Rozdział 9

47 6 0
                                    

Wzruszył  ramionami.  Wolał  jak  najmniej  mówić  na  swój  temat.
-  Kiedyś  pracowałem  w  Gardenstown.  Spodobała  mi  się  okolica.
-  Dom  położony  tak  daleko  od  głównej  szosy  ma  swoje  minusy, zwłaszcza  zimą.  Kiedyś  nie  było  prądu  przez  trzydzieści  dwie godziny.  Paliłyśmy  z  ciocią  w  piecu,  na  zmianę  pilnowałyśmy,  żeby ogień  nie  zgasł,  gotowałyśmy  sobie  zupę...  W  dodatku  telefon  nie działał.  Miałam  wtedy  wrażenie,  jakbyśmy  były  jedynymi  osobami  na świecie.
-  Nie  bałaś  się?
-  Pewnie  zaczęłabym,  gdyby  to  trwało  dłużej.-  Błysnęła  zębami  w uśmiechu. 
-  Nie  mam  natury  pustelnika. Poczuła,  jak  przeskakuje  między  nimi  iskra.  Speszyła  się. Potrzebowała  czasu,  żeby  się  zastanowić,  co  ma  zrobić,  jak  się zachować.  Wstawszy  od  stołu,  podeszła  do  zlewu  i  umyła  kubek.
-  Jesteś  bardzo  atrakcyjną  dziewczyną -  powiedział  do  niej.  Ciekaw był  jej  reakcji.
-  Nie  żartuj!  Z  taką  twarzą  mogłabym  co  najwyżej  reklamować batoniki.-  Posłała  mu  promienny  uśmiech. 
-  Wolałabym  porażać seksapilem,  ale  co  to  za  femme  fatale  z  zadartym  nosem  i dołeczkami  w  policzkach? Wróciła  do  stołu.  Zachowywała  się  swobodnie,  nie  miała  w  sobie krztyny  sztuczności.  Obserwował  ją  kątem  oka, nie  umiał  jej rozgryźć.  Zajęta  podziwianiem  kuchni,  nie  widziała  zmarszczek  na jego  czole.
-  Jestem  pod  wrażeniem  twojej  pracy-  rzekła  po  chwili. 
-  Słuchaj... Zanim  otworzę  sklep,  muszę  trochę  przebudować  dom,  no  i  na pewno  go  odnowić.  Drobne  rzeczy,  takie  jak  malowanie,  mogę zrobić  sama,  ale  ze  stolarką  sobie  nie  poradzę.

Będziesz MójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz