przyszłym miesiącu przyjedzie tu z wizytą.
- Ile ma lat? - spytała Anna, sprawdzając wiadomości przyjaciółki.
- Dwadzieścia jeden. Anna wybuchnęła śmiechem.
- Och, Dalia, jesteś niesamowita! Dziewczyna popatrzyła z sympatią na swoją przyjaciólkę.
- Cieszę się, że wróciłaś. Stęskniliśmy się za tobą.
- Gdzie Edi? - Anna oparła się biodrem o ladę.
- Z Alexsem na górze. - Na myśl o mężu i synku twarz Dalii rozpromieniła się. - Ten mały diabełek, puszczony samopas, rozniósłby sklep na kawałki. Po południu zamieniamy się; Alex obsługuje klientów, a ja pilnuję Ediego.
- Takie są korzyści, kiedy mieszka się w tym samym miejscu, co pracuje.
Dalia, która nie chciała niczego narzucać przyjaciółce, skwapliwie skorzystała z okazji, że Anna sama poruszyła temat miejsca pracy.
- Powiedz, wciąż myślisz o remoncie domu?
- Nie myślę. Decyzja już zapadła. - Na moment Anna zamilkła, po czym, przeczuwając reakcję Dali, szybko dodała: - Przyda się w miasteczku jeszcze jeden sklepik z antykami, a do takiego, który sąsiaduje przez ścianę z muzeum, turyści na pewno będą chętnie zaglądać.
- Ale to takie ryzykowne - jęknęła Dalia, którą przeraził błysk podniecenia w oczach przyjaciółki. Zawsze pojawiał się wtedy, gdy zamierzała podjąć kolejne szalone wyzwanie. - Koszty całego przedsięwzięcia...
- Starczy mi pieniędzy, przynajmniej na początek. - Anna wzruszyła ramionami. - Na razie mogę sprzedawać antyki po ciotce i stopniowo wzbogacać asortyment. Chcę tego, Dalia - rzekła stanowczym tonem, widząc grymas na twarzy przyjaciółki. - Zawsze chciałam otworzyć własny interes. - Rozejrzała się po małym, doskonale zaopatrzonym sklepie. - Kto jak kto, ale ty powinnaś mnie zrozumieć.
- Rozumiem, ale... ja mam Alexa, który mi pomaga. Sama, w pojedynkę, nigdy bym się na coś takiego nie odważyła.
- Uda mi się. - Anna zamyśliła się. - Wiesz, oczami wyobraźni widzę, jak to wszystko będzie kiedyś wyglądało...
- Czeka cię ogromny remont.
- Konstrukcja domu pozostanie bez zmian. Po prostu muszę go odnowić, dokonać paru przeróbek, naprawić usterki. - Machnęła lekceważąco ręką. - Ale to wszystko i tak musiałabym zrobić, gdybym chciała w nim zamieszkać.
- A dokumenty, pozwolenia?
- Już wystąpiłam do właściwych instancji.
- Opłaty, podatki...
- Rozmawiałam z księgowym. - Uśmiechnęła się, słysząc przeciągły jęk. - Posłuchaj, mam świetną lokalizację, znam się na antykach i mogę szczegółowo opowiedzieć przebieg wszystkich bitew toczonych podczas wojny secesyjnej.
- Co czynisz przy każdej okazji.
- Oj, uważaj - ostrzegła Anna. - Bo zaraz... Ponownie zabrzęczał dzwonek nad drzwiami.
- Cześć, Stu! - zawołała Dalia z teatralnym westchnieniem ulgi.

CZYTASZ
Będziesz Mój
RomanceOna piękna dziewczyna niszczy mu świat którym się zamknął On prezes który ucieka i spotyka ja która niszczy w nim wszystko co zbudował wokół siebie