Nawet jeśli spalony dom był niewiele wart, to jednak ziemia kosztowała niemało. Przypomniawszy sobie resztę zniszczonych pomieszczeń na parterze, Anie zrobiło się żal mężczyzny.
- Kuchnia jest wspaniała...- oznajmiła. Z haczyka na ścianie zdjął kubek.
- Mam tylko rozpuszczalną. Ana westchnęła.
- Posłuchaj...- Zamilkła, czekając, aż gospodarz odwróci się do niej twarzą.- Trochę niefortunnie zaczęła się nasza znajomość. Naprawdę nie należę do tych wścibskich typów, które wtrącają się do życia sąsiadów. Ale... po prostu byłam ciekawa, kim jesteś i jak postępuje remont. Nie chciałam ci przeszkadzać ani się naprzykrzać. Odsunąwszy krzesło, wstała od stołu i skierowała się do wyjścia. Zanim wykonała trzy kroki, mężczyzna położył rękę na jej ramieniu.
- Usiądź, Anna. Proszę. Przez moment uważnie mu się przypatrywała. Nie dostrzegła w jego twarzy wrogości czy niechęci, przeciwnie, dojrzała wrażliwość i dobroć, które starał się przed nią ukryć.
- Dobrze. Ale uprzedzam cię, że kawę pijam z mlekiem i z 3 pełnymi łyżeczkami cukru.
Kąciki ust mu zadrgały.
- To obrzydliwe.
- Wiem. Masz cukier?- Mnóstwo.
Zalał rozpuszczalną kawę wodą, a po chwili wahania zdjął z haczyka drugi kubek. Postawiwszy oba na stole, wysunął krzesło i usiadł koło niej.
- Jaki piękny- powiedziała, delikatnie gładząc ręką drewniany blat. Wlała do kubka odrobinę mleka i nie zważając na skrzywioną minę gospodarza, wsypała trzy kopiaste łyżeczki cukru.
- Kiedy go odświeżysz, będziesz miał prawdziwe dzieło sztuki... Znasz się na zabytkowych meblach?
- Nie bardzo.- odpowiedział
- Ja je uwielbiam. Prawdę mówiąc, zamierzam otworzyć sklep ze starociami.- Niedbałym gestem odgarnęła włosy z czoła.
- Tak się składa, że oboje w tym samym czasie wprowadziliśmy się do naszych domów. Ja ostatnie cztery lata spędziłam w Dressmore, ucząc w szkole tańca.
- I co? Zrezygnowałaś z nauczania?
- Tak. Niestety, praca w szkole wiąże się z koniecznością przestrzegania pewnych reguł i przepisów.
- A ty nie lubisz reguł i przepisów?
- Lubię tylko te, które sama ustalam- przyznała ze śmiechem.
Byłam niezłą nauczycielką. Mój problem polegał na egzekwowaniu dyscypliny.- Sięgnęła po kawę.- Po prostu nie umiem tego robić.
- A uczniowie to wykorzystywali?
- Jeszcze jak!
- Mimo to wytrwałaś cztery lata...
- Tak, chciałam spróbować. Sprawdzić się. - Podparła brodę dłonią.
- Podobnie jak wielu ludzi, którzy dorastają na prowincji, kusiło mnie życie w dużym mieście. Kawiarnie, teatry, ruch, zgiełk, tłumy... marzyłam o tym. Po czterech latach poczułam przesyt.- Podniosła kubek do ust.
- Z kolei wielu mieszczuchów marzy o przeprowadzce na wieś.- Roześmiała się.
- Cudze zwykle lepiej smakuje...
- Tak powiadają - przyznał Max.
W oczach Anny zauważył maleńkie złote punkciki. Dlaczego wcześniej ich nie dostrzegł?
- A ty ? Dlaczego akurat wybrałeś Roseburg?
CZYTASZ
Będziesz Mój
RomanceOna piękna dziewczyna niszczy mu świat którym się zamknął On prezes który ucieka i spotyka ja która niszczy w nim wszystko co zbudował wokół siebie