Rozdział 11

74 5 0
                                    

Przygryzła  wargi.  Zdawała  sobie  sprawę,  że  suma, jaką  zaproponowała,  jest  śmiesznie  niska,  ale  w  tym  momencie  na więcej  naprawdę  nie  było  jej  stać.  Max  zakręcił  wodę  i  nie  kryjąc zdumienia,  wbił  oczy  w  Anne.
-  Oferujesz  mi  pracę?
Niepewna,  czy  go  przypadkiem  nie  uraziła,  zaczerwieniła  się  po uszy.
-  No,  taką  na  ćwierć  etatu.  Jeśli  jesteś  zainteresowany.  Wiem,  że gdzie  indziej  mógłbyś  zarobić  więcej,  więc  jeżeli  znajdziesz  lepszą ofertę,  to  oczywiście  nie  będę  zatrzymywała  cię  na  siłę,  ale  na  razie, dopóki  nie  masz  innych  propozycji...
-  Mówisz  serio?  -  spytał  po  chwili  milczenia.
-  Tak.
-  Dlaczego?-  Potrzebuję  stolarza,  a  ty  nim  jesteś...  Może  byś  chociaż  wpadł  jutro i  zobaczył,  co  jest  do  zrobienia?  -  Ruszyła  do  wyjścia. 
-  Dzięki  za kawę -  dodała,  przystając  z  ręką  na  klamce. Przez  kilka  minut  wpatrywał  się  w  drzwi,  które  za  sobą  zamknęła, po  czym  wybuchnął śmiechem.  No  proszę,  czegoś  takiego  to  się  nie spodziewał!
Nazajutrz  Ana  wstała  skoro  świt.  Nie  należała  do  osób dobrze  zorganizowanych,  między  innymi  dlatego  praca  w  szkole przestała  jej  odpowiadać.  Jeżeli  jednak  chce  rozkręcić  interes,  to musi  zacząć  od  początku,  czyli  od  przeprowadzenia  dokładnej inwentaryzacji.
  A  zatem  powinna  sprawdzić,  czym  dysponuje,  co chce  zostawić  sobie,  co  wstawić  do  muzeum,  a  co  przeznaczyć  na sprzedaż.  Postanowiła  zacząć  od  parteru,  następnie  przejść  na piętro.  Stojąc  na  środku  salonu,  rozejrzała  się  dookoła.  Fotel  w  stylu chippendale  i  stół  z  opuszczanym  blatem  były  w  idealnym  stanie, podobnie  jak  dwie  lampy  naftowe.  Drewniane  krzesło  z  wysokim zapieckiem  potrzebowało  nowego  obicia  na  siedzisku, a nowa tapicerka  przydałaby  się  również  kanapie.
Na XIX wiecznym stoliku do kawy stał porcelanowy dzban z 1830 roku z bukietem zasuszonych kwiatów. Anna pogładziła je ręką, po czym chwyciła notes. W tym domu spędziła całe dzieciństwo, wiedziała że nie może pozwolić sobie na sentymenty. Gdyby ciocia żyła, powiedziała by jej: jeżeli masz pewność, to nie wahaj się.

Będziesz MójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz