ROZDZIAŁ 2

139 8 0
                                    

Dzwonki przy drzwiach zadźwięczały melodyjnie, ogłaszając wejście klienta.

- Hej Dalia

- No, hej - odrzekła dziewczyna za ladą.

- Zaraz po wstaniu stwierdziłam, że nie mam kawy... - Nagle spostrzegła leżące na ladzie kartonowe pudełko z pączkami. Oczy się jej zaświeciły. - Ojej, czy to są te z nadzieniem waniliowocynamonowym?

- Tak. - Dalia westchnęła z zazdrością, patrząc, jak Anna podnosi ciastko do ust. Sama ciągle musiała liczyć kalorie, Anna zaś bezkarnie jadła za trzech.
Przyjaźniły się od najmłodszych lat, choć różniły się jak woda i ogień. Jedna czerwonowłosa, a druga blondynka; jedna średniego wzrostu i drobna, druga wysoka, o zaokrąglonych kształtach. Anna była ryzykantką, zawsze przewodziła, uwielbiała przygody,a Dalia lubiła stać w drugim szeregu, nie wysuwać się na czoło; zwykle wskazywała na niedociągnięcia lub słabe punkty planu, które przyjaciółka obmyślała, po czym entuzjastycznie przyłączała się do zabawy.

- No i jak ci się podoba na starych śmieciach?

- Ogromnie - wymamrotała z pełnymi ustami Anna.

- Prawie nie pokazujesz się w miasteczku.

- Bo mam kupę roboty. Dom się sypie. Ciotka nie zawracała sobie głowy naprawami. - W jej głosie nuta żalu mieszała się z nutą czułości. - Bardziej interesowała ją praca w ogródku niż cieknący dach. Może gdybym nie wyje...

- Przestań się obwiniać - przerwała jej Dalia, ściągając gniewnie brwi. - Przecież wiesz, że chciała, abyś przyjęła tę pracę w szkole tańca. Faye Ebbott zmarła w wieku piedziesięciu czterech lat; mało komu dane jest tyle cieszyć się życiem. W dodatku do samego końca była dzielna i dziarska.

Anna parsknęła śmiechem.

- To prawda. Czasem wydaje mi się, że wciąż siedzi w kuchni na bujaku i pilnuje, czy na pewno pozmywałam wszystkie naczynia. - Odepchnęła od siebie wspomnienia, by przypadkiem się nie rozplakać. - Widziałam w polu Raya Messnera z synem... - Skończywszy pączka, wytarła dłonie o spódnice. - Myślałam, że Dylana capnęło wojsko?

- Tak, ale swoje już odsłużył. Wyszedł tydzień temu. Wkrótce żeni się z dziewczyną, którą poznał w Karolinie Południowej.

- Serio? Dalia pokiwała z zadowoleniem głową. Jako właścicielka sklepu na

ogół wiedziała o wszystkim, co się dzieje w miasteczku.

- Dziewczyna jest sekretarką w kancelarii adwokackiej. W przyszłym miesiącu przyjedzie tu z wizytą.

- Ile ma lat? - spytała Anna, sprawdzając wiadomości przyjaciółki.

- Dwadzieścia jeden. Anna wybuchnęła śmiechem.

- Och, Dalia, jesteś niesamowita! Dziewczyna popatrzyła z sympatią na swoją przyjaciólkę.

- Cieszę się, że wróciłaś. Stęskniliśmy się za tobą.

- Gdzie Edi? - Anna oparła się biodrem o ladę.

- Z Alexsem na górze. - Na myśl o mężu i synku twarz Dalii rozpromieniła się. - Ten mały diabełek, puszczony samopas, rozniósłby sklep na kawałki. Po południu zamieniamy się; Alex obsługuje klientów, a ja pilnuję Ediego.

- Takie są korzyści, kiedy mieszka się w tym samym miejscu, co pracuje.

Dalia, która nie chciała niczego narzucać przyjaciółce, skwapliwie skorzystała z okazji, że Anna sama poruszyła temat miejsca pracy.

- Powiedz, wciąż myślisz o remoncie domu?

- Nie myślę. Decyzja już zapadła. - Na moment Anna zamilkła, po czym, przeczuwając reakcję Dali, szybko dodała: - Przyda się w miasteczku jeszcze jeden sklepik z antykami, a do takiego, który sąsiaduje przez ścianę z muzeum, turyści na pewno będą chętnie zaglądać.

- Ale to takie ryzykowne - jęknęła Dalia, którą przeraził błysk podniecenia w oczach przyjaciółki. Zawsze pojawiał się wtedy, gdy zamierzała podjąć kolejne szalone wyzwanie. - Koszty całego przedsięwzięcia...

- Starczy mi pieniędzy, przynajmniej na początek. - Anna wzruszyła ramionami. - Na razie mogę sprzedawać antyki po ciotce i stopniowo wzbogacać asortyment. Chcę tego, Dalia - rzekła stanowczym tonem, widząc grymas na twarzy przyjaciółki. - Zawsze chciałam otworzyć własny interes. - Rozejrzała się po małym, doskonale zaopatrzonym sklepie. - Kto jak kto, ale ty powinnaś mnie zrozumieć.

- Rozumiem, ale... ja mam Alexa, który mi pomaga. Sama, w pojedynkę, nigdy bym się na coś takiego nie odważyła.

- Uda mi się. - Anna zamyśliła się. - Wiesz, oczami wyobraźni widzę, jak to wszystko będzie kiedyś wyglądało...

- Czeka cię ogromny remont.

- Konstrukcja domu pozostanie bez zmian. Po prostu muszę go odnowić, dokonać paru przeróbek, naprawić usterki. - Machnęła lekceważąco ręką. - Ale to wszystko i tak musiałabym zrobić, gdybym chciała w nim zamieszkać.

- A dokumenty, pozwolenia?

- Już wystąpiłam do właściwych instancji.

- Opłaty, podatki...

- Rozmawiałam z księgowym. - Uśmiechnęła się, słysząc przeciągły jęk. - Posłuchaj, mam świetną lokalizację, znam się na antykach i mogę szczegółowo opowiedzieć przebieg wszystkich bitew toczonych podczas wojny secesyjnej.

- Co czynisz przy każdej okazji.

- Oj, uważaj - ostrzegła Anna. - Bo zaraz... Ponownie zabrzęczał dzwonek nad drzwiami.

- Cześć, Stu! - zawołała Dalia z teatralnym westchnieniem ulgi.

Będziesz MójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz